kontakt o nas intro kronika makulatura archiwalia filmy

Marek Sobczyk podczas otwarcia wystawy w Galerii Szyperska. Fot. archiwum Galerii Szyperska
Marek Sobczyk, „Pies Kasztan Alergik (Ruch ogona)”, tempera jajkowa na płótnie, 2002. Fot. archiwum Galerii Szyperska
Marek Sobczyk, „Matka karmiąca dziecko poddana czynności pornograficznej”, Poznań, tempera jajkowa na płótnie, Galeria Szyperska. Fot. archiwum Galerii Szyperska
NAJBARDZIEJ LUBIĘ I CENIĘ WIĘKSZOŚĆ MOICH PRAC

Jacek Kasprzycki rozmawia z Markiem Sobczykiem

Jacek Kasprzycki: Jak zaczęła się Twoja przygoda ze SZTUKĄ?

Marek Sobczyk: Chciałem mieć wolny zawód, najlepiej projektowy, zdawałem na grafikę - nie dostałem się. Następnie dostałem się na malarstwo. W okolicach dyplomu jeden z asystentów powiedział mi, że warto się napiąć na dyplom. Niewiedza i słabe wykształcenie malarskie kazało mi sięgnąć po „cudzy” język. Próba przejęcia pewnego potencjału koncepcyjnego i semantycznego sztuki konceptualnej i użycie tego w malarstwie to jest początek mojej przygody ze sztuką. Na dyplomie 1979/80 robiłem prace, które są w jakimś sensie instruktywne dla mnie do dzisiaj. Każdy obraz był opracowany jako osobny, mogło to dotyczyć pewnych formalnych wyznaczników, klimatu, zagadnienia czy kompozycji, wszystkie łączył koncept zmieszania politycznego koloru białego z politycznym kolorem czerwonym tak, by powstał polityczny kolor różowy (to trzy osobne przestrzenie polityczności), ale za każdym razem starałem się, żeby ten różowy inaczej znaczył, jako kolor ciała, kolor naiwny, kolor kiczu, kolor błota, kolor omamu (różowa chmura), kolor wielkiej płyty, kolor niedokładnie czerwony podczas majowej manifestacji... Oprócz koloru różowego interesował mnie pewien potencjał genetyki istniejący w każdym elemencie pracy artysty rozpatrywanym osobno, genetyka - łączenie i krzyżowanie niekoniecznie zgodnych gatunkowo elementów i obserwowanie co z tego wychodzi. Interesował mnie też pewien rodzaj groteski politycznej w odniesieniu do czasu przełomu lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych XX wieku. Było tam też refleksja, że artysta jest „po prostu” polityczny, bo przecież posługuje się przestrzenią semantyczną tak jak nomenklaturą, odbiera i daje, takim istotnym i po prostu politycznym gestem było zabranie języka „zmęczonemu” konceptualizmowi i danie go malarstwu.

Jacek Kasprzycki: Najważniejsze pytanie, jakie zadajesz sobie w swej twórczości?

Marek Sobczyk: „Co robię?”. Pytanie dotyczy analizy każdego kroku, każdej warstwy wraz z pozostałymi środkami traktowanych jak elementarna użytkowa abstrakcja. Czyli najważniejsze pytanie jest pytaniem o abstrakcję. Abstrakcję traktowaną bardzo użytkowo, a więc nieczystą w sensie klasycznym, ale jednak im bardziej użytkowa abstrakcja tym sprawniejsza w użyciu, więc ostatecznie też tym bardziej czysta.

Jacek Kasprzycki: Na jakie pytanie szukasz odpowiedzi?

Marek Sobczyk: Na ile w sztuce czy dzięki sztuce można prowadzić „badania mózgu w Polsce”. Zarówno w sensie badań mózgu, jaki i w sensie: polski mózg bada polski mózg w Polsce.

Jacek Kasprzycki: Co jest według Ciebie najważniejszą wartością w sztuce?

Marek Sobczyk: Pojedynczość i przemożność pojedynczego artysty.

Jacek Kasprzycki: Czym jest dla Ciebie sztuka – twórczość artystyczna?

Marek Sobczyk: Sztuka istnieje wobec pewnej tradycji sztuczności. Z kolei to jej istnienie ze względu na cele sztuki związane z pierwszeństwem, niezależnością, abstrakcją nie chce być traktowane jako podległe tradycji, uzasadniane tradycją czy uzasadniające tradycję, co sztuka (artysta) stale manifestuje. Manifestowana jest niezależność sztuki od tradycji. Każda kolejna manifestacja jest dodawana do tradycji, w ten sposób buntowniczy koncept wzbogaca czy urozmaica tradycję sztuczności, czyniąc ją naturalną. Ten mechanizm, czy schemat powoduje, że sztuka jest naturalna właśnie dzięki swojej sztuczności. Nie ma nic bardziej naturalnego niż kultura i sztuka, natomiast natura jest tylko pewną interpretacją i jest z kolei skazana na sztuczność. „Absolutnie” naturalną sztukę mierzymy miarą sztuczności z kolei absolutnie sztuczną naturę mierzymy miarą naturalności.

Jacek Kasprzycki: Czy - co do sztuki i postaw innych artystów - jesteś tolerancyjny?

Marek Sobczyk: W pewnym stopniu.

Jacek Kasprzycki: Czego nie akceptujesz w sztuce?

Marek Sobczyk: Nie to, że nie akceptuję, ale źle znoszę słabe rzeczy w sztuce.

Jacek Kasprzycki: Czego nie akceptujesz w Świecie?

Marek Sobczyk: Nie mam takiej władzy, żeby nie akceptować. Natomiast wielu rzeczy nie chciałbym dotykać, czy mieć z nimi do czynienia. Nie wiem gdzie są granice człowieczeństwa, nie wiem na co tak naprawdę mogę wpłynąć, nie wiem komu to co robię jest potrzebne. Może z trudnością, ale przecież akceptuję tę niewiedzę. Z drugiej strony szukam jednak perspektywy nieantropologicznej, stąd maniera, konwencja, tradycja, sztuczność nie istniejące istotnie bez żywej partycypacji w przestrzeni społeczności. Jedynie społeczność wydaje się nie do końca ludzka, może człowieczkowata, może zwierzęca.

Jacek Kasprzycki: Czy ważniejsze jest TU i TERAZ czy to, co było lub BĘDZIE?

Marek Sobczyk: Było, tu i teraz, będzie jako linia czasu pewnie są ważne. Ekonomia dzieła łączy te trzy czasy. Nigdy się nad tym nie zastanawiałem, co jest ważniejsze, pewnie to zależy od kontekstu, natomiast dla mojej pracy rozumianej jako to, co osiągam, to co jest i co będzie jest ważniejsze, co nie znaczy, że nie odnoszę się do tego co było. Czasami pewnie mam wrażenie, że to było jest bardzo ważne, może najważniejsze. Gdyby chcieć powiedzieć o tym w sensie pisania historii w czasie to „to co było” jest określane i nazywane poprzez „to co jest” i „to co będzie”.

Jacek Kasprzycki: Czym jest według Ciebie konsekwencja twórcza i czy jest ona jakąś wartością?

Marek Sobczyk: Kiedyś uważałem, że artysta może jedynie mieć „dwie, trzy myśli w życiu”. Nie jest to sprawa konsekwencji, bardziej wydaje się obsesji dotyczącej problemu, histerii artysty i wręcz organicznego związku artysty z tymi trzema myślami. Oczywiście analizuję cały czas jak szerokie są obrysy tej obsesji, histerii itd., a ostatnio za pomocą „badania mózgu w Polsce”. Tak więc „dwie, trzy myśli w życiu”.

Jacek Kasprzycki: Czy artysta musi być konsekwentny?

Marek Sobczyk: Nie sądzę.

Jacek Kasprzycki: Czy sztuka powinna być tożsama z życiem?

Marek Sobczyk: Sztuka tożsama z życiem jako zobowiązanie, powinność? Utożsamienie sztuki przez życie czy utożsamienie życia przez sztukę nie wygląda dobrze. Jedynie życie artysty bywa postrzegane jako życie w sztuce, wtedy tożsamość wydaje się odpowiednia dla nazwania tej sytuacji. Optuję za rozdziałem tożsamości sztuki od tożsamości życia, ale przecież tak naprawdę żywe życie w jakimś podstawowym sensie zawiera w sobie sztukę. Jedynie to, że sztuka jest pierwsza w jakiś istotny sposób odwraca tę sytuację.

Jacek Kasprzycki: Czy artysta może WIĘCEJ, nie podlega społecznej ocenie obowiązującej etyki?

Marek Sobczyk: Artysta może chcieć „móc więcej”, może chcieć nie podlegać „społecznej ocenie obowiązującej etyki”. Może w wyniku tego chcenia nawet coś wykreować, ale nie jest to stan przynależny, nie jest to przywilej.

Jacek Kasprzycki: Czy masz wrażenie, że współczesna sztuka dotyka Absolutu, Uniwersum, czy raczej koncentruje się na teraźniejszości społecznej?

Marek Sobczyk: Sztuka z założenia mająca dotknąć absolutu i tylko absolutu byłaby interesująca, ale mimo wszystko, może się to udać jedynie wobec teraźniejszości społecznej (pewnie oczekiwane są wyjątki). Deklaratywnie przedstawiana sztuka jako z założenia dotykająca „Absolutu, Uniwersum” a nie jako skoncentrowana na teraźniejszości społecznej jest najczęściej swoistym akademizmem i dość prymitywną kalkulacją.

Jacek Kasprzycki: Czy sądzisz, że współczesna sztuka polska dotyka spraw uniwersalnych, czy koncentruje się tylko na teraźniejszości kulturowej i społecznej?

Marek Sobczyk: Koncentruje się na teraźniejszości kulturowej i społecznej w stopniu wysokim, ale w ten sposób dotyka spraw uniwersalnych. Na razie nie znam innego sposobu dotykania spraw uniwersalnych.

Jacek Kasprzycki: Co sądzisz o działaniach poruszających kontekst zagłady, śmierci (twórczość Bałki, Libery, etc.) ?

Marek Sobczyk: Jeżeli działania działają, są pewnie ok. Pewnie można by tę listę polskich artystów wydłużyć znacznie. Nie zawsze człowiek ma wygodną pozycję do oceny czy zajęcia się takim bezmiernym zagadnieniem jak Zagłada, opowiadając się po stronie uprawnienia do wydania werdyktu „moralnego”. Czasami człowiek dla takich zadań potrzebuje swoistego alter ego. Ja miałem w 87. wystawę „Ein Psycholog erlebt das Konzentrationslager” i na potrzeby tego konceptu jako alter ego użyłem figury „Psa Kasztana Alergika” uczulonego na zło. Pies jako aspirujący do człowieka „człowieczek”, w drodze do człowieczeństwa, może ferować oceny z pozycji tak szczerej i gorliwej aspiracji, jak harcerz przed przysięgą.

Jacek Kasprzycki: Jaka może być rola artysty we współczesności? Jak może być rola artysty w Polsce?

Marek Sobczyk: Rola artysty we współczesności może być współczesna. Współczesna to znaczy taka na jaką współczesność pozwala, co nie znaczy, że nie można walczyć o to, na co współczesność nie pozwala, ale kończy się zawsze na tym, na co pozwala. Zresztą walka artysty bywa doceniana i później niż jego współczesność. Oczywiście istnieje przypuszczenie o roli artysty w jakiejś bezwzględnej skali, wobec epok, ale nie ma takiej skali, jedynie używa ta czy inna epoka tego czy innego artystę na swoje potrzeby. Co do współczesnej roli artysty w Polsce można mieć oczekiwania i nadzieję ich spełnienia, jednak nie da się tego tak zapisać, żeby z zapisu wprost wynikało spełnienie. Myślę, że artysta powinien być łagodny, delikatny, niedrażniący, wręcz kojący, tak jak kapitalizm. Artysta powinien wszystko tolerować, wszystko pochłaniać, na wszystkim zarabiać, tak jak kapitalizm. Artysta powinien pracować na uruchomienie badawczej aparatury dla zagadnienia „ateizmu” rozumianego jako prymat sąsiedztwa nad relacją feudalną.

Jacek Kasprzycki: Czy masz wrażenie że to artyści teraz są „sumieniem świata”?

Marek Sobczyk: Sumienie to złe słowo, o ile każdy ma swoje sumienie, czy świat zatem może mieć swoje? Jako sumę sumień, czy jako uśrednione kilka najważniejszych sumień? Artyści pracują w delikatnej materii budzenia odczuć, pokazywania wyobrażeń, zarabiają na tym. Czy na sumieniu można zarabiać, czy na przykład taki pisarz jak Thomas Bernhard zarabia na sumieniu, pewnie tak, ale to nie znaczy, że jest sumieniem. Sumieniem świata może być „Pies Kasztan Alergik”, który na sumieniu nie umie zarabiać, co nie znaczy, że istniałby (jako figura) gdyby nie moja gra z sumieniem.

Jacek Kasprzycki: Co sądzisz o traktowaniu SZTUKI jako GRY?

Marek Sobczyk: Sądzę, że sztuka jest grą, ale nie powinno się tego zbyt nachalnie eksponować. Poza tym jest grą trudną, wymagającą przynajmniej od artysty trudnej ironii przez duże „I”.

Jacek Kasprzycki: A może SZTUKA to swoiste SACRUM?

Marek Sobczyk: Trudno mi sobie to wyobrazić. Co to znaczy „swoiste”? Albo sacrum albo nie. Mieszanie sfery religijności do innych spraw, społecznych, politycznych, artystycznych, warsztatowo technologicznych jest dość męczące, mnie męczy. Jestem za rozdziałem sztuki od religijności.

Jacek Kasprzycki: Czy w sztuce najważniejsza jest DROGA czy rezultat, czyli DZIEŁO?

Marek Sobczyk: Dzieło, ale do dzieła po drodze i tak dalej.

Jacek Kasprzycki: Czy sztuka (nawet) pojęciowa może OBYĆ SIĘ BEZ PRZEDMIOTU, dzieła?

Marek Sobczyk: Nie udało się to na razie, ale nawet gdyby, to „obyć się bez przedmiotu” to przecież dzieło.

Jacek Kasprzycki: Co najwyżej oceniasz w sztuce światowej i polskiej ostatnich 10 lat?

Marek Sobczyk: Trochę krótka perspektywa jak dla mnie, nie bardzo znam się na nowościach w sztuce. Myślę, że pewne wrażenie zrobiły na mnie prace m. in. Catellana (instalacja z figurą Jana Pawła II), Kozyry („Olimpia”), Żebrowskiej (pochłanianie waginą i oglądanie świata waginą), wczesne agresywne i osobiste prace Żmijewskiego (na przykład z wystawy „Parteitag”), spektakularna kariera Grupy Ładnie (w jej wymiarze społecznym, szczególnie w polskim kontekście), praca Dawickiego w IS Wyspa w Gdańsku (w hołdzie dla Bruce’a Lee), „Naziści” Uklańskiego, pewne intuicje Sztwiertni dotyczące aparatury badawczej uruchamianej przez artystę, może niektóre malarstwa, bardziej pojedyncze obrazy, może już bez nazwisk. Mam wrażenie, że ciągle czegoś brakuje, chociaż obraz polskiej sztuki całościowo jest atrakcyjny. Może brakuje odpowiedniego otoczenia dla wiarygodności gestu artysty, ciągle do naszych receptorów docierają jedynie sformatowane i wyselekcjonowane zagadnienia dotyczące sztuki wizualnej. Oczywiście to sformatowanie jest niszczące dla mojej recepcji.

Jacek Kasprzycki: Jakie prace z własnej twórczości są tobie najbliższe? Które najbardziej lubisz a które najbardziej cenisz?

Marek Sobczyk: Większość prac z własnej twórczości jest mi najbliższa. Najbardziej lubię i cenię większość moich prac.

powrót