kontakt o nas intro kronika makulatura archiwalia filmy

Sławomir Toman, bez tytułu, olej 2008. Fot. Archiwum S. Tomana
Sławomir Toman, „Neon”, olej, 2007. Fot. Archiwum S. Tomana
Sławomir Toman, „Neon”, olej, 2007. Fot. Archiwum S. Tomana
NAGRODA „ARTLUKA” 2012
AŁAWOMIR TOMAN
NEONOWA ILUZJA

Marta Smolińska

Neony, tak kiedyś popularne w miejskim krajobrazie, powoli z niego znikają, wypierane przez inne, bardziej nowoczesne formy reklamy. W epoce technologii cyfrowych przechodzą do lamusa i budzą rodzaj nostalgii za minionymi czasami, gdy rozbłyskały w ciemnościach, wabiąc oko finezyjnie powyginanymi literami i specyficzną stylistyką. Ich magia wydaje się dziś już nieco oldschoolowa, ale wciąż zachowuje swoją siłę uwodzenia, której uległ Sławomir Toman, czyniąc je głównymi bohaterami swojej serii obrazów z lat 2007-2008. Za przestarzałe uważa się też często medium malarstwa, bazujące na iluzji. Melanż tych dwóch czynników – neonów i tradycyjnego obrazu sztalugowego – może jednak owocować zaskakująco nowoczesnym efektem.

Poetyka o analogicznym klimacie urzekła artystę już wcześniej, gdy w roku 2006 prezentował zestaw prac związanych z niepowtarzalnym klimatem Las Vegas – kasynami, wszechobecnymi wizerunkami Elvisa Presleya,  ruletkami, a także i neonami, które uwodzicielsko mrugają i mienią się kolorami, wciąż przechowując nastrój sprzed dziesięcioleci.

Neon jako motyw malarski pojawił się w malarstwie amerykańskim, ukazywany chociażby przez Eda Ruschę jako typowy element American Dream i skomercjalizowanego świata reklamy, a także znak hollywoodzkiej kinematografii. W twórczości Tomana zyskuje on dodatkowy wymiar, związany z podwajaniem iluzji i nieprzypadkowym dobieraniem treści poszczególnych, przedstawionych neonowych napisów. Iluzja jest wpisana w naturę neonu już u jego zarania – ma on kusić, wabić, uwodzić i flirtować z okiem widza-konsumenta, który powinien włączyć się w konsumpcyjną grę i ulec sugestii zawartej w reklamowym przekazie. Zwabiony – jak ćma do światła – najczęściej poniewczasie odkrywa, iż spełnienia nie udało się osiągnąć, a wszystko było tylko obietnicą bez pokrycia i złudzeniem.

Inny wymiar iluzji otwiera się w momencie przetransponowania neonu na malarską płaszczyznę i uczynienia zeń centralnego motywu obrazu. Migotliwa, trójwymiarowa struktura zostaje sprowadzona na dwuwymiarową powierzchnię i odseparowana z kontekstu, w którym neon zazwyczaj funkcjonuje. W pracach Tomana napisy zjawiają się w ujęciu na wprost, w skośnym skrócie czy w gwałtownym zbliżeniu. Są odzwierciedlone z niezwykłą precyzją i pietyzmem, zorientowanym na dokładne odtworzenie otaczającej je świetlnej aury i rodzaju powidoku, jaki je spowija. By cechy te odzwierciedlić artysta uruchamia atuty iluzjonistycznego malarstwa i tworzy nowoczesne trompe l’oeil, które uwodzą oko i zdają się być rzeczywiście obecne, jakby na wyciągnięcie ręki. Iluzja środków wyrazu nakłada się na iluzję przekazywanych treści, emanując nastrojem (nie)spełnienia i hipnotyzując spojrzenie odbiorcy. Ich żywa kolorystyka oraz efekt świecenia przykuwają uwagę, magnetycznie działając na widza mimo – a może właśnie dzięki? – oldschoolowemu charakterowi. Światło zawsze było jednym z podstawowym elementów i środków wyrazu malarstwa, a w płótnach Tomana zyskuje ono frapującą intensywność jako nieodłączna, a jednak przecież niematerialna, część neonowej struktury, stanowiąca o jej zjawiskowym charakterze.

Obok fenomenu neonu jako świecącej konstrukcji ze szklanych, wygiętych odpowiednio rurek, malarstwo Tomana koncentruje się również na treści poszczególnych napisów, które zyskują wieloznaczność i wpisują się w kontekst sztuki, automatycznie komentując jej współczesną kondycję. Niektóre z nich odnoszą się bezpośrednio do statusu obrazu i sztuki (COLOR COPY PAINTING, ART FAIR MARKET, EST ART), a pozostałe obudowują je znaczącym kontekstem, konotującym świat sprzedaży, oszałamiającej sławy, aktualności i – tak pożądanej w dzisiejszych czasach – nowości. Płótna zapraszają do ustawiania ich w różnej kolejności i zmieniania konfiguracji semantycznych, powstających za każdym razem od nowa i generujących zmodyfikowane znaczenia wynikające ze zmian następstwa poszczególnych napisów. Do tego rodzaju zabawy zachęca praca z napisem PLAY, sugerująca możliwość gry obiecującej nowe perspektywy.

W kontekście treści neonowych napisów malarstwo okazuje się towarem jak każdy inny, podlegającym prawom rynku i zmuszonym do stawania w szranki z zalewem najrozmaitszego rodzaju produktów. W przypadku prac Tomana aktywizuje ono cały swój potencjał iluzjonistyczny, by uwieść oko i „sprzedać się”, skutecznie kokietując odbiorcę, który jest bombardowany nadmiarem wizualności cechującym współczesną (nie)rzeczywistość. O uwagę współczesnego człowieka tradycyjny obraz sztalugowy musi ostro walczyć, podjąć rywalizację z liczną konkurencją, a neonowa poetyka może mu w tym efektywnie pomóc, wdzięcząc się do widza i wywołując w nim nostalgię za minionymi dekadami czy filmowym klimatem. Piętrzenie rozmaitych rodzajów iluzji jest bowiem fenomenem tego rodzaju, któremu ludzkie oko nie bardzo potrafi się oprzeć.

W kontekście serii płócien Tomana wyróżnia się obraz ukazujący pracę amerykańskiego artysty Bruce’a Naumana, od lat traktującego neony jako środek wyrazu adekwatny do jego artystycznego temperamentu i postawy. Realizacja polskiego malarza nie jest opatrzona tytułem, lecz „styl” Naumana jest łatwo rozpoznawalny i nie pozostawia wątpliwości także co do tego, iż chodzi o konkretną instalację: „Double Poke in the Eye” z 1985 roku. Owo podwójne szturchnięcie w oko jest w redakcji Amerykanina niezwykle dynamiczne i zmienne, a efekt ten jest uzyskany w oparciu o naprzemienne miganie neonowych rurek, imitujących dłonie z wyciągniętymi palcami wskazującymi. Wzajemna relacja dwóch ukazanych postaci nabiera dramatycznego wydźwięku, gdy ich ręce układają się w kształty broni wycelowanej dokładnie w oko osoby stojącej naprzeciw. Sytuacja traci wówczas znamiona żartu i zaczyna jawić się jako niebezpieczna konfrontacja, wzajemne szachowanie się przeciwników. Na swoim płótnie Toman „wygasza” neony markujące dłonie wycelowane niczym pistolety, a „podświetla” te, które dopiero krzyżują się pomiędzy profilami postaci. Medium malarstwa zatrzymuje i zamraża akcję, wpisaną w naturę instalacji Naumana, na rzecz pewnego zawieszenia, jakiegoś suspense, czy – posiłkując się kategorią charakterystyczną dla tradycyjnego obrazu – na rzecz owocnego momentu, zdefiniowanego w końcu XVIII wieku przez Gottholda E. Lessinga jako jedna z zalecanych malarzom wskazówek, by tworzyć sceny pełne napięcia. Owocny moment miał być tak wybrany, by ukazywać chwilę na moment przed ostatecznym rozwiązaniem danej intrygi i dawać nieodparte sugestie, iż sytuacja w następnej sekwencji rozegra się definitywnie. Widz dopowiadał sobie przedstawioną scenę w wyobraźni i dzięki temu chwytowi tym silniej angażował się emocjonalnie w iluzyjny świat wewnątrzobrazowy. „Wygaszenie” części neonów na obrazie Tomana można odnieść do zasady owocnego momentu – wiadomo bowiem, iż kształty dłoni rozbłysną i doprowadzą do nieuniknionej konfrontacji obu postaci poprzez celowanie sobie wzajemnie w oczy. Obraz zamraża więc dynamikę i nieustanną zmienność instalacji Naumana, ale jednocześnie, bazując na zasadzie owocnego momentu, silnie odwołuje się do wyobraźni i pamięci widza, wskazując tym samym dobitnie, iż tzw. interaktywność może być także domeną tradycyjnego malarstwa.

Seria prac Sławomira Tomana, ukazująca neony, zdaje się więc rehabilitować malarstwo jako medium i pokazywać potencjał tradycyjnego obrazu sztalugowego w formie oleju na płótnie, jako wciąż niewyczerpany i dysponujący potencjałem do mierzenia się z bardziej nowoczesnymi środkami i technikami wyrazu. Iluzja, w najrozmaitszych jej odsłonach i znaczeniach, okazuje się wciąż silnym afrodyzjakiem i wabikiem, przyciągającym spojrzenie odbiorcy w przeładowanej obrazami współczesnej ikonosferze. Aby jednak iluzja mogła roztoczyć wachlarz swoich możliwości, trzeba wesprzeć ją fascynującym i trafnie dobranym motywem – udało się to w obrazach z neonami.

Artluk nr 2/2012

powrót