kontakt o nas intro kronika makulatura archiwalia filmy

Wejście do Pawilonu Polskiego na 56. biennale w Wenecji, 2015. Fot. Andrzej Kasprzyk
C.T. Jasper, Joanna Malinowska, „Halka/Haiti. 18°48’05”N 72°23’01”W, 2015.” Cazale, Haiti, Fot. Źródło: Narodowej Galerii Sztuki Zachęta/Barbara Kaja Kaniewska, Mateusz Golis
Jarosław Kozłowski, „Time Archive”, instalacja, 2015. Fot. Archiwum Fundacja Profile
TRUDNE ZWIĄZKI HAITI I POLSKI
na 56. Biennale w Wenecji 2015

Andrzej Kasprzyk

Haiti to pierwsze państwo powstałe w wyniku nowożytnego buntu niewolników. Jest najstarszym niepodległym państwem w Ameryce Środkowej. W XVIII w. była to kolonia francuska, opierająca swoją gospodarkę na pracy afrykańskich niewolników na plantacjach kawy i cukru. W 1804 roku, po trwającej od 1790 rewolucji haitańskiej dowodzonej przez wyzwolonych już formalnie obywateli ówczesnej kolonii pod nazwą Saint-Domingue, proklamowano powstanie Cesarstwa Haiti, a dwa lata później Republiki. Była to pierwsza afro-amerykańska republika na świecie i druga - na półkuli zachodniej. W Polskiej historii znany, ale nieobecny w międzynarodowym dyskursie jest fakt przejścia grupy żołnierzy mającej uśmierzyć bunt na stronę zbuntowanych. Polskie oddziały ekspedycyjnego korpusu Napoleona tak właśnie postąpiły. Nowo powstałe państwo dało im obywatelstwo i możliwość osiedlenia. Polacy na stałe osiedli na Haiti i do dziś głównie w w Cazale oraz na terenie całego Haiti żyją ich potomkowie, którzy wtopili się w miejscowa kulturę. Literatura polska nie opisała szczegółowo tego faktu, a to - jakby nie było – była dosłowna realizacja hasła: „za wolność naszą i waszą”. Bardziej znana jest opisana, tak w literaturze, czy przedstawiona w polskim malarstwie historia bitwy pod Samosierrą, gdzie Polacy brali udział jako najeźdźcy. Same szczegóły: co spowodowało przejście Polaków na stronę powstańców, kto o tym zadecydował, czy to była decyzja spontaniczna czy zorganizowana intryga, dokładnie nie wiemy. Sama historia jest fascynująca, bo unikalna - w światowej historiografii. Spośród 24 projektów zgłoszonych do konkursu na kuratorski projekt wystawy w Pawilonie Polskim na 56. Międzynarodowej Wystawie Sztuki – La Biennale di Venezia 2015 jury wybrało projekt: Halka/Haiti. 18°48’05”N 72°23’01”W. C. T. Jaspera i Joanny Malinowskiej pod kuratelą Magdalena Moskalewicz. Dlaczego tren projekt wygrał artystyczny przetarg? Nie bardzo wiadomo. W każdym razie jest faktem, iż na gigantycznym zakrzywionym ekranie w kształcie Panoramy Racławickiej, w Pawilonie Polskim wyświetlany jest film z eksperymentu przeprowadzonego przez artystów poznańskiego Teatru Wielkiego pod przewodnictwem reżysera Pawła Passiniego i dyrygenta Grzegorza Wierusa. Sam projekt jest pomysłem polsko-amerykańskiego duetu, tj. polskich artystów zamieszkałych w Stanach Zjednoczonych: Joanny Malinowskiej i C.T. Jaspera (dawniej Christiana Tomaszewskiego). Jednym z założeń było nawiązanie do słynnego filmu Wernera Herzoga „Fitzcarraldo”, opowiadającym o szalonym europejskim wizjonerze, który próbuje zbudować operę w środku amazońskiej dżungli. Film jest krytyką myślenia kolonialnego, autorzy projektu tymczasem zrozumieli to na odwrót. Górska wioska Cazale wśród tropikalnej roślinności, gdzie biegają kozy, jest jedną z kilku miejscowości, gdzie  mieszkańcy mówią o sobie Lapologne, choć Polaków już raczej nie przypominają i o Polsce wiedzą bardzo mało. Gdy usłyszeli, o projekcie, zaciekawili się, ale też trochę ich to zdeprymowało. W Cazale jest wiele różnych wyznań, ale dominuje voodoo.  Jeden z tancerzy oświadczył, iż nie będzie tańczył poloneza bo mu Europejczycy ukradną duszę. Założeniem kuratora i polskich artystów było wciągniecie mieszkańców do wspólnej realizacji. Ze stolicy Haiti, Port-au-Prince, sprowadzono jedyną chyba na wyspie orkiestrę, która zbyt późno ponoć dostała nuty, a składała się częściowo z amatorów. Nic więc dziwnego, że odtwarzając partyturę muzycy grali „obok” lub po swojemu. Tańczyli miejscowi, którzy uczestniczyli wcześniej w specjalnie zorganizowanych warsztatach. Na filmie widać, iż prób było mało, a nasz narodowy taniec to nie specjalność Haitańczyków. Autorzy projektu od początku w fazie przygotowań podkreślali, iż nie chodzi im o wynik, a o „drogę”, proces, konfrontację; kultur, tradycji, czegoś co można nazwać „utajoną przeszłością”. Samą operę w skróconej wersji do półtorej godziny, soliści opery poznańskiej odśpiewali z Grzegorzem Wierusem przy sprowadzonym przez polskiego konsula keyboardzie. Kilka fragmentów z orkiestrą także zostało wykonanych pod dyrekcją tego samego dyrygenta. Jak została odebrana odbierana sama polska narodowa opera? Czy Haitańczycy ją rozumieli? Z pewnością; bo temat mezaliansu i nieszczęśliwej miłości udaremnionej przez kastowość, czy klasowość jest tematem uniwersalnym. Na Haiti różnice społeczne są nadal bardzo silne. Ciągle istnieje przepaść pomiędzy wsią a miastem, pomiędzy francuskojęzycznymi Mulatami, a rdzennymi potomkami Afrykanów. Kim w tym odwiecznym konflikcie są Lapologne? Co ciekawe: narodowym dziełem haitańskim, o którym tamtejsze dzieci uczą się w szkołach, jest poemat pt. „Choucoune” Oswalda Duranda, który jest jakby odwróceniem fabuły Halki. Głównego bohatera porzuca ukochana, na rzecz Kreola z miasta. Spontaniczne reakcje po premierze filmu jeszcze w Zachęcie były różne: zarzucono twórcom projektu ukryte tendencje neokolonialne, od których programowo chcieli się odciąć, zarzucając to samo Herzogowi i bohaterowi filmu „Fitzgeraldo”. Paweł Passini powiedział, iż jego jako inscenizatora najbardziej ucieszyła kulturowa wymiana i spontaniczne reakcje Haitańczyków. Niemniej warto zadać kilka istotnych pytań. Czy cel założenia zawartego w eksplikacji został osiągnięty? Czy oprócz sympatycznej poniekąd interakcji kulturowo - interpersonalnej spektakl powiedział coś na temat złożonej i według - piszącego te słowa - fascynującej historii polskich żołnierzy na Haiti, wartej napisania o niej opery, zrealizowania wysokobudżetowego filmu, napisania dramatu godnego Beniowskiego, czy powieści na miarę Popiołów? Czy wreszcie przekaz stał się czytelny dla międzynarodowej publiczności znającej historię z punktu widzenia Amerykanów, Anglików, Hiszpanów i Francuzów? Czy wreszcie projekt mieścił się w formule „Wszystkie światowe wizje przyszłości” niejako narzuconej przez Okwui Enwezora? W każdym razie, gdy znamy już wyniki konkursu na Złote i Srebrne Lwy, a ktoś nie lubi opery lub nie przepada za multikulti w wydaniu polskim, może udać się do Palazzo Bembo i do Palazzo Mora, aby do 22 listopada zapoznać się z wyciszoną i odwołującą się do źródeł sztuki pojęciowej lat 60. wystawą indywidualną Jarosława Kozłowskiego „Personal Structures”. Na pełny obraz międzynarodowej percepcji projektu Halka/Haiti. 18°48’05”N 72°23’01”W należy spokojnie poczekać do zakończenia Biennale, czyli również do 22  listopada 2015 roku.

powrót