kontakt o nas intro kronika makulatura archiwalia filmy

artluk nr 1/2018

Piotr Wełmiński
GRY Z WIECZNOŚCIĄ

Gry od dawna fascynowały artystów. W jakim stopniu przypadek decyduje o rzeczywistości a na ile ingerencja samego autora? Akt twórczy jest  przypadkiem czy z góry zaplanowanym scenariuszem? Malując obraz, tworząc performans czy kreując w jakikolwiek inny sposób nasza wizję, pytamy siebie o wpływ rachunku prawdopodobieństwa na nasze działania. Gra z nieprzewidywalnością w różnych formach wypowiedzi artystycznej stała się kwintesencją tej zagadki. Wiedział o tym mistrz szachowy, wielokrotny zwycięzca turniejów Marcel Duchamp, traktując szachy jako część obszaru sztuki. Na początku XX wieku ruch Dada wprowadził przypadek w tworzenie dzieła artystycznego, funkcję artysty rozszerzył o rolę organizatora „gry”, a odbiorcy sztuki stali się jej uczestnikami. Już w latach 60. ubiegłego wieku aktywne współuczestniczenie publiczności w akcie twórczym było częstym narzędziem komunikacji artystów ze światem. Nieprzewidywalne happeningi Allana Kaprowa, akcje Fluksusu, a w Polsce działania Tadeusza Kantora, Andrzeja Matuszewskiego czy „Gry losowe” Ryszarda Winiarskiego wciągały widza w tok kreowanych zdarzeń.
Równolegle do dokonań w sztuce rozwijały się wraz z rewolucją cyfrową nowe technologie, pozwalające na interaktywność. Już pod koniec lat 40. skonstruowano pierwsze symulatory umożliwiające współdziałanie z wyświetlanym obrazem, a w latach 70. nastąpił rozwój gier komputerowych na skalę masową. Dzisiaj na wielu uczelniach artystycznych, także w Polsce, uczy się tworzenia gier komputerowych. Przykładem może być Wydział Sztuk Wizualnych szczecińskiej Akademii Sztuki. Coraz częściej gry towarzyszom nam na co dzień, przede wszystkim ludziom młodym, obeznanym z nowymi technologiami. Gry mają też wpływ na zmiany mentalne w sposobie pojmowania otaczającego nas świata. Przecież to one unaoczniają nam, jak działa „wieloświat” z nieskończoną ilością równoległych rzeczywistości. Choć w grze można zawsze wrócić do początku i wybrać inny jej scenariusz, to w „realu” takiej możliwości jeszcze nie mamy.
Czy gry komputerowe umożliwią nam niebawem stworzenie dzieła równe ponadczasowego, co dokonania sztuki pokroju „Guernica” lub „Obywatel Kane”? Historia pokazuje, że jest to możliwe. Wszak fotografia czy film wyszły kiedyś z obszarów jarmarcznej zabawy, stając się sztuką przez duże „S”. Trwało to długo – do momentu osiągnięcia przez społeczeństwo pewnego poziomu świadomości o prawdziwej naturze tych mediów. Fotografia czy film stały się nowym sposobem przetrwania i zaznaczenia swojego istnienia w zmieniającej się rzeczywistości – niczym gra z wiecznością. Gry komputerowe na razie to tylko zabawa i w ten sposób są traktowane przez świat sztuki. Jednak i to już ulega zmianie.
Na Okładce:
Jerzy Truszkowski, „Civitas Dei. Unus Dolor. ExtraExtraExtraLargeVersion”, „Yes, it is better to own banks than to rob banks. RE TWIN. The United Systems of Re-. In Exchange We trust. IN [T]ER.”, „Foederatio Reversus. Civitas Dei. Unus Dolor. Responde Verbum. Responde Res. Qui passus es pro nobis, miserere nobis.”, „Pospolita Olka. Jedna Dola. Fura, skóra i komóra.”, „Une douler. Liberte et limitation. L'horreur economique.”, malarstwo, 1997 - 2002. Fot. archiwum autora

Joanna Sitkowska-Bayle
PARYSKIE TARGI

ART PARIS ART FAIR obchodzące w tym roku 20-lecie istnienia zyskały z biegiem lat statut imprezy o międzynarodowym charakterze. Komplementarne wobec odbywającego się na jesieni FIAC-u przyciągają one jednak przede wszystkim francuskie galerie, którym trudno znaleźć miejsce na nastawionym na zglobalizowany rynek FIAC-u.
Wiodącą tematyką tegorocznej edycji było „Spojrzenie na scenę francuska” od lat 60. do dziś. Pomysł ten zaowocował prezentacją kilkudziesięciu artystów zasługujących, zdaniem kuratora tej przekrojowej ekspozycji przewijającej się przez cały szereg stoisk, na przypomnienie. Zarówno realizacje Jean-Pierre Raynaud, jak i płótna Leonardo Cremoniniego czy Hervé Di Rosa cieszyły się uznaniem w latach 80., by wraz z nadejściem nowego stulecia odejść częściowo w zapomnienie. Fragmenty znaków zakazu wjazdu namalowane na drewnie przez Raynaud pokazała galeria Caroline Smulders. Nasączone melancholią i śródziemnomorskim słońcem obrazy Cremoniniego wystawiła galeria T&L z Paryża. Obrazy Di Rosa, jednego z inicjatorów kierunku Figuration Libre we Francji, można było obejrzeć w galerii AD z Montpellier. Wystawy te znalazły się wśród ponad trzydziestu pokazów indywidualnych, które były dobrą okazją do obszerniejszej prezentacji wybranych przez galerie artystów, choć wiązały się z większym ryzykiem w zakresie sprzedaży.
ART PARIS ART FAIR, Paryż, Grand Palais, 5 – 8 kwiecien 2018
Foto.
Jean-Pierre Raynaud, „Fragment”, 2017. Galeria Caroline Smulders, Paryż. Fot. materiały prasowe Art Paris Art


POLA GRY
Rozmowa Jerzego Olka z Ryszardem Winiarskim

Jerzy Olek: Zrezygnowałeś z pokazywania rezultatów – sterylnych obrazów konstrukcji logicznych, proponując publiczności w zamian aktywne uczestnictwo w ich powstawaniu, w samodzielnym rozwiązywaniu postawionego problemu, w procesie. Był to czas, kiedy starannie malarsko zagospodarowane pola obrazów (na ogół dziesiątkami małych czarnych i białych kwadratów) zastąpione zostały polami gier, które to pola częstokroć okazywały się szachownicami. Był to czas oscylacji rezultatów artystycznych między pewnikami a niespodziankami, pomiędzy wynikami dającymi się przewidzieć a wynikami zupełnie niespodziewanymi.
Ryszard Winiarski: To potrzeba przełamania nieporozumień i pokazania, że proces jest dla mnie ważny, spowodowała, że w latach 70. zacząłem pokazywać „Gry”. Miałem dość opatrywania prac własnymi komentarzami, wieszania przy obrazach kartek. Teraz widz nie musiał odgadywać ze struktury obiektów reguł gry, reguł postępowania, których obiekty były rezultatami. Miał bowiem możliwość sam uczestniczyć w grze, czyli budować porównywalne z moimi obiekty wizualne przy pomocy procesu obiektywnego.
Foto.
Ryszard Winiarski, „Gra losowa”, 1990. Fot. Anna Panek-Kusz

Alexandra Hołownia
ART BASEL

Targi Sztuki w Bazylei, Art Basel i Design Miami - Odbywające się co roku w Bazylei targi sztuki współczesnej Art Basel są największymi na świecie. W tym roku trwają od czternastego do siedemnastego czerwca. Tydzień artystyczny dla vipów oraz profesjonalistów, kolekcjonerów, krytyków, dyrektorów muzeów, kuratorów zaczął się kilka dni wcześniej. Już od jedenastego czerwca miały miejsce nieoficjalne spotkania. bankiety, otwarcia, gdzie w ścisłym gronie można było dokonać transakcji, wymiany, porad itd. W  Art Basel bierze udział wyselekcjonowanych przez jurorów dwieście dziewięćdziesiąt międzynarodowych galerii. Pokazy  targowe Art Basel  podzielone są  na sekcje: Galeries, Unlimited, Feature, Statemend, Parcours, Films, Edition, Magazines, Talks.
Z Polski tradycyjnie już od lat wystawia warszawska Fundacja Galerii Foksal  prezentująca dorobek polskich artystów współczesnych oraz galeria Starmach z Krakowa pokazująca klasyków polskiej awangardy. Oczywiście malarstwo Polaków prezentują też zagraniczne galerie. Przykładowo na stoisku amerykańskiej galerii Metro Pictures dostrzegłam olej na płótnie Pauliny Ołowskiej p.t. „Backstage -Belorussian Balett” z 2018 do nabycia za sto dwadzieścia pięć tysięcy dolarów. Jednym z gwiazdorów Art Basel 2018 jest urodzony w 1955 roku w Brimingham Alabama  afro-amerykanin Kerry James Marshal malujący historie czarnej społeczności USA. Jak podaje The Art Newspaper galeria Dawid Zwirner sprzedała prywatnemu kolekcjonerowi jego obraz p.t. „Vignette no.12” z 2008 roku za dwadzieścia pięć milionów dolarów.
Foto.
Widok na tkaninę Josepa Grau Garriga „Hores de llum i de fosfor” z 1986 i instalację Ai Weiwei „Tiger, tiger, tiger” z 2015 roku, Art Unilimited-Art Basel 2018. Fot. A. Hołownia

Agnieszka Domańska
GRY SŁOWNE
SŁOWEM W SZTUKĘ, SZTUKĄ W SŁOWO

Minimalizm, rygor i surowość z jaką podchodzi do słowa przywodzi na myśl grafika, który możliwie najbardziej syntetycznie chce oddać swoją wizję za pomocą środków plastycznych. Dróżdż natomiast działa w materii słowa, gdzie język skupia uwagę sam na sobie. Znak odrywa się od rzeczy oznaczanej, jednak nie niesie to za sobą ryzyka pustosłowia. W jego wierszach dominuje refleksja egzystencjalna, jak w „ŻYCIE ŚMIERĆ”, „Początekoniec”, „Przemijanie” czy „Zapominanie”.
Jak wszystkie prace Dróżdża, tak i „Zapominanie” (1967) nie wyróżnia się użytymi środkami plastycznymi – pracę tę bez trudu można przenieść na jakąkolwiek powierzchnię, powielić ją w dowolnych ilościach (np. w formie muralu na jednym z wrocławskich bloków, jak to zrobiono w ramach programu sztuk wizualnych Europejskiej Stolicy Kultury Wrocław 2016). Ustawione pionowo czarne pole wypełnione jest słowami, ułożonymi jedno pod drugim. Na ich szczycie, wypisane białą czcionką, znajduje się tytułowe „zapominanie”. Gdy przeniesiemy wzrok niżej, słowo zostaje zdublowane, jednak ubywa jego ostatnia litera. Zdarzenie się powtarza, aż wyraz zostaje całkowicie zredukowany. Jego zanik Dróżdż przypieczętowuje kropką –  proces zapominania dokonał się.
Dróżdż bawi się słowem, jego budową (szczególnie upodobał sobie przyimki), równocześnie (i)grając z odbiorcą:
„…poezja konkretna odwołuje się do gry, do tkwiącego w każdym z nas instynktu gry. Przekonuje nas o tym pierwszy kontakt z poezją konkretną; albo damy się zaprosić do proponowanej przez autora gry, podejmiemy ją, albo odrzucimy poemat konkretny jako nudny, banalny, nieciekawy” .
Foto.
Stanisław Drożdż, „Zapominanie”, 1967,  mural, 2016. Fot. M. Kujda / dzięki uprzejmości Fundacji Art Transparent

Anita Kwestorowska
NIE MA AKCJI BEZ PROWOKACJI

CZYLI O TYM JAK STREET ART ZAPRZEDAŁ DIABŁU DUSZĘ
Rzym, jeden z najpiękniejszych zakątków starego miasta, doskonale znany z wszechobecnych reprodukcji. Przy jednej z kamienic stoi grupa turystów wsłuchana w słowa przewodnika. Gotowe aparaty w rękach, ktoś zaczyna już robić zdjęcia. Zaskoczona odkrywam, że nie fotografuje ona słynnej fontanny, ale całą swoją uwagę skupia na pobliskim murze. Podchodzę bliżej i podsłuchuję fascynującej historii o nowym muralu i ewolucji rzymskiego street artu. Jest o festiwalach, wystawach, publicznych zleceniach i zaangażowaniu w ogólnokrajowe akcje charytatywne. Street artysta jest niemal bohaterem. Na twarzach turystów podziw i zaciekawienie, coś notują, zaglądają w smartfony, mapy i zakupione wcześniej albumy z przeglądem najpopularniejszych murali w różnych częściach Rzymu. Przed oczami przesuwają mi się obrazy z dzieciństwa: ciemne tunele i sunące pociągi podmiejskie „zdemolowane” jakimiś brzydkimi, kolorowymi malunkami. A później widzę jeszcze wystraszonych chłopaków, jak w pospiechu oddalają się od „miejsca zbrodni”. I słyszę, jak ktoś gdzieś krzyczy zbulwersowany: „Chuligani! Wandale!”.
OUTDOOR FESTIWAL 2018
Jedną z najważniejszych inicjatyw promujących sztukę uliczną Wiecznego Miasta jest rzymski Outdoor Festiwal, czyli największy przegląd sztuki miejskiej we Włoszech. Tegoroczna edycja, która odbyła się na przełomie kwietnia i maja w kompleksie architektonicznym Mattatoio, to interesujące podsumowanie dotychczasowych działań w zakresie włoskiego street artu. Bogaty i bardzo zróżnicowany program przewidział również specjalne przestrzenie przypominające gigantyczne tunele, w których każdy mógł wypożyczyć sobie kolorowe farby w sprayu i na kilka minut przemienić się w street artystę. Outdoor Festiwal to również źródło polemik i przemyśleń nad ewolucją i miejscem twórczości ulicznej w historii sztuki współczesnej. Jedną z najciekawszych prac była prowokacja mediolańskiego street artysty Biancoshock, zatytułowana „B.TOY”, czyli instalacja z pogranicza performance, która pozwalała na jednoosobowe wejście do środka „zabawki” i zamkniecie się w pudelku zawierającym niezbędne narzędzia do wykonywania murali. Według autora praca ma odzwierciedlać aktualną sytuację współczesnego street artysty „wziętego z ulicy, zapakowanego i wysyłanego z jednego miejsca w drugie. Z manifestacji na festiwal, z galerii do muzeum. Oczywiście, twórcy zawsze gotowego do realizacji prac low-cost i high-performance. Jak wyjaśnia Biancoshock: „stworzono taką formę sztuki ulicznej, która stała się towarem zaspokajającym potrzeby różnych manifestacji artystycznych promowanych przez znane marki. W ten sposób został wynaturzony oryginalny charakter tego, nazwijmy go, ruchu. Co jednak się stanie, gdy wielkim dzieciom znudzi się B.TOY?”.
Foto.
1. Maupal (Mauro Pallotta), „Hope Dream”.  Fot. archiwum autora
2. Biancoshock, „B.TOY”, festiwal Outdoor 2018. Fot. Alberto Blasetti

Alicja Rekść
LAMENT O KOLONIALNYCH ŁODYGACH

Lęk przed „Obcym” jest wszechobecny, szalenie medialny. Barbarzyńcy się buntują, chcą burzyć świat budowany na ich własnych ofiarach. Historia jest pełna histerycznych zrywów, jak i mechanizmów ostracyzmu, motywowanych przede wszystkim lękiem. Europejscy kolonizatorzy zdobywali zamorskie ziemie, dopuszczając się kradzieży, często najwyższym kosztem rdzennej ludności, sami uznając się za głosicieli praworządności i wyznawców jedynej, prawdziwej wiary. Istnieje zatem dość mocna, choć podskórnie drzemiąca, obawa przed swego rodzaju sprawiedliwością dziejową, zemstą ze strony pokrzywdzonych, niosącą zagładę wszystkiemu, co im bliskie i znane.
Kater Attia i Jean-Jacques Lebel w swoim płynnym dialogu występują przeciwko uproszczeniom, odcinają się od utartych schematów myślenia o kolonializmie i jego następstwach. Ekspozycja obnaża słabość niektórych, przyjętych sposobów myślenia, ukazuje nieprzebraną złożoność problemów i kwestii związanych z historią i obecnym kształtem świata. Nade wszystko jednak zachęca do dialogu, dyskusji i uwolnienia się od powielania frazesów.
Kader Attia & Jean-Jacques Lebel, „L'Un et l'Autre”, Palais de Tokyo
Foto.
Kater Attia, „The Culture of Fear: an Inventon of Evil”, instalacja, 2013. Fot. A. Rekść


GRAFIKA INTERAKTYWNA JAKO GRA Z WIDZEM

Foto.
1. „Night”,  Karolina Owczarz, rok I, st. II architektury wnętrz. Pracownia Wystawiennictwa i Nowych Technologii w Projektowaniu. Fot. archiwum WSW Akademii Sztuki w Szczecinie
2. „Find Me”,  Joanna Roguszczak, rok II, stopień II, architektury wnętrz. Pracownia Wystawiennictwa i Nowych Technologii w Projektowaniu
3. Gra komputerowa „Yard Sard” stworzona w ramach zajęć Koła Naukowego PRYZMAT autorstwa Ewy Gawdzińskiej, Gabrieli Lewandowskiej, Karoliny Kalety, Piotra Kupczyńskiego, Kamila Rudzińskiego i Weroniki Zieziulewicz. Fot. archiwum WSW Akademii Sztuki w Szczecinie
4.„Disco Atlas”, gra komputerowa autorstwa członków Koła PRYZMAT: Jacka Grubskiego, Piotra Jędrzejczaka, Klaudii Łukaszczyk i Patrycji Szunke wykonana w ramach wydarzenia GryfJam 2018 w Szczecinie.


INTRO
5 Gry z wiecznością
Piotr Wełmiński

KORESPONDENCJE
6 Paryskie targi
Joanna Sitkowska-Bayle


8 Lament o kolonialnych łodygach
Alicja Rekść


12 Nie ma akcji bez prowokacji
Anita Kwestorowska


18 Art Basel
Alexandra Hołownia

KONTEKSTY
20 Współczesne metamorfozy
chińskiego zwoju malarskiego
Magdalena Furmanik-Kowalska


24 Wyjęte z kontekstu
Paweł Jagiełło


28 Adda czyli spotkanie.
Subodh Gupta w Monnaie de Paris
Joanna Sitkowska-Bayle

GALERIA ARTLUKA 1
34 Jerzy Truszkowski
Malarstwo

MEDIA SZTUKI
36 Trwałość eksperymentu
Jerzy Olek


42 „Bądź w kontakcie!”
dr Klaus Groh


46 Gry słowne
Słowem w sztukę, sztuką w słowo
Agnieszka Domańska

INTERVIEW
50 Pola gry
Jerzy Olek rozmawiał z Ryszardem Winiarskim

RELACJE
54 Bezinteresowność jest skupieniem
Jolanta Ciesielska


58 „Kiedy zrozumiałeś, że żyjesz?”
Bożena Kowalska


60 Res Omnia Vanitas.
Minimum schematyzmu
Maksimum oddechu
Max Hexer

GALERIA ARTLUKA 2
68 Yasuyuki Saegusa
Plakat

PREZENTACJE
70 Związek doskonały!
Architekt i przemysł
dr Katarzyna Utecht


75 Gra z ciemnością



76 Artefakty i wyobrażenia
Arkadiusz Marcinkowski


78 Grafika interaktywna
jako gra z widzem



84 Projektowanie
według Justyny Machnickiej

ARCHIWUM SZTUKI
88 1968 – Wielki collage
Jacek Kasprzycki