kontakt o nas intro kronika makulatura archiwalia filmy

Jadwiga Janus, „Podróżnik”, drewno, 2006-2007. Fot. materiały prasowe CRP w Orońsku
JANUS JADWIGA
MATERIALNA METAFORA

Anna Borzeskowska

Obcowanie z rzeźbami Jadwigi Janus jest dla mnie jak czytanie poezji. Im dłużej myślę o tych pracach, tym bardziej wymykają się słowom i stają się samoswoje.

Najpierw jednak trochę rudymentów: Jadwiga Janus ukończyła Akademię Sztuk Pięknych w Krakowie. Studiowała na Wydziale Rzeźby, w pracowni Ksawerego Dunikowskiego. Dyplom obroniła w 1957 roku. Tworzy rzeźby, maluje i rysuje. Rzeźby wykonuje z różnych materiałów: ceramiki, brązu, aluminium, kamienia, a ostatnio z drewna i tkaniny jutowej. Od ponad półwiecza mieszka w Łodzi. Jest współautorką (obok Ludwika Mackiewicza) Pomnika Martyrologii Dzieci (nazywanego „Pękniętym Sercem”) w Parku im. Szarych Szeregów w Łodzi. Od 2002 roku największy łódzki szpital zdobi popiersie Mikołaja Kopernika jej autorstwa. W kościołach św. Teresy oraz św. Piotra i Pawła w Łodzi znajdują się jej sakralne rzeźby. W październiku 2007 roku Jadwiga Janus obchodziła jubileusz pięćdziesięciolecia pracy artystycznej. Wystawa w Centrum Rzeźby Polskiej w Orońsku, która jest pretekstem do przypomnienia artystki na łamach „artluka”, obejmuje prace z ostatniego czasu, i są to wyłącznie prace z drewna, starej workowej tkaniny, sznurka.

Według Janus jej rzeźby są „osobistą wersją instalacji”. Twierdzę jednak, że rzeźby te są jak wiersze, bo każda zdaje się być swoim własnym światem i sama o sobie opowiada. Jest jak myśl, metafora przetworzona w materialny twór. Do niczego nie nawiązuje i niczego nie przypomina. Konstrukcja z drewna i juty jest jak układ słów tworzących wiersz. Artystka – podobnie jak poeta – pisząc, powołuje rzeźby do życia, stwarza. Ich wspólna prezentacja jest jak dobrze skonstruowany tomik poetycki – poszczególne prace rzucają światło na inne.

Najnowsze prace to czasami niewygodne (zapewne) meble, trochę przywodzące na myśl „Mebelki” Marii Pinińskiej-Bereś, czasami tajemnicze instrumenty muzyczne („Maszynista”), a kiedy indziej dziwne zwierzęta („Patyczak II”). Janus kreuje nową rzeczywistość, w której wszystkie one znajdują swoje miejsce. To świat z marzeń sennych. Prace Janus wyglądają czasem jak indiańskie totemy („Dekoracyjna I”, „Z pamięci” ) czy urządzenia („Owoc” ) służące nieznanym celom. Co ciekawe, ostatnie prace są tytułowane, w odróżnieniu od rzeźb z brązu. Napis „Bez tytułu” sprawia, że widz nie może posiłkować się podpowiedzią artysty, jak interpretować dzieło. Ale w przypadku prac takich jak rzeźby Jadwigi Janus, tytuł tylko trochę nam podpowiada, bo większość podpisów można odebrać jak mrugnięcie okiem do widza. Przecież nie można dosłownie traktować „Damy” (workowego stwora na czterech nogach zakończonych jutowymi kopytami) czy „Wynalazku” (drewnianego koła, w którym szprychy wystają poza obręb i które nigdzie nie odjedzie). Dla mnie to w dużej mierze przejaw poczucia humoru artystki. To, podobnie jak konstruowanie świata z marzeń sennych, wskazywałoby na jej związki z surrealizmem.

Ważny jest również dobór materiałów, z których artystka ostatnio korzysta: naturalność drewna i juty, ich surowość, kolor i faktura. Zadziwia łatwość łączenia tych elementów w całość, w której wszystko do siebie pasuje. Tak jakby artystka potrafiła z wybranych przez siebie elementów utworzyć nowy byt, do którego nic już dodać nie można, który jest idealnie wyważony i skończony. Etap tworzenia tych prac musi być niezwykle ciekawym procesem – dodawanie i odejmowanie elementów konstrukcji, szycie, wypychanie, wiązanie sznurkiem.

Wśród materialnych metafor Jadwigi Janus możemy natknąć się na „Obserwatora” na chudych nogach, ze struganych patyków i z długą szyją zakończoną wielkim niby-okiem. Kogo lub co obserwuje? Jest też „Podróżnik” na pięciu nogach z kółkami zamiast stóp. Na grzbiecie dźwiga drewnianą kulę. Dokąd się wybiera? Skąd wraca? Nieopodal swoje wdzięki roztacza „Purchawka” uszyta z tkaniny workowej, przewiązana sznurkami. Tu i ówdzie z jej wnętrza wystają patyki. Wygląda jakby miała wybuchnąć, gdy naciśniemy jedną z wypustek.

Czytanie wierszy rozwija wyobraźnię. Jest tak jednak wyłącznie wtedy, kiedy robimy to z własnej woli i nie musimy odpowiadać na sakramentalne pytanie, które chyba wszyscy pamiętamy ze szkoły: co autor miał na myśli? Czytać poezję powinniśmy na własną rękę, posiłkując się własną wrażliwością. Patrząc na poezję (a w tym momencie także prace Janus) w ten sposób, jestem zwolenniczką tezy, że nie da się opowiedzieć, co poeta/rzeźbiarz miał na myśli, da się tylko mówić o swoich wrażeniach. I o tym starałam się napisać.

„Jadwiga Janus. Rzeźba”. Muzeum Rzeźby Współczesnej w Orońsku, 20.06.09-02.08.09. Kurator: Mariusz Knorowski.

Artluk nr 3/2009

powrót