kontakt o nas intro kronika makulatura archiwalia filmy

artluk nr 3-4/2019

Piotr Wełmiński
NATURA RZECZY

Jednym z istotnych aspektów sztuki jest rozpoznawalność artysty, która buduje i ugruntowuje jego miejsce w hierarchii w świecie artystycznym. Często jednak odbywa się to kosztem poszukiwania nowych obszarów twórczości tak ważnych dla niego samego. Wydaje się, że pojęcie twórczości stoi w opozycji wobec stałości w wykreowaniu własnego wizerunku, która usztywnia i częstokroć paraliżuje, a jest to szczególnie widoczne w sztuce współczesnej. Zazwyczaj artyści tłumaczą swoją postawę wiernością sobie, ale jest to nie rzadko podyktowane oportunizmem - obawami wobec utraty pozycji na rynku sztuki czy w innych instytucjonalnych systemach. W tym numerze „Artluka” przedstawiamy dwie skrajne postawy wobec tego problemu: twórczość Romana Opałki i Roberta Morrisa. Obrazy i fotografie Romana Opałki były przez prawie całe jego życie podporządkowane jednej koncepcji trwania w niezmienności, a jedyną zmienną stał się dla niego upływający czas. Z drugiej strony widzimy artystyczną drogę Roberta Morrisa, twórcy minimal artu, który pod koniec życia, idąc za głosem natury, zmienił całkowicie swoje emploi, zaprzeczając wszystkim stereotypom. Może to właśnie natura w szerokim znaczeniu powinna być elementem decydującym o orientacji w naszej rzeczywistości i drodze artystycznej. Na pewno o tym wie Daniel Steegmann Mangrané, którego wystawę w Pirelli Hangar Bicocca w Mediolanie prezentujemy w bieżącym numerze. Pogłębia ten problem Sławomir Marzec w prowokacyjnie zatytułowanym artykule „Między naturą i bezkulturą”.

Poza tym w „Artluku” można zapoznać się z relacjami z tegorocznych wydarzeń artystycznych: FIAC i Paris Photo w Paryżu, Interphoto w Białymstoku, jubileuszowego 20. Festiwalu Nowej Sztuki lAbiRynT w Słubicach i Frankfurcie nad Odrą, 44. Biennale Malarstwa Bielska Jesień w Bielsko-Białej, Sympozjum „Jikihitsu. Sygnatura artysty” w Warszawie oraz II Spotkań Sztuki Aktualnej w Szklarskiej Porębie.

Przedstawiamy też twórczość laureatek wyróżnienia kwartalnika „Artluk”: na Bielskiej Jesieni 2019 - Karoliny Balcer i na 29. Ogólnopolskim Przeglądzie Malarstwa Młodych PROMOCJE 2019 - Urszuli Madery. Życzymy przyjemnej lektury!

Na okładce:

Karolina Balcer, „10 pięter, 8 blejtramów”, akryl na sztywnym płótnie, 210 x 120 cm. Fot. archiwum autorki

Alexandra Hołownia
AM LIMIT

Artyści zawsze tęsknili za wolnością wypowiedzi umożliwiającą im bezproblemowe przekładanie własnych idei na medium twórcze. Nawoływali do zerwania z narzuconym limitem i normami. Swe pragnienia wolności ujawniali w muzyce, prozie, rysunkach, filmach itd. Przypomnę choćby szlagier niemieckiego piosenkarza Reinharda Meya: „Ponad chmurami musi być wolność bez granic, gdzie wszystkie obawy i smutki stają się niewidoczne...”. John Lennon w swej kultowej piosence „Imagine” wspominał o wyobraźni mającej tylko niebo bez podziału na kraje. Także polscy raperzy śpiewali o własnych doświadczeniach związanych z tematem wolności. A ich doznania były bardzo różne, zarówno polityczne, jak i prywatne. Pożądanie wolności zmusza nas do zastanowienia się nad granicami. Często naruszenie granic społecznych, obyczajowych czy religijnych kończyło się krwawym odwetem tych, których godność została urażona. Pamiętamy terrorystyczny zamach z 2015 roku na redakcję satyrycznego francuskiego pisma „Charlie Hebdo”, publikującą karykatury Mahometa, lub zamachy państwa islamskiego w 2018 roku na międzynarodowych dziennikarzy w Kabulu. Głośne bywały też mordy honorowe wobec kobiet nie szanujących praw shariatu. Podobne wydarzenia budzą pytanie o potrzebę respektowania granic. Zastanawiam się, jak granice pomagają w życiu prywatnym i społecznym? I czy potrzebujemy granic wewnętrznych i zewnętrznych? Co znaczy przekroczyć granice wytrzymałości? Właśnie temat granic poruszył niemiecki artysta i kurator Martin Juef. W 2017 roku w Muzeum Uniwersytetu Federalnego w Para w Brazylii, przy współudziale kuratorki Marisy Mokarzel, zrealizował on wystawę „Am Limit (Na limicie)” z udziałem międzynarodowych artystów i artystek.

Fot.

Armando Queiroz, „Midas”, wideo, 2009. Fot. materiały prasowe wystawy At the Limit

Jacek Kasprzycki
„BIELSKA BANIA Z MALARSTWEM” – CIĄG DALSZY

A„Pękła bania z malarstwem” - napisał tak Jerzy Ludwiński o boomie tej dziedziny w Polsce lat 50. i 60. Tymczasem od 1962 roku pęka ona co dwa lata w Bielsku-Białej. Od tego czasu bowiem sukcesywnie odbywa się tam Ogólnopolski Konkurs Malarstwa Bielska Jesień organizowany przez Galerię Bielską BWA. Początkowo doroczny, w 1995 r. zmieniony został formalnie na biennale. Wcześniej takim barometrem tego, co dzieje się w najbardziej klasycznej, lecz wciąż aktualnej i wiodącej dziedzinie sztuk wizualnych, był np. poznański Konkurs na Obraz im. Jana Spychalskiego, a także szczeciński Festiwal Polskiego Malarstwa Współczesnego oraz inne mniejsze imprezy. Obecnie Bielska Jesień ma się najlepiej. Bielsko-Biała jest w ogóle swoistym fenomenem na mapie Polski. Ilość festiwali w tym średniej wielkości mieście ma nawet swe osobne hasło w Wikipedii. Nieprzerwanie króluje tam jazz, muzyka współczesna, lalkarstwo, światowa muzyka organowa i nie tylko, a co ważne – współczesne malarstwo polskie. Festiwal ma otwartą formułę - nie narzuca techniki, tematu, problematyki ani limitu wieku uczestników, choć w praktyce dominują w nim młodzi malarze. Artyści uczestniczący w konkursie nadsyłają prace powstałe w ciągu dwóch ostatnich lat. Tegoroczne, 44. Biennale odbywa się pod honorowym patronatem Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Przegląd i klasyfikacja obrazów miały miejsce podczas dwóch posiedzeń jury: na podstawie prezentacji elektronicznej, następnie - oryginałów prac. W konkursie wzięło udział 653 artystów, nadsyłając aż 1959 obiektów. Do wystawy finałowej „dotarło” ostatecznie 115 prac 54 artystów. Sale pozostające do dyspozycji organizatorów ledwie mieściły taką liczbę obrazów, zatem ekspozycja była, jak to mówią, „gęsta”, niemniej - klarowna. Czy tak jak dawne konkursy, obecna Bielska Jesień jest wiarygodnym przeglądem wszystkich nurtów, tendencji, stylów, technik i konwencji panujących w polskim malarstwie obecnych lat? Z pewnością – nie. Obecnie żaden festiwal w jakiejkolwiek dziedzinie nie spełnia roli bryku czy soczewki skupiających wyżej wymienione tendencje. Żyjemy w epoce niejednorodności, a różnorodności. Jeśli ktoś twierdzi, że „ogarnia” całą sferę polskiej sztuki współczesnej, po prostu mija się z prawdą.

Fot.

Palczak Karol, „Stanął w ogniu nasz wielki dom, dom dla psychicznie i nerwowo chorych”, olej na płótnie, 2019. Grand Prix Bielskiej Jesieni 2019. Fot. materiały prasowe Galerii Bielskiej

Joanna Sitkowska-Bayle
PARIS PHOTO 2019

Międzynarodowe targi fotografii Paris Photo należą bez wątpienia do najciekawszych imprez zarówno artystycznych, jak i komercyjnych paryskiej jesieni, dając jedyną w swoim rodzaju okazję do zaznajomienia się z szerokim wachlarzem kierunków i technik tego jeszcze do niedawna traktowanego po macoszemu medium. Organizatorom targów udało się na przestrzeni lat wypracować formułę, która zadowala zarówno specjalistów i nabywców dysponujacych pokaźnymi środkami, jak i zwykłych miłośników fotografii odwiedzających Paris Photo bez zamiaru zakupu. Jedni i drudzy oczekują dziś bardziej wysmakowanych prezentacji, które nie ograniczają się tylko do pokazania tego, co marszandzi uważają w swych galeriach za najlepsze. Jest to z pewnością jeden z głównych powodów, dla którego spośród 180 galerii biorących udział w tegorocznej edycji, aż 30 zdecydowało się na indywidualne pokazy. Fotografie Nancy Burson, autorki pionierskich eksperymentów polegających na komputerowym przetwarzaniu portretow fotograficznych symulujących zmiany wieku, tożsamości i płci, przypomniała galeria Paci (Brescia). We współpracy z informatykami ze słynnego amerykańskiego ośrodka badań naukowych MIT opracowała ona program pozwalający na te banalne dziś, komputerowe manipulacje pod koniec lat 70. i na poczatku 80. XX wieku. John Chamberlain, którego szczyt kariery jako rzeźbiarza przypadł na drugą połowę XX w., uprawiał także fotografię. Galeria Karsten Greve (Paryż, Salzburg) pokazała serię prac, w których artysta eksperymentuje z ruchem aparatu, osiągając ciekawe efekty formalne, kolorystyczne i świetlne powstałe w sposób przypadkowy. Najnowszy projekt Edwarda Burtynsky'ego zaprezentowała galeria Nicholas Metivier (Toronto). Burtynsky od kilkudziesięciu lat fotografuje, często z lotu ptaka, eksploatowaną przez człowieka planetę. Pomimo przyciągających wzrok barwnych, abstrakcyjnych kompozycji, te dużych rozmiarow spektakularne fotografie obrazują brutalne i niszczycielske interwencje w naturalne środowisko.

Fot.

Joel-Peter Witkin, „The Kiss”, New Mexico, tirage argentique, 40 x 50 cm, 1982, ©Joel-Peter Witkin. BAUDOIN LEBON & ETHERTON. Fot. Materiały prasowe Paris Photo 2019

Magdalena Durda-Dmitruk
BILL VIOLA I LIBRETTO W NOWOMEDIALNEJ ODSŁONIE

Jedna z najbardziej rozpoznawalnych celtyckich legend (przełożona w XIII w. na dzieło Gotfryda ze Strasburga) przed laty posłużyła wybitnemu kompozytorowi doby romantyzmu i reformatorowi muzyki operowej, Richardowi Wagnerowi, do napisania awangardowego dramatu muzycznego „Tristan i Izolda” (1865). W ostatnim czasie paryska Opéra Bastille ponownie przypomniała sławetny dramat. Tym razem dopełnieniem Gesamtkunstwerk‘u Wagnera stała się niezwykle oryginalna, pełna dramatyzmu i wielkiej siły wyrazu wideo-inscenizacja przygotowana przez znanego współczesnego artystę nowych mediów - Billa Violę - we współpracy z reżyserem Peterem Sellarsem1 (powstała w latach 2004-2005). Jak pamiętamy, dzieło to dla Wagnera miało także bardzo osobistą wymowę. Fabuła utworu posłużyła do opowiedzenia własnej historii nieszczęśliwej miłości. „Tristan i Izolda”, jako połączenie osobistego diariusza z filozofią i muzyką, po raz kolejny otrzymał również wyrafinowaną oprawę sceniczną. Viola, który nie jest scenografem, dla romantycznej opowieści o miłości uniwersalnej, istniejącej ponad skończonością tego świata, proponuje własne wizualizacje - nie ilustracje dosłownie dopowiadające fabułę, ale cykl wideo zamkniętych w trzech aktach, opowiadający niezależne historie. Dotychczas znany był przede wszystkim jako artysta wideo-artu i jedynie sporadycznie współpracował przy podobnych realizacjach2. Prawie 4-godzinną operę oglądamy w spowitej mrokiem sali. Ciepłe snopy światła wydobywają jedynie ubrane na czarno, pojedyncze postaci, duety lub grupy śpiewaków (w roli Izoldy - Martina Serafin, Tristana - Andreas Schager, Brangena - Ekaterina Gubanova, Gorwenala - Matthias Goerne, króla Marka - Rene Pape i akcent polski - w roli Sternika - Tomasz Kumięga)3. Na ekranie zaś wyświetlane są wideo Billa Violi, które stanowią główny (poza podestem pełniącym różnorodne role - od sceny po katafalk) element scenografii.

Fot.

„Tristan et Isolde“ 18.19 © Vincent Pontet / Opéra national de Paris, wideo Bill Viola. Fot. materiały prasowe Opéry Bastille  

Anita Kwestorowska
MAKABRA W TAŃCU

Ich ciała są wszędzie: wibrują w tajemniczym rytmie zaskakujących układów choreograficznych, przyczepiają się do ścian, unoszą w powietrzu lub zwyczajnie leżą na ziemi. Okryte ciemnymi całunami nie pokazują twarzy, nie mówią kim są i skąd przybywają. W pierwszym momencie wywołują lęk i obrzydzenie, ale już po chwili tylko zdumienie i zaciekawienie. „Bez wątpienia moje życie poświęcone tworzeniu sztuki opiera się na przekształcaniu i sublimacji furii, która nigdy nie przemija i wciąż wzrasta na nowo: ona jest jak niekończące się źródło energii” – komentuje Robert Morris. Wystawa „Robert Morris. Monumentum 2015-2018” w Narodowej Galerii Sztuki w Rzymie to pierwsza publiczna prezentacja w Europie nieznanych rzeźb artysty ukończonych w ostatnich latach życia. Ekspozycja obejmuje 38 dzieł, w tym niektóre prace z dwóch cykli „Moltingsexoskeletonsshrouds” i „Boustrophedons” pokazywanych w 2015 i 2017 roku w nowojorskiej Castelli Gallery. Spektralne rzeźby okryte całunem i przypominające ludzkie figury naturalnych rozmiarów, wykonane zostały z lnu i włókna węglowego, nasączonego następnie żywicą epoksydową, która zapewnia sztywność i niezmienność nadanych im form. Organizatorzy, w tym kurator ekspozycji Saretto Cincinelli, nie posiadają konkretnych informacji na temat powstawania tych figur. Nieznany jest również przekaz jaki zakodował w nich Morris, który tuż przed śmiercią w listopadzie 2018 roku tak skomentował ewolucję swoich prac: „Nie chcę być pytany, jakie były powody, że nie pracowałem według jednolitego stylu ani o to, w jakim stylu są poszczególne dzieła, które zrealizowałem – powód jest taki, że w sztuce w ogóle nie ma żadnych powodów”.

Fot.

Robert Morris, „Criss-Cross”, len, włókno węglowe, żywica epoksydowa, 2016. Fot. Anton Giulio Onofri © Galleria Nazionale d’Arte Moderna e Contemporanea

Krzysztof Jurecki
BIAŁYSTOK INTERPHOTO 2019

W okresie przesytu festiwalami, które organizowane są w dużych, średnich i małych ośrodkach Polski, festiwal w Białymstoku od początku swego istnienia wyróżnia się wysokim poziomem artystycznym. Inne festiwale zmierzają w stronę badań socjologicznych czy formuły Art for Kids lub działań o znaczeniu lokalnym, które raczej nie interesują odbiorców z innych miast, nie mówiąc o widzach z zagranicy. Można zadać pytanie, jak zorganizować duży festiwal łączący polskie dokonania i najważniejsze osiągnięcia historyczne z aktualnymi eksploracjami światowymi, gdyż od końca XX wieku żyjemy w globalnej wiosce, w której dokonania z Tajwanu czy Mali z założenia nie są uważane za gorsze od np. francuskich czy amerykańskich. Oczywiście to tylko teoria, ale coraz częściej wprowadzana w praktykę artystyczną. Festiwal odbył się pod znamiennym tytułem „Od przeszłości do współczesności. Granice czasu”. Posiadał, co jest bardzo ważne, swoją wykładnię ideową w postaci interesującego tekstu, jaki napisał dyrektor festiwalu Grzegorz Jarmocewicz. Sięgając m.in. do przemyśleń Rolanda Barthes’a, stwierdził: „A ta pewność wywołuje w nas poczucie niezachwianego trwania – stabilności. Fotografia nie przypomina przeszłości, a ją poświadcza. To, co widzimy na powiększeniu, istniało naprawdę. Obraz fotograficzny jest przecież niepodważalny. Historia zapisana na celuloidzie, czy „pamięci cyfrowej” jest historią prawdziwą”i. Jak się okazało, określone założenie ideowe jest podstawą do zorganizowania różnorodnych pokazów, prezentacji, dyskusji, a to w tym roku w Białymstoku udało się doskonale.

Fot.

Kulik Zofia, „Det. III 08”. Fot. materiały prasowe Interphoto 2019

Grażyna Borowik
IN STATU NASCENDI. KARKONOSKIE INTERMEDIA 2019
II SPOTKANIA SZTUKI AKTUALNEJ

Tworzą obrazy, filmy, instalacje, działania performatywne, rzeźby, kompozycje dźwiękowe i świetlne z nadzieją, że przemienione w dzieła sztuki nabiorą mocy wzbogacającej świat o nowe doświadczenia wizualne, których siłą będzie prowokowanie do myślenia, a może i zmiany. Dwadzieścioro dwoje artystów, teoretyków i krytyków sztuki spotkało się w dniach 15–17.11.2019 roku w Willi Urboros w Szklarskiej Porębie na II Spotkaniach Sztuki Aktualnej zorganizowanych przez Stowarzyszenie Kulturalne Artes, Krzysztofa Kozakiewicza-Willa Uroboros, Katarzynę Jeleń, Andrzeja Dudka-Dürera w ramach projektu „In Statu Nascendi. Karkonoskie Intermedia”. Tegorocznej edycji towarzyszyło hasło „DÉJÀ VU / JESZCZE NIE WIDZIANE” wykraczające swym znaczeniem poza oczywiste doświadczenia przeciętnego człowieka. Otwierając przestrzeń nieokreśloności, w której możliwe stają się zakłócenia w czasowych następstwach zdarzeń, której towarzyszą złudzenia pamięciowe, tajemnicze i trudne do wyjaśnienia wrażenia, przeżycia i doznania, zadajemy pytania o funkcjonowanie mózgu, zjawiska paranormalne, istotę snów. Temat okazał się niezwykle inspirujący dla artystów intermedialnych ukierunkowanych na interdyscyplinarność, nowe technologie, proces i działania partycypacyjne. Przenikające się obrazy, fotografie, dźwięki wydają się idealnym medium do stworzenia wrażenia alternatywnej rzeczywistości deja vu, trudnej czy wręcz niemożliwej do ujęcia przez media klasyczne. Jednak ostatecznie interpretacja i tak pozostaje otwarta dla widza. Spotkania w Szklarskiej Porębie ujawniły kondycję współczesnego performansu pozostającego w zależności od technologii, włączającego do działań „tu i teraz” fotografię, film, cyfrowe wideo, telefony komórkowe czy promienie laserowe. Prezentacje „na żywo” oparte na czterech podstawowych elementach - czas, przestrzeń, ciało artysty, relacje z publicznością realizowano w pomieszczeniach Willi Urboros i w plenerze. Uczestnicy karkonoskich spotkań to twórcy o bogatym dorobku artystycznym, krytycy i teoretycy, kuratorzy, autorzy rozpraw naukowych, artykułów, esejów, szkiców o sztuce i artystach, uczestnicy polskich i międzynarodowych wystaw, festiwali i sympozjów.

Fot.

Jerzy Kosałka, „Próba wniebowstąpienia/Podróż II ”, performans, 2019. Fot. J. Kasprzycki i A. Dudek-Dürer

Jerzy Olek
PRZESTRZENIE NAPRZEMIENNE

Przestrzenią objawiającą się w różnych odsłonach zajmowali się i zajmują naukowcy. Interesują się nią także artyści, pragnący uchwycić jej istotę i skomentować ją poprzez oryginalne wykorzystanie trójwymiaru jako wyjątkowego medium lub po prostu w roli tworzywa budowanych instalacji. Nierzadko okazywało się to wyzwaniem trudnym do podjęcia, zwłaszcza wtedy, kiedy twórcy próbowali inspirować się nowymi ujęciami przestrzeni wpisanej w nieeuklidesową geometrię czterech wymiarów. Niekonwencjonalne poglądy takich matematyków jak Bernhard Riemann, Charles Hinton czy Henri Poincaré budziły zainteresowanie artystów poszukujących nietypowych rozwiązań formalnych. Nowe modele przestrzeni powiększonej o dodatkowy wymiar, w rodzaju hipersześcianu, zdawały się szczególnie kuszące. Żywą ciekawość zawsze budziły oryginalne hipotezy astrofizyków, wzbogacające o kolejny aspekt dociekań to, co utrwalone zostało w tradycji wiedzy na temat giga-przestrzeni, jaką stanowi kosmos. Z każdą dekadą kosmologia zyskuje nowe formuły i teorie, wsparte dalekosiężnymi obserwacjami. W mniemaniu niektórych uczonych o trafności wzoru definiującego dopiero co sformułowaną hipotezę świadczy jego piękno – przykładem E = mc². Roger Penrose w książce „Drogi do rzeczywistości”1 uczynił z piękna kluczowy motyw, pisząc o jego roli w odkryciach oraz zmieniających się wraz z upływem czasu postaciach. Piękno pomaga fizykom zrozumieć niektóre prawa fizyczne. Gdyby jeszcze ci, którzy równolegle z nauką uprawiają sztukę chcieli wspomagać się wizjami i ustaleniami nauki w swoich poczynaniach artystycznych, mieliby w czym wybierać, tyle jest teorii dyskusyjnych i niejednoznacznych. Przestrzeń czterowymiarowa, teoria strun, osobliwości Wielkiego Wybuchu, czarne dziury, ciemna energia, fale grawitacyjne, teoria zderzających się bran, kot Schrödingera, kosmiczna inflacja, rozszerzanie się przestrzeni – to tylko niektóre, niekoniecznie szalone, hipotezy. Prawie wszystkie wpisane są w przestrzeń i od niej uzależnione. Można by powtórzyć za Pascalem: „Wiekuista cisza tych nieskończonych przestrzeni przeraża mnie”. Antidotum jest możliwe – w różnych postaciach. Miewają je artyści. Spotkanie niektórych z nich odbyło się w ZKM Karlsruhe. Miała tam miejsce wielka wystawa zatytułowana „Negatywowa przestrzeń. Trajektorie rzeźby”2. Jej pomysłodawcą i głównym kuratorem był Peter Weibel. Wraz z dwoma asystentkami: Anett Holzheid i Darią Mille zaprosił do udziału w atrakcyjnym projekcie około dwustu twórców. Ekspozycja pomyślana została jako możliwie pełne spektrum zagadnień podejmowanych w sztuce zdeterminowanej przestrzenią, którą jej eksploratorzy traktują na ogół dość swobodnie. Nieograniczona pojemność przestrzeni wymaga od artysty takiego uporządkowania materialnym obiektem anektowanej przez niego części, by dokonana ingerencja w wybrany fragment przestrzeni mogła być przez widza trafnie odczytana w trójwymiarowej rozciągłości.

Fot.

Marcel Duchamp, „Porte Gradiva”, aluminium, szkło akrylowe, 1937/2013, Association Marcel Duchamp / Kunstmuseum Liechtenstein, Vaduz. Oryginał zniszczony. Egzemplarz z wystawy 2013. Rekonstrukcja Herbert Molderings, Raimund Kummer i Bogomir Ecker według repliki z 1968 roku z Hessisches Landesmuseum Darmstadt, szkiców Marcela Duchampa do tej repliki oraz fotografii. Fot. archiwum J. Olka

NAGRODA ARTLUKA
URSZULA MADERA

NAGRODA ARTLUKA na 29. Ogólnopolskim Przeglądzie Malarstwa Młodych PROMOCJE 2019

.

.

.

Fot. Urszula Madera, „Red”, z cyklu „Kolor, kształt, podział”, akryl, tondo, asamblaż, 40 cm, 2019


INTRO
5 Natura rzeczy
Piotr Wełmiński

KORESPONDENCJE
6 FIAC 2019
Joanna Sitkowska-Bayle


10 Spitzmaus Szpicbródka
Dobrosława Nowak


14 Makabra w tańcu
Anita Kwestorowska


18 AM LIMIT
Alexandra Hołownia


20 Roman Opałka
Dzieło skończone
Julia Korzycka


22 PARIS PHOTO 2019
Joanna Sitkowska-Bayle

KONTEKSTY
24 A imię jego królestwo wszystkich bestii
Dobrosława Nowak


30 Afrofobia
Sztuka czarnych w kulturze białych
Alexandra Hołownia


32 Kiedy coś udaje COŚ
Jeszcze raz o 58. Międzynarodowym Biennale Sztuki w Wenecji
Grażyna Borowik

NAGRODA ARTLUKA
38 URSZULA MADERA

MEDIA SZTUKI
40 Przestrzenie naprzemienne
Jerzy Olek


48 Rouzbeh Rashidi:
irański mistrz undergroundu
Marek S. Bochniarz

OPCJE
54 Miedzy pojęciem a obrazem
Andrzej Mazurkiewicz

POGRANICZA
60 Bill Viola i librettow nowomedialnej odsłonie
Magdalena Durda-Dmitruk


64 W przestrzeniach dźwięku
Agnieszka Kluczewska

ARTYŚCI
66 Sztuka tektoniczna
Paweł Jagiełło

RELACJE
70 Białystok Interphoto 2019
Krzysztof Jurecki


76 „REKURANCJE – POTĘGOMETRIA”
Ogólnopolska wystawa w ICS w Gdańsku
Dorota Grubba-Thiede


80 Dürer bada czas
Zbigniew Taranienko


82 Czy kultura japońska wciąż inspiruje
polskich artystów?
Magdalena Furmanik-Kowalska


84 Światy nieludzkie, światy równoległe
Daria Skok


88 „Bielska bania z malarstwem”
ciąg dalszy
Jacek Kasprzycki


92 Malarstwo jest w drodze
Dora Hara

GALERIA ARTLUKA
94 KAROLINA BALCER

PRZESTRZENIE SZTUKI
96 Stawanie się wystawy
Jerzy Olek


100 In statu nascendi
karkonoskie intermedia 2019
II spotkania sztuki aktualnej
Grażyna Borowik


106 Labirynt jako podróż w czasoprzestrzeni
Jacek Kasprzycki

KONTRAPUNKT
108 Między naturą i bezkulturą
Sławomir Marzec

PREZENTACJE
110 Sympozjum w Morawie
Alicja Klimczak-Dobrzaniecka