kontakt o nas intro kronika makulatura archiwalia filmy
RAPORT STANU SZTUKI WSPÓŁCZESNEJ

Joanna Pokorna-Pietras

Czy nadszedł moment redefinicji sztuki? W obecnych czasach można zauważyć symptomy nieadekwatności sztuki do rzeczywistości. Sztuka realizuje zaprogramowane cele, a rzeczywistość nie odzwierciedla jej żadną miarą. Przykładem niech będzie kryzys demokracji, z którym sztuki wizualne mają poważne problemy interpretacyjne. Nadal tkwimy w wyobrażeniu o świecie sprzed kilkudziesięciu lat, kiedy działalność artystów traktowana była jako wentyl bezpieczeństwa wobec ekstremizmów politycznych.

Wybór Kassel na najważniejszą imprezę w Europie prezentującą sztukę współczesną nie był przypadkowy. Sztuka miała być remedium na ideologię nazistowską, a częściowe jej przeniesienie w tym roku do Aten też miało za cel zneutralizowanie niepokojów społecznych jakimi od kilku lat targana jest Grecja. Nie była to kuratorska wizja, a urzędnicza decyzja, która zapadła na szczeblach unijnej władzy. Przejęcie Biennale Weneckiego przez lewicowe środowiska artystyczne po II wojnie światowej też nie było czymś przypadkowym. Groźba przejścia władzy przez partię komunistyczną w powojennych Włoszech była bardzo prawdopodobna, a sztuka miała zneutralizować wybuchowe nastroje społeczne i polityczne. Dlaczego decyzja o budowie centrum Pompidou zapadła akurat po paryskich rozruchach 68 roku? Sztuka zawsze służyła władzy, ale służebna rola sztuki wobec konfliktów w ramach systemu demokratycznego przestaje wystarczać. Dziś manipulacje stały się zbyt oczywiste, aby miały swą moc sprawczą. Jej aspekty instytucjonalne zostały skomercjalizowane, a wartości zideologizowane. Pieniądze publiczne służą skanalizowaniu „gniewu ludu” w stronę  wypowiedzi artystycznej, by politycy mogli osiągać swoje partykularne cele. „Kupczenie” intencjami artystów jest czymś nikczemnym. Przede wszystkim dotyka to twórców młodych, pełnych jeszcze niewinnej, ale i naiwnej wiary w sprawczą moc sztuki.

Czasy rzemiosła, znaczenia warsztatu i dążenia do doskonałości minęły bezpowrotnie. Dziś „każdy może być artystą”. To hasło funkcjonuje w społeczeństwach demokratycznych i jest również manipulacją. Co gorsza, wraz z niemożnością sprawdzenia prawdziwej wartości dzieł w sztukach plastycznych stwarza duże możliwości dla spryciarzy. Mafijne układy, fikcyjny rynek, a z drugiej strony upolitycznianie sztuki odbija się na poziomie artystycznym. Szuka przestała być odkrywaniem nowych możliwości, a jedynie rekapitulacją stanu zastanego - przejęła rolę propagandy, co widać wyraźnie w Polsce. Coraz częściej widzimy tanie agitki czy wręcz plakatowe traktowanie wypowiedzi artystycznej i nie ma to znaczenia z jakiej pochodzi opcji politycznej, a jedynie świadczy o źle zrozumiałym posłannictwie sztuki. Specyfika polskiej sceny na tle sztuki światowej ewoluowała przez ostanie 25 lat w kierunku dość niepokojącym. Dlatego warto obecnie zadawać pytania o stan sztuki współczesnej, na które spróbujemy odpowiedzieć w bieżącym numerze Artluka.

powrót