kontakt o nas intro kronika makulatura archiwalia filmy
PODSUMOWANIE ROKU 2015

Jacek Kasprzycki

Rok 2015 zapisał się w historii jako czas bezprecedensowej walki o władzę w naszym kruchym demokratycznym 25-leciu. Polityka i wojna polsko-polska zdominowały niestety uwagę społeczeństwa, także tej jego części najbardziej uwrażliwionej na sztukę. Dyskutowano na szerokim forum o zawłaszczeniu ruchu galeryjnego przez „jedynie słuszną” opcję kuratorską związaną światopoglądowo z fundamentalnie rozumianą doktryną postmodernizmu i tzw. „sztuki krytycznej” lat 90 i byłoby to wspaniałe gdyby adwersarze występowali pod sztandarami opcji merytorycznych. Niestety – znów dominowała ideologia, której to zarówno; artyści jak i kuratorzy powinni się wystrzegać. Krytycy zastanego porządku – związani z „Gazetą Polską” wystartowali z pozycji polityczno-narodowych, a nie personalno-merytorycznych. Tak – drodzy państwo – personalnych, bo współczesna polska scena kuratorska jest zdominowana ciągle przez te same osobistości, a to świadczy o zastoju intelektualnym, bez względu na tzw. wartości merytoryczne i pomysłowość wystaw.

Ranking przeprowadzony przez „Artluka” ujawnił preferencje ideowe jego uczestników. To zrozumiałe, niemniej nie najlepiej rokuje polskiemu życiu artystycznemu. Rok 2015 przypominał niejako znamienny rok 1980. To czas pewnego przesilenia. Wyczerpał się społeczny kredyt zaufania do rządów postliberalnych (czy pseudoliberalnych), a wzrósł apetyt na reformy nacjonalistyczno - patriotyczne (czy pseudo-patriotyczne). Pomimo tego, iż wystaw bardzo interesujących odbyło się wiele, społeczny ich rezonans był niewielki. Władze schodzącej koalicji rządowej – PO - PSL – miały przez ostatnie 8 lat lekceważący stosunek do kultury, co skierowało przeciw nim środowiska artystów i kuratorów – tak o orientacji; lewicowej, liberalnej jak i konserwatywnej. Skutki tego zjawiska są fatalne. Obecna sytuacja na starcie roku 2016 przypomina jako żywo sytuację powstałą na początku stanu wojennego w 1982 roku. Artyści nie wiedzą jak się zachować. Powinni być apolityczni, a środowiska lewicowe czy pseudolewicowe i prawicowe będą próbowały przeciągnąć ich – każde na swoją stronę. Jak się zachowa większość – pokażą najbliższe miesiące.

Część osób realizuje już zaczęte projekty finansowane głównie z budżetu państwa i z funduszy europejskich, reszta zapewne będzie musiała wiązać koniec z końcem bo kończą się dotacje, a nie wiemy jaką politykę wobec sztuk wizualnych obiorą obecne władze. Tak zwani niepokorni wobec niedawnego „ancien régime” muszą wybrać: niezależność artystyczną, tym samym uczciwość czy schlebianie władzy, która najpewniej postawi na sztukę „patriotycznie słuszną”. Dotyczy to też państwowych i samorządowych galerii, zatrudnionych w nich dyrektorów i kuratorów wystaw. Jak znajdą się w tym animatorzy sztuki związani z galeriami prywatnymi? Ciekawe pytanie...

Rok 2015 i poprzedzający go był – ciężko mi to pisać – rokiem przedwczesnej śmierci wielu wybitnych osobistości sztuki polskiej. Zmarł w kwiecie wieku Piotr Piotrowski, co niejako stanowi o końcu pewnej epoki w krytyce polskiej. Pozostawił po sobie wielu uczniów. Czy uwolnią się oni - pisząc o sztuce - z kręgu metodyki swego mistrza, czy będą kontynuować jego wizję historii polskiej sztuki współczesnej? W roku 2014 zmarli członkowie grupy Koła Klipsa: Leszek Knaflewski i Wojciech Kujawski. Także pozostawili swych uczniów. Powoli wymiera pokolenie artystów i krytyków sztuki lat 50. i 60., co może znacząco wpłynąć na percepcję sztuk wizualnych końca drugiego dziesięciolecia XXI wieku.

Można było także zauważyć upadek tak znanych tytułów jak „Obieg”, Arttak” i niejako takich instytucji jak CSW Zamek Ujazdowski. Wraz ze śmiercią Jacka Werbanowskiego przestał wychodzić EXIT. Za to MOCAK, CSW Elektrownia w Radomiu czy magazyn „Szum”, urosły w siłę i zyskały na znaczeniu.

Pomimo ważnych wydarzeń jak np.: wystawa „Gender w Sztuce” (MOCAK. Muzeum Sztuki Współczesnej), ekspozycji okazujących różne oblicza Holocaustu (MOCAK. „Polska – Izrael – Niemcy. Doświadczenie Auschwitz”), „Zaraz po wojnie” w Zachęcie, kontrowersyjnej prezentacji Halki w Polskim Pawilonie Narodowym w Wenecji (Halka/Haiti. 18°48’05”N 72°23’01”W. C. T. Jasper i Joanna Malinowska) oraz aktywnej działalności The Krasnals, dyskusje o sporach wokół kształtu polskiej sztuki aktualnej nie były praktycznie obecne w polskiej prasie codziennej jak i w tak zwanych magazynach opinii.

Nie dyskutowano nawet specjalnie o wystawie Piotra Uklańskiego w prestiżowej  zagranicznej galerii jaką jest nowojorskie Metropolitan Museum („Fatal Attraction”). Z rozrzewnieniem wspominam jak spierano się o happening aktora Olbrychskiego w Zachęcie – onegdaj związany z „Nazistami” wymienionego wcześniej polsko-amerykańskiego artysty. Dyskutowano jedynie szeroko o filmach antypolskich i pornografii w teatrze, a prasa tak liberalna jak i konserwatywna nie podjęła dialogu na temat gender ani „sztuki buntu”. Świadczy to o upadku tzw. krytyki artystycznej w prasie opiniotwórczej niebranżowej. Zastąpiły ją natomiast: lans, promocja i publicystyka. Jedynie czasopisma fachowe i wyspecjalizowane podjęły powyższe tematy. Największym happenerem według polskiego Internetu był Janusz Korwin-Mikke, a według prasy, jak to niektórzy nazywali ją w 2015., "głównego nurtu" byli prezydenci; Komorowski i Putin.

Przewiduję, iż tematy: sztuki współczesnej, kształtu mecenatu państwowego, samorządowego, unijnego, czy prywatnego, powrócą jak bumerang w roku 2016, wtedy gdy wyraźnie zarysuje się linia postępowania rządu PiS wobec kultury, a sztuk wizualnych w szczególności. I tu zarówno: artyści jak i kuratorzy oraz krytycy sztuki będą musieli wypowiedzieć się jak w latach 80. Jesteśmy: za lub przeciw, albo np. „uciekamy w prywatność”...

powrót