artluk nr 2/2006
SZTUKA I MAGIA
Można dziś powiedzieć, że prawie wszystko może być jakimś artem. Ktoś tam robi na przykład sztukę intrygi, co jest rzeczą ciekawą. Więc ja jeszcze dorzucę kilka przykładów: sztuka atrap albo sztuka parawanów. To by była taka sztuka, w której zupełnie nie chodzi o to, żeby sztuka miała rodowód, jakąś tożsamość całkowicie współczesną, ale polega ona na tym, że za pewną sytuacją pozorną kryje się coś zupełnie innego. Sztuka może mieć więc formę albo sposób przekazu jakiś szalenie archaiczny, albo być nie z tego środowiska, w którym się aktualnie znajduje.
Powiem jeszcze o dwóch tendencjach, które są ze sobą związane i znajdują się w jakiejś ustawicznej równowadze. Ja je nazwałem prowizorycznie (przynajmniej tę drugą tendencję): sztuką kolekcji i sztuką ulotek.
Pierwsza tendencja polegała na braniu pewnych elementów wprost ze świata i przenoszeniu ich w pole sztuki. Mogą to być przedmioty, mogą to być fragmenty przestrzeni, a także działania, procesy w czasie, pojęcia, a nawet ludzie. Druga tendencja, którą nazwałem sztuką ulotek, ma charakter odwrotny. Jest to ruch jakby od strony sztuki w stronę świata i polega na przenoszeniu pewnych elementów stworzonych przez artystę, w pole rzeczywistości, najogólniej rozumianej. Te elementy mogą mieć charakter przyrodniczy, artystyczny, a nawet polityczny lub etyczny. Jak powiedziałem te dwie tendencje uzupełniają się, każda z nich jest odwrotnością drugiej. W obydwu tych grupach zjawisk można z kolei zaobserwować dążenie do tego, żeby rezygnować z pewnych ewidentnych dokonań. To znaczy sztuka kolekcji może operować przedmiotami nieistniejącymi, a także artyści mogą wprost rozmieszczać w przestrzeni, a także w czasie pewne elementy, które nie muszą istnieć w sposób fizyczny. Można by jeszcze dodać trzecią tendencję, którą ja bym nazwał sztuką labiryntu. Jest to ruch we wszystkie możliwe strony, to znaczy od artysty do świata i na odwrót, powtarzający się dowolną ilość razy, nawet w nieskończoność.
Wydaje mi się, że w tej chwili każda sztuka, która jest sztuką autentyczną zbliża się do granicy jednej z tych trzech tendencji. A nawet nie tylko sztuka, ale zbliżają się do tych granic całe układy artystyczne, takie jak np. galerie, czy wydawnictwa. Można by tutaj wskazać na takie zjawiska jak podłączenie się pod coś, co już istnieje albo raczej dołączenie się do czegoś; dołączenie się do czegoś, co już istnieje, bez naruszania tego istniejącego; albo jak ukrywanie się w czymś, co jest, z tym, co się samemu tworzy, jakby zapadanie się; albo na takie zjawisko mimikry jako relacji pomiędzy sztuką a rzeczywistością.
Można by tu powiedzieć, że zaszła jakaś podstawowa zmiana, kiedy pomyślimy o sztuce w takich kategoriach, jakie zaproponowałem. Sztuka, która kiedyś była wspaniałym pomnikiem, katedrą, czy jakimś dziełem, które było powszechnie znane i występowało jako symbol, teraz jest w takiej sytuacji, że tworzenie tego typu sztuki stało się złem koniecznym. Nastąpiła dewaluacja szeregu tradycyjnych wartości.
A zatem - to już ostatnie moje spostrzeżenie - przestała być istotna cała wspaniałość dzieł sztuki, jak również wspaniałość osobowości artysty. Nastąpiła epoka sztuki reliktowej, sztuki resztek czegoś, Ja bym sugerował, że to, co w tak rozumianej sztuce przetrwa, ale równocześnie jest właśnie tą resztką, tym reliktem - to najbardziej niezrozumiała dla nas sprawa, która zahacza o elementy magii.
Jerzy Ludwiński
Fragment tekstu "Kilka spostrzeżeń na ogół banalnych" z końca at 60.
LAUREACI XXI FESTIWALU POLSKIEGO MALARSTWA WSPÓŁCZESNEGO SZCZECIN 2006
Nagroda Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego
GRAND PRIX
Ewa Bialecka
Nagroda Marszałka Województwa Zachodniopomorskiego
Rafał Borcz
Nagroda Prezydenta Miasta Szczecin
Stanisław Kortyka
Nagroda Związku Polskich Artystów Plastyków
Andrzej Gieraga
Wyróżnienie Honorowe Jury
Daniel Pielucha
Wyróżnienie Honorowe Czasopisma "artluk"
Krzysztof Rzeźniczek
Artyści nominowani do nagród: Ewa Białecka, Renata Bonczar, Rafał Borcz, Małgorzata Byrska, Andrzej Gieraga, Bogusław Jagiełło, Magdalena Kalenin, Stanisław Kortyka, Andrzej Leśnik, Paweł Mendrek, Daniel Pielucha, Filip Pręgowski, Krzysztof Rzeźniczek, Monika Solorz, Lesław Tetla (więcej w 2. numerze artluka)
Fot. Beata Ewa Białecka (Kraków) ,"Św. Jerzy", olej, 2006
NIE JESTEM…
Z CHRISTIANEM BOLTANSKY'M ROZMAWIA JERZY OLEK
(fragment rozmowy z 2.nr. artluka)
Jerzy Olek: Pańska twórczość w różny sposób jest zaszeregowywana. Słyszało się i czytało, że jest pan fotomedialistą, kiedy indziej, że instalacyjnym konceptualistą… Nie zapomnę swojego spotkania przed laty z Becherami. W czasach, gdy okrzyczani zostali jednymi z głównych współtwórców sztuki pojęciowej, w rozmowie ze mną odżegnali się od niej zupełnie. Bernd Becher przypomniał, że w młodości był malarzem związanym z ruchem "nowej rzeczowości", że tamta idea nadal jest w nim żywa, i że jedynie zastąpił paletę i pędzel kamerą i wreszcie, że ich wspólną twórczość z żoną przyporządkowali konceptualizmowi kuratorzy i krytycy. "To w końcu ich problem" powiedział. Oni, Becherowie, robią po prostu swoje. A jak pan sam sytuuje siebie?
Christian Boltansky: Nie za bardzo czuję się przynależny do konceptualizmu jako takiego. No, może trochę, rzeczywiście. W końcu zaczynałem uprawiać sztukę w okresie konceptualizmu i minimalizmu. Trzeba jednak zdawać sobie sprawę z faktu, że określenie "konceptualny" niewiele znaczy, bo każde dzieło sztuki jest konceptualne, więc nie można powiedzieć, że jedno dzieło jest bardziej "konceptualne" od drugiego. Uważam się raczej za artystę dosyć ekspresjonistycznego.
Christian Boltansky i Jerzy Olek, Paryż, 30.06.2006 r.
Fot. Tomasz Natański
Miško Šuvaković
MISTRZOSTWO WYKONANIA PORTRETU
"a" konfrontuje widza z dynamiczną przestrzenią, w której wydarza się ruch czy też "pulsuje" audiowizualny wizerunek. Zdarzenie audiowizualne odnosi się do rozmaitych zagadnień w sztuce. Przede wszystkim stanowi ono ujęcie tego rodzaju malarstwa z wykorzystaniem nowych mediów oraz przejaw gatunku autoportretu. Ponadto, projektowany "obraz" ma charakter "dynamicznego zdarzenia" bądź "pulsującego przypadku nasycenia wizualnego". Chodzi tu o stosunek między stopniem tej intensywności wizualnej a oddziaływaniem na oko/ciało widza. Niemniej, prowadzenie "działań" również wyklucza ekspresję. Zamiast tradycyjnej ekspresji opartej na wzbudzaniu lub łączeniu emocji artysty i widza, mamy tu do czynienia z wyzywaniem uczuć związanych z przekazem cyfrowym, wideo czy z ekranem. Wreszcie, fundamentalne znaczenie ma tu problematyzacja statusu, funkcji i oddziaływania "dzieła sztuki" w nowych okolicznościach. Dejan Grba poddaje w wątpliwość mistrzostwo artystyczne w przypadku cyfrowego projektowania przedstawienia audiowizualnego oraz jego instalacyjno-ekranowej prezentacji. Punkt ciężkości przesuwa się od "wirtuozerii ręki i oka" w kierunku mistrzostwa konceptualnego i materialnego związanego z przyspieszeniem i zmiennością "machinalnych" działań. Skomplikowane i wyalienowane "machinalne" działanie cyfrowe przekształca pojawiające się obrazy twarzy artysty, dając wyjątkową intensywność zmysłowego pulsowania. (fragment artykułu z 2.nr. artluka)
Tłumaczenie na podstawie przekładu angielskiego Dejana Grby: Anna Bernaczyk
Fot. Dejan Grba, "a", cyfrowa instalacja wideo
Marta Smolińska-Byczuk*
RENÉ BLOCK EKSPLORATOR MARGINESÓW
Wraz z końcem 2006 roku w Kassel zamyka się pewna epoka czas ośmioletnich działań René Blocka w Kunsthalle Fridericianum. Block, jeden z najbardziej znaczących i wyrazistych kuratorów ostatnich 40 lat, ponownie stanie się kuratorem niezależnym, niezwiązanym z żadną konkretną instytucją. Ponownie, gdyż z takiej pozycji zaczynał swoją drogę przez świat sztuki współczesnej, gdy jako 22-latek założył w Berlinie galerię, odważnie prezentującą nieznanych jeszcze wówczas artystów, bez których nie można sobie obecnie wyobrazić oblicza sztuki II połowy XX wieku. W galerii pojawiali się artyści Fluxusu, Wolf Vostell oraz Joseph Beuys. Aby móc ich wystawiać Block dorabiał zmywając naczynia i wykonując podobne prace dorywcze.
Beuysem Block
zainteresował się w 1967 roku, gdy happening artysty w Akwizgranie
wywołał skandal. Krótko potem, dzięki pośrednictwu Vostella, doszło do
spotkania i rozpoczęła się wieloletnia współpraca. Block nadal
postrzega Beuysa jako swego mistrza i profesora, który utwierdził go w
przekonaniu, że warto pokazywać sztukę mocno związaną z życiem, nie zaś
malarstwo abstrakcyjne. Na pytanie, jaką najważniejszą wartość
odziedziczył po kontaktach z Beuysem Block odpowiada: śmiech. Wyjaśnia,
że bardzo istotny jest dla niego dystans, jaki artysta powinien
posiadać do siebie i swoich dzieł; ze sztuki można się śmiać i z
relacji Blocka wynika, że Beuys potrafił śmiać się z własnych prac.
(więcej w 2. numerze artluka)
*Autorka jest stypendystką Fundacji na Rzecz Nauki Polskiej
Fot. René Block
Sebastian Dudzik
TRIENNALE A SPRAWY KUCHENNE
KILKA UWAG NA TEMAT KONDYCJI GRAFIKI WSPÓŁCZESNEJ
Przełom lata i jesieni mijającego roku był dla grafiki artystycznej w Polsce okresem szczególnym. Działo się tak za sprawą licznych imprez konkursów, wystaw zbiorowych i indywidualnych organizowanych w ramach jubileuszowej edycji Międzynarodowego Triennale Grafiki w Krakowie. Czterdziestoletnia historia tej imprezy oraz jej szerokie oddziaływanie niezbicie dowodzą roli, jaką grafika odgrywała i nadal odgrywa w sztuce ostatnich dziesięcioleci. Autonomia, którą osiągnęła u schyłku dziewiętnastego stulecia, przełożyła się w wieku następnym na jej pełnoprawne uczestnictwo w przemianach sztuki. Dzięki swej specyfice warsztatowej, pozwalającej na wykorzystanie nowych mediów w procesie tworzenia, szeroko pojęta grafika stała się swoistym polem doświadczalnym sztuki. W jej ramach dokonała się choćby "cyfrowa rewolucja", która powoli otwiera przed artystami nowe, zupełnie nieznane dotąd obszary eksploracji.
Ogromna liczba prac zgromadzonych na organizowanej w krakowskim Bunkrze Sztuki wystawie głównej MTG oraz towarzyszących jej dwóch największych imprezach w Katowicach i Toruniu, stworzyła doskonałe warunki do rozważań nad kondycją i perspektywami współczesnej grafiki artystycznej. W dobie technologicznych rewolucji niezwykle ciekawie rysują się aspekty twórczości graficznej uwarunkowanej ewolucją postrzegania przez artystów specyfiki warsztatowej dziedziny. (więcej w 2. numerze artluka)
Fot. Jan Berdyszak, "Aprés Passe Par Tout. Statystyczne",
folie i czerwony karton
Jan Rylke
W STYLU DÉJÁ VU
10. BIENNALE ARCHITEKTURY W WENECJI
Biennale architektury w Wenecji ma historię pięć razy krótszą niż weneckie biennale sztuki, czyli "d'arte". We Włoszech sztuki dzielą się tradycyjnie na "arte" i im służy już ponad pięćdziesiąte biennale, na architekturę, któremu biennale jest poświęcone po raz dziesiąty i na sztuki mniejsze "arte minor", czyli: fotografię, grafikę, architekturę krajobrazu, design, modę, etc., które to sztuki nie mają własnego biennale, ale wypełniają te poprzednie, bo architektury w skali 1:1 nie można zmieścić nawet na największej z wystaw.
Przegląd współczesnej architektury został pokazany poprzez cztery przybliżenia: pierwsze - globalistyczne (architektura i społeczeństwo), drugie - śródziemnomorskie (miasto z kamienia i miasto port, a także inne pokazy, które tu pominę), trzecie - narodowe (pawilony narodowe w ogrodach biennale) i czwarte - polskie (pawilon polski, czyli słoń a sprawa polska).
Wystawa "architektura i społeczeństwo" była opracowana przez Richarda Burdetta jako pokaz wiodący, chociaż nie było w nim pokazanej architektury. Nawet rybki pływały obok weneckich kanałów, zbyt brudnych, żeby je dojrzeć. Globalizm w pierwszym przybliżeniu pokazano w konwencji antyglobalistycznej, trochę w stylu déja vu, powrotu myśli lewicowej. Hasła: sprawiedliwość społeczna, rozwój zrównoważony, przestrzeń publiczna i tolerancja, brzmiały jak odpowiedź na wyzwanie, przed którymi stanęły miasta europejskie w pierwszej połowie ubiegłego wieku. Z myślą, że wypracowane wówczas recepty można dzisiaj powtórzyć poza Europą. Richard Burdett uznał, że reszta świata powtórzy eksplozję demograficzną Europy z dwudziestego wieku i wiek następny stanie się erą miast, w których będzie żyć ponad 75% ludzi, z czego bardzo dużo w megamiastach liczących ponad 20 milionów mieszkańców. (więcej w 2. numerze artluka)
Arsenał, wystawa "Miasta z kamienia".
Fot. J. Rylke
INTRO
Sztuka i magia
Jerzy Ludwiński
KORESPONDENCJE
Pokusa konformizmu
FIAC 2006
Christine Coquillat
W stylu déjà vu
Jan Rylke
MEDIA SZTUKI
Ścieżki narracji
Jacek Kasprzycki
Z drugiej strony
Michał Mencfel
Mistrzostwo wykonania portretu
Miško Šuvaković
Akcje kolektywne
Mirjana Peitler
POGRANICZA
Muzyka monochromatyczna
Krzysztof Moraczewski
Che Guevara – od rewolucjonisty
do ikony pop-kultury
Agnieszka Kluczewska
Jedynie kwadrat
Jerzy Olek
AUTOKOMENTARZ
Depozyt
Hanna Haska
OPCJE
W kręgu sztuki
Filip Lipiński
ARTYŚCI
Tafle obrazów efemerycznych
Witold Kanicki
Magia rzeczy pozornie prostych
Tadeusz J. Żuchowski
NADINTERPRETACJE
Alfabet roślinny
Andrzej Kostołowki
INTERVIEW
Ja jestem...
Rozmowa Jerzego Olka
z Christianem Boltanskim
KONTEKSTY
Sztuka pamięci czyli żydowski Boltanski
Artur Kamczycki
René Block
eksplorator marginesów
Marta Smolińska-Byczuk
RELACJE
Fotografia poza obrazem
Michał Jakubowicz
Uwaga.malarstwo!
Marta Smolińska-Byczuk
Triennale a sprawy kuchenne
Sebastian Dudzik
ARCHIWALIA
KOMENTARZ Diana Wasilewska
KRONIKA
Kalendarium