kontakt o nas intro kronika makulatura archiwalia filmy

Georg Baselitz, „Der große Nacht im Eimer (Remix)”, olej, 2005. Fot. Materiały prasowe Pinakothek der Moderne, Monachium
Georg Baselitz, „Oberon (Remix)”, olej, 2005. Fot. Materiały prasowe Pinakothek der Moderne, Monachium
Georg Baselitz, „Drei Streifen – Maler im Mantel (Remix)”, olej, 2005. Fot. Materiały prasowe Pinakothek der Moderne, Monachium
BASELITZ GEORG REMIXED
HISTORIA SZTUKI, HISTORIA NARODU, HISTORIA OSOBISTA

Michał Mencfel

Wydaje się, że u źródeł projektu legła następująca idea: dokonać krytycznej retrospektywy swej drogi artystycznej, ponownie spojrzeć na powstałe przed laty prace, poddać ocenie zastosowane w nich rozwiązania formalne i przetestować aktualność implikowanych przez nie treści, a więc – przemyśleć swą twórczość raz jeszcze. Przemyśleć i pozostawić trwały ślad tej refleksji. Przemyśleć, czyli jeszcze raz namalować swe obrazy, nie jako kopie już istniejących i nawet nie jako wariacje na ich temat, lecz raczej jako nowe dzieła inspirowane dawnymi.

Taka mogła być geneza cyklu kilkudziesięciu prac Georga Baselitza powstałych w latach 2005-2006, które objęte wspólnym tytułem „Baselitz Remix” prezentowane były w ramach wystaw najpierw w monachijskiej Pinakothek der Moderne, a obecnie w wiedeńskiej Albertinie (następnie pokazywane będą także w Szanghaju, Londynie i kilku miastach w USA). Znalazły się wśród nich prace – obrazy olejne na płótnie oraz akwarele i rysunki tuszem na papierze – odwołujące się do najsłynniejszych dzieł niemieckiego artysty z drugiej połowy lat 60. i z lat 70. (Die großen Freunde, Oberon, Der Adler), ale także do mniej znanych i mniej spektakularnych, pochodzących z wcześniejszej fazy twórczości (seria Sandteichdamm). Prezentują one Baselitza jako artystę wszechstronnego, malarza portretów, aktów, pejzaży, prac o tematyce metaartystycznej, będących rezultatem namysłu nad sztuką w ogóle i malarstwem w szczególności, wreszcie – może najważniejszych – obrazów historycznych. Oczywiście, ta odwołująca się do skostniałych kategorii akademickich klasyfikacja może wydać się w kontekście twórczości Baselitza niestosowna, bowiem jak każda klasyfikacja zadaje obrazom gwałt, usiłując je zamknąć w granicach, których one nie respektują. Jeżeli mimo tego posłużono się nią tutaj, to przede wszystkim dlatego, że konotuje ona ważność pewnych tradycyjnych wartości, do których Baselitz nieustannie odwołuje się w swej sztuce. W pewnym sensie tradycja – artystyczna, ale także np. narodowa – jest kluczowa dla jego twórczości: jako punkt odniesienia, jako partner w dialogu, jako przeciwnik, z którym trzeba się zmagać. Urodzony w 1938 r. Baselitz wraz z Eugenem Schönebeckiem, Markusem Lüpertzem, K.H. Hödicke i innymi artystami niemieckimi należy bowiem, wedle jego własnych słów, do „pokolenia bez ojców”, bez artystycznych nauczycieli, do generacji, która w poszukiwaniu swych korzeni i swej tożsamości musiała zwrócić się ku tradycji i zmierzyć z bolesnym dziedzictwem narodowym.

Artyści starszego pokolenia nie wskazywali drogi. Niemal wszyscy spośród nich zwrócili się ku taszyzmowi, informelowi albo kompozycjom geometrycznym. Szukali ucieczki w abstrakcji, bo abstrakcja oznaczała styl międzynarodowy, niekonfrontacyjny, nie-niemiecki. Przynajmniej na pozór wydawała się nieuwikłana w spory ideologiczne, skoncentrowana na dukcie pędzla i formie artystycznej. Powrót do sztuki przedstawiającej, jaki dokonał się na początku lat 60., i którego Baselitz był jednym z inicjatorów, oznaczał w takiej sytuacji wybór nie tylko estetyczny, ale przede wszystkim polityczny. Malarstwo figuratywne było postrzegane jako historycznie obciążone, wykorzystane przez nazistów i skażone ich ideologią, zatem nawiązanie do niego było wyrazem świadomego sprzeciwu wobec stylu międzynarodowego, zwrotem ku niemieckiej tradycji, najnowszej historii kraju i rzeczywistości RFN. Było, jak pisał Wieland Schied, próbą „zapisania na nowo powojennej tabula rasa”.

Jednak inaczej niż Lüpertz czy potem Anselm Kiefer, Baselitz jedynie sporadycznie podejmował wprost „tematy niemieckie”. Mimo manifestowanej niechęci do abstrakcji, artysta starał się pozostać wierny niektórym jej ideałom, także, nieco paradoksalnie, ideałowi czystej sztuki, malarstwa jako malarstwa. Patrząc na jego prace, zarówno dawne, jak i z cyklu „Remix”, dobrze rozumiemy, co Baselitz miał na myśli mówiąc, że celem jego pracy jest wyłącznie „wymyślanie nowych ornamentów”, że istotą nie jest „iluzjonistyczna reprodukcja motywu”, lecz „zmaganie z materialną substancją”, że obraz to przede wszystkim zadanie malarskie, że pojawiające się na jego płótnach przedmioty „są ważne dla malarstwa, dlatego że nieważne i bezwartościowe są jako przedmioty”. Wystudiowana kompozycja prac, bogata faktura wielu z nich, eksperymenty kolorystyczne, subtelne nawiązania do prac innych artystów i dialog z tradycją artystyczną są świadectwem zmagania artysty z materią malarską i jego namysłu nad procesem twórczym. Stosowana defragmentacja (Drei Streifen – Maler im Mantel, Lockiger), a od 1969 r. również odwracanie przedmiotów i postaci, malowanie ich „do góry nogami” (Der Wald auf dem Kopf, Orangenesser), ma  służyć ich częściowemu odprzedmiotowieniu i odpostaciowieniu. Nie rezygnując z figuracji, Baselitz usiłuje przedstawić przedmioty jako w pierwszym rzędzie zestawienia form, kształtów i barw. Gdyby jego pełną uskoków, przerwań, nawiązań i powrotów twórczość mimo wszystko próbować naszkicować jako pewne kontinuum, można by ją przedstawić jako drogę, której celem jest uwolnienie przedstawionego przedmiotu, odcięcie od znaczeń, jakie konotuje. Cel ten, czego Baselitz jest w pełni świadomy, pozostaje jednak nieosiągalny, gdyż przedmioty, które tematyzuje artysta, podobnie jak on sam, a także oglądający jego dzieła, mają swoją historię i są osadzone w historii. Malarstwo Baselitza, i doskonale pokazują to prace prezentowane na wystawie „Remix”, jest wyrazem pragnienia tworzenia bezhistorycznej sztuki czystej, a zarazem świadectwem świadomości uwikłania w historię. Sztuka i historia to dwa bieguny, między którymi szuka dla siebie miejsca Baselitz. Ponowne malowanie swych obrazów jest także etapem tych poszukiwań.

W konfrontacji z pracami „oryginalnymi”, ich „zremiksowane” wersje wprowadzają modyfikacje różnego rodzaju. Gdyby szukać jakiegoś ogólnego klucza, zwraca uwagę rozjaśnienie palety: na wielu obrazach dominują czyste błękity, róże, czerwienie albo żółcie, a znaczne fragmenty płótna pozostały nie zamalowane, tworząc rozległe pola czystej bieli. Sprawia to wrażenie, jak gdyby Baselitz konfrontował swoją twórczość z dokonaniami młodszych artystów niemieckich, przede wszystkim reprezentujących szkołę lipską. Kompozycja niektórych prac uległa uproszczeniu, znikły szczegóły tła, co nadało obrazom lekkości, a czasem wręcz szkicowego charakteru. W niektórych przypadkach zmiany wykraczały jednak poza sferę rozwiązań formalnych, rzutując na sposób ich odczytania. Zabieg taki został zastosowany w pracy „Der große Nacht im Eimer (Remix)”: w latach 60. odczytywany przede wszystkim jako obraz obyczajowy (czy raczej: nieobyczajny), teraz, poprzez odniesienie wprost do mrocznej historii Niemiec, nabrał jednoznacznie politycznego, a ze względu na swą groteskowo-drastyczną tonację także mocno konfrontacyjnego, charakteru. Jego bohater, nieidentyfikowalny karzeł, lewą ręką podtrzymujący obnażonego penisa, w nowej wersji uzyskał rysy Adolfa Hitlera. Podobnego w przypadku „programowego” obrazu „Die großen Freunde” (z 1965 r., remiks z 2006 r.): dwaj mężczyźni – tacy, jakich znamy także z inny prac Baselitza z tego czasu, zwani tam „bohaterami” czy „nowymi typami” – rośli, o zbyt małych głowach, za to z nad miarę powiększonymi rękami, nieporadni na ciemnym tle i z flagą rzuconą u ich stóp, pokazują odciśnięte na dłoniach i udach stygmaty. W pierwszej wersji możemy się jedynie domyślać, co to za piętna, w obecnej, znacznie uproszczonej kolorystycznie, nie ma już wątpliwości: na ciałach wykwitły faszystowskie swastyki, niezmywalne brzemiona, które nosić muszą powojenni Niemcy i które powodują, że „bohaterowie” stają się postaciami tragicznymi, naznaczonymi przez historię. O ile w tych dwóch dziełach historia siłą wdziera się do sztuki, o tyle nowa wersja „Oberonu” jest w jakimś sensie świadectwem zwycięstwa sztuki nad historią lub przynajmniej ideologią. Obraz, jak sugeruje podtytuł „oryginału” z 1964 r., jest poczwórnym symbolicznym portretem rosyjskiego rzeźbiarza Ernsta Niejswetnego, który stając w obronie swobody artystycznej zaryzykował konfrontację z samym Nikitą Chruszczowem. W pierwotnej wersji utrzymany w tonacji brunatno-czerwonej, z niewyraźnym pogorzeliskiem czy cmentarzyskiem w tle, został teraz znacznie uproszczony kolorystycznie i kompozycyjnie. Głowy, oderwane od krawędzi pola obrazowego, przedstawione na czarnym, neutralnym, pozbawionym detali tle, sprawiają wrażenie wyswobodzonych, uzyskały status nieomal czystych form artystycznych.

Historia sztuki, historia narodu – o nich opowiadają obrazy Baselitza z cyklu Remix. Ale mówią także – są przecież wynikiem spojrzenia wstecz, na własną biografię i dzieła – o historii artysty, zawsze dla niego ważnej. „Moje malarstwo” – mówił przed dziesięciu laty Georg Baselitz - „zawsze silnie odnosi się do wspomnień, przeżyć i zwłaszcza innych obrazów... do historii mojego malarstwa”.

Baselitz Remix, Pinakothek der Moderne, Monachium, 21.07 – 29.10.2006, Albertina, Wiedeń, 18.01 – 24.04.2007

Artluk nr 1/2007

powrót