kontakt o nas intro kronika makulatura archiwalia filmy

Leszek Szurkowski, dokumentacja akcji artystycznej. Na zdjęciu: Łukasz Korolkiewicz, Witold Nawrocki, Andrzej Maciej Łubowski, Konin, 1972. Fot. archiwum L. Szurkowskiego
Leszek Szurkowski, dokumentacja akcji artystycznej. Na zdjęciu: uczestnicy pleneru, Konin, 1972. Fot. archiwum L. Szurkowskiego
Leszek Szurkowski, dokumentacja akcji artystycznej. Na zdjęciu: Andrzej Maciej Łubowski jako Che, Konin, 1972. Fot. archiwum L. Szurkowskiego
PERFORMANSE ODNALEZIONE

Jacek Kasprzycki

Pisaliśmy w „Artluku” o latach stanu wojennego jako nowo odkrywanej, czy też na nowo odkrytej, wyspie na mapie polskiej sztuki współczesnej końca XX wieku[1]. Podobnie ma się sytuacja z wieloma działaniami performatywnymi i akcyjnymi lat 70. ubiegłego wieku. Lata te to gwałtowny rozwój działań akcyjnych, związanych czy to z wernisażami wystaw, czy istniejących jako samoistne wydarzenia. Także intensywny rozwój polskiej sztuki performatywnej i foto-performatywnej, skupiającej dziesiątki artystów pomijanych przez apologetów sztuki krytycznej, a tworzących niejako standard współczesnego polskiego performansu. Obecnie wspomina się tylko o niektórych. To także wielki temat na niejako „osobne opowiadanie”, a właściwie obszerny esej. Ówczesny tygiel konceptualno-akcyjno-fluxusowy, przekładający się na pewną siermiężność środków rodzimej ówczesnej sztuki aktualnej spowodował, iż malarze, graficy, „zdeklarowani” artyści pojęciowi, a szczególnie fotograficy, swoje wystawy okraszali i podkreślali działaniami fizycznymi; indywidualnymi, jak i grupowymi. Niestety, wiele z tych wydarzeń nie zostało udokumentowanych. Galerie, głównie pod egidą Socjalistycznego Związku Studentów Polskich, wrocławskie[2], Labirynt[3], Repassage[4], Riwiera Remont[5], Akumulatory[6] i wiele innych[7], w miarę swych skromnych, realsocjalistycznych możliwości, dbały o rzetelną dokumentację tej aktywności. Niestety, na wielu plenerach, których – co trzeba przyznać – miało miejsce wiele, nie robiło się fachowej dokumentacji. Taśma filmowa, nawet ta orwowska była droga, aparatem fotograficznym, chociażby klasy enerdowskiej Praktiki czy Exakty, dysponował mało który artysta. Do Związku Fotografików Polskich należało niewielu. Fotografia nie była wykładana na wyższych uczelniach plastycznych jako przedmiot specjalistyczny, ale dodatkowy. Do lat 80. jedynie łódzka filmówka na wydziale operatorskim miała monopol na profesjonalne kształcenie tzw. fotografików. Niemniej artyści sami dokumentowali swoje akcje. Na plenery zapraszano też zawodowców. Obecnie wielu wydarzeniom, takim jak liczne festiwale performansu czy multimediów, towarzyszy wszechobecna cyfrowa dokumentacja fotograficzna. Sama takową uprawiam i wiem, że udokumentowane wydarzenia trafiają często po kilku godzinach, ba; po kilku minutach na odpowiednie strony fb czy na portale osobiste artystów.

Łatwość wydrukowania świetnej jakości zdjęć w katalogach wystaw, informuje odbiorcę o bulwersującej czy też obyczajowo obojętnej tematyce performansów i akcji. Tymczasem w latach 70. miały miejsce tak ciekawe wydarzenia, jak kilka Festiwali Studentów Szkół Artystycznych w Nowej Rudzie[8] (co wymaga osobnego artykułu, gdyż występowała tam praktycznie cała czołówka ówczesnych klasyków: multimediów, alternatywnego filmu, sztuki akcyjnej, performansu, polskiego jazzu i alternatywnych działań parateatralnych), niezliczone sympozja i plenery; tak sztuki uznanej wtedy za tradycyjną, jak i neoawangardowej. Wydarzenia performatywne i foto-performatywne miały miejsce na FAMIE w Świnoujściu, na Międzynarodowym Festiwal Teatru Otwartego we Wrocławiu i w wielu miejscach w Polsce, głównie w Łodzi. Pewnym fenomenem było Pierwsze Ogólnopolskie Spotkanie Młodych Twórców w Koninie[9] w roku 1972. Klimat tych spotkań najpełniej oddaje seria fotograficznej dokumentacji działań uczestników tego pleneru zrealizowana przez Leszka Szurkowskiego. Genezy tych działań trzeba szukać jeszcze w czasach studiów (pod koniec lat 60.) na ASP w Warszawie, gdzie młodzi artyści m.in. Łukasz Korolkiewicz, Jerzy Kalina i Andrzej Maciej Łubowski realizowali poza programem uczelni akcje na pograniczu happenigu i burleski, najczęściej podczas wyjazdów na majówki do Konstancina k. Warszawy. Już na pierwszym Spotkaniu Młodych Twórców, korzystając z tamtych doświadczeń, zaczęli tworzyć różne sytuacje. Sesje fotograficzne odbywały się w zrujnowanych budynkach gospodarczych niedaleko hotelu robotniczego, w którym byli zakwaterowani. Na potrzeby inscenizacji wykonano różne rekwizyty, miedzy innymi szubienica, która „nie opacznie” znalazła się przed lokalnym Domem Partii. Andrzej Bielawski, Andrzej Maciej Łubowski, a przede wszystkim rozczytany w literaturze iberoamerykańskiej Łukasz Korolkiewicz nadawali ton tamtym wydarzeniom. Niektóre były – jak na tamte i niestety (z przykrością muszę stwierdzić) obecne czasy – tak radykalne, iż władze zareagowały zaniepokojeniem i postanowiły wycofać dokumentację akcji z wystawy kończącej spotkanie. Wystawę jednak można było zobaczyć na zapleczu Salonu PTF w Poznaniu, ponieważ cenzura nie pozwoliła na oficjalny pokaz. Wśród uczestników działań akcyjnych byli artyści, których nazwiska później na trwałe zapisały się w historii polskiego malarstwa, grafiki i jak się kiedyś mówiło: mixed-media, na przykład występujący w inscenizowanych i reżyserowanych wideoperformansach (niestety tylko na statycznych zdjęciach, gdyż w praktyce nie można było tego sfilmować) wymienieni już grafik Andrzej Bielawski i malarze: Łukasz Korolkiewicz, Andrzej Maciej Łubowski, a także Lech Ratajczyk i Witold Nawrocki. Artyści występują nago, inscenizując symboliczne i można nawet powiedzieć, alegoryczne sceny, nawiązujące do ówczesnej sytuacji politycznej związanej w walką dwóch wielkich systemów politycznych – komunizmu i świata wartości zachodnich, do rodzącego się terroryzmu, tak arabskiego, jak i lewackiego spod znaku Baader-Meinhoff, a zarazem inspirowane malarstwem Goyi i jego serią Okropności wojny. Widzimy nagie ciała powieszonych skazańców, przesłuchiwanych, rozstrzelanych, papieża w tiarze, nagiego taliba i Andrzeja Macieja Łubowskiego w uniformie Che Guevary oraz rozczłonkowane ludzkie zwłoki. co klimatem przypomina o 30 lat późniejszą pracę Zbigniewa Libery Che. Next Shot. Wszystko to jednak jest wynikiem bardzo formalnie i kompozycyjnie starannej inscenizacji i specjalnie spreparowanych efektów specjalnych.

Zachowana dokumentacja dowodzi, iż performans uprawiany był przez artystów wielu mediów, gwałtownie rozwijających się w latach 70. i ani formalnie, ani pod względem poziomu refleksji dotyczącej; tak sztuki, jak i kontekstu politycznego, nie ustępował klasycznym już i niejako „kultowym” działaniom twórców po drugiej stronie żelaznej kurtyny. Miał też specyficznie polski, ironicznie-symboliczny i alegoryczny charakter (kreowany m.in. przez późniejszą Łódź Kaliską), co świadomie, ale też spontanicznie kontynuują współcześni młodzi polscy performerzy, tacy jak Wojciech Kowalczyk, Michał Kowalski, Kamil Wnuk, Justyna Piotrowska, Natalia Reszka i inni.

 


[1]    „Artluk” 2014, nr 1-2 oraz nr 3-4

[2]    Jan Chwałczyk. Dokumentacja akcji współpracy pomiędzy szkockimi i polskimi artystami pod hasłem „W obronie sfery psychicznej, Galeria Piwnica Świdnicka, luty 1972, archiwum SK Artes.

[3]    Katalogi Galerii Sztuki LDK Labirynt, Lublin, roczniki 1972–1979, archiwum SK Artes.

[4]    Katalogi Galerii Repassage, UW Warszawa, lata 1971–1979, archiwum SK Artes.

[5]    Materiały dokumentacyjne Galerii Riwiera-Remont, Warszawa 1973, archiwum SK Artes.

[6]    Dokumentacja Galerii Akumulatory, lata 70. , archiwum SK Artes, archiwum Jarosława Kozłowskiego.

[7]    Druga Grupa, Galeria Foksal PSP, Warszawa 1973, archiwum SK Artes; Materiały Galerii Współczesnej, Warszawa 1975; Andrzej Partum L'ART PRO/LA. Bureau de la Poesie, Varsovie 1973, archiwum SK Artes.

[8]    Katalogi Festiwali Studentów Szkół Artystycznych w Nowej Rudzie Śląskiej, lata 1972–1975.

[9]    „OKO. Kwartalnik polskiej fotografii” 1998, nr 2.

powrót