kontakt o nas intro kronika makulatura archiwalia filmy

Christian Rizzo, „Autant vouloir le bleu du ciel et m’en aller sur un âne“, 2004, fot. Alain Monot/ l’association fragile Christian Rizzo, il. za: Dominique Frétard, „Danse et non-Danse. Vingt-cinq ans d’histoires“, Editions Cercle d’Art, Paris 2004
Christian Rizzo/ Cathy Olive, „100% polyester (objet dansant à définir n°…)“ 1999, fot. Cathy Olive/ l’association fragile Christian Rizzo, il. za: Dominique Frétard, „Danse et non-Danse. Vingt-cinq ans d’histoires“, Editions Cercle d’Art, Paris 2004
KOSTIUM 1
NON-DANSE CHRISTIANA RIZZO

Daria Kołacka

Poniższy tekst rozpoczyna serię „Kostiumów“ – artykułów o tańcu postrzeganym z perspektywy, czasem mniej, czasem bardziej dosłownie pojętego stroju. „Kostiumy“ będą obejmować zarówno monograficzne prezentacje choreografów, którzy sami są designerami bądź współpracują z projektantami mody albo (innymi) artystami; analizy poszczególnych spektakli, w których kostium odgrywa istotną rolę; wreszcie bardziej przekrojowe rozważania na temat różnorodnych tendencji tańca XX i XXI wieku.

Na początek Christian Rizzo – największy bodaj współczesny buntownik sceny francuskiej. Zanim zaczął choreografować, Rizzo (ur. 1965) zdobył wykształcenie plastyczne (studiował w Villa Arson w Nicei), założył zespół rockowy i był aktywny jako projektant mody. Dzięki kilku szczęśliwym zbiegom okoliczności trafił w końcu na scenę. Zajmując się od lat 90. przede wszystkim działalnością choreograficzną, Rizzo wciąż jeszcze projektuje kostiumy dla innych produkcji tanecznych, m.in. dla Mathilde Monnier, Herve Robbe, Emmanuelle Huynh i Very Montero. Współpracują z nim nie tylko choreografowie, tancerze i artyści (poza wyżej wymienionymi, są także: Jean-Michel Ribes, Mark Tompkins, Georges Appaix i Rachid Ouramdane). Od końca lat 90. Rizzo włącza w swe projekty kompozytora Gerome‘a Noxa, wraz z którym przygotowuje m.in. jedną ze swych pierwszych choreografii o tytule nawiązującym do jego designerskich zainteresowań, „100% polyester“ (1999).

Nox, który muzyką zajmuje się od lat 80., porzuciwszy na jej rzecz domenę sztuk pięknych, jest też współtwórcą jednego z nowszych spektakli Rizza, „Autant voiloir le bleu du ciel et m'en aller sur un ane“ (2004). O ile Nox nadał spektaklowi specyficzny charakter za sprawą ciężkiego industrialnego rocka, o tyle inna artystka, absolwentka Wyższej Szkoły Sztuk Dekoracyjnych i Scenografii, Caty Olive – z którą Rizzo również współpracuje od początku swej działalności choreograficznej – uczyniła z „Autant…“ rodzaj instalacji świetlnej.

Dzięki zaangażowaniu w spektakl tej dwójki, widać w nim wyraźnie wpływy przeszłych zainteresowań Rizza: muzyka i stroje pełnią w nim równie istotną rolę, co ruch. Przechodzący przez kolejne części scenograficznego labiryntu tancerz (Rizzo) wraz ze strojem zmienia każdorazowo postać. Transformacjom tym towarzyszy stopniowy wzrost energii – ruchy stają się coraz bardziej animalistyczne. Zwierzęcy charakter wcieleń Rizza bliski jest fantazjom rodem z „Cremasters“ Matthew Barneya. Inspirację szalonymi pomysłami australijskiego designera Leigha Bowery'ego zauważyć można z kolei, gdy tancerz-prestidigitator wyczarowuje z czarnego kapelusza niekończący się zwój intensywnie czerwonego materiału. Owijane nim ciało powoli zanurza się w kolorze, dając się mu krępować i odkształcać. Twarz tarzana w brokacie zamienia się w maskę. Dodatkowo budujące spektakl napadanie na widza dźwiękiem wprowadza atmosferę niczym z masońskich rytuałów.

Agresywność industrial powoduje u bardziej wrażliwych widzów odruch zatykania uszu. Gest ten nie chroni ich jednak przed dźwiękiem, którego maksymalne nasilenie sprawia, że jest on odbierany bezpośrednio ciałem – bardziej stopami i ramionami niż przez uszy. Ma się wrażenie, jakby wypromieniowywany był ze sceny, odbijał się od ścian i dochodził do widza nie tylko centralnie, lecz ze wszystkich stron naraz. Obecny na scenie Nox, z generującym dźwięki komputerem wprawia w rezonans całą przestrzeń.

W przypadku jego kompozycji lepiej mówić o dźwiękach niż o muzyce, niezależnie bowiem od natężenia, chodzi zawsze o przysłuchiwanie się odgłosom. Najpierw słucha Nox przedmiotów w ciszy: Rizzo rozsypuje sakiewkę z drobnymi kulkami, a Nox natęża i multiplikuje ten odgłos. Powtórzenie i wyostrzenie dźwięku umożliwia mu sterowanie czasem. Zwalnianie bądź przyspieszanie akcji determinowane jest gęstnieniem lub rozpuszczaniem dźwięków. Ich bliskość zdaje się odpowiadać wyczuleniu percepcji. Podobnie jak w wielkim mieście dźwięki będące normalnie w tle, w określonych sytuacjach stają się pierwszoplanowe i atakują przechodnia, wywołując poczucie osaczenia. Niemożność ucieczki przed nimi wydaje się potęgować ich siłę. W elektroniczne i elektroakustyczne kompozycje Noxa wplecione są charakterystyczne odgłosy miasta, skumulowane w natrętnym, pulsującym rytmie maszyn. Dyskretna agresja l'association fragile, jak Rizzo nazywa założone przez siebie stowarzyszenie.

Na dźwięki reaguje tancerz, tak jakby i on jedynie rezonował. Nie tańczy do muzyki, lecz porusza się w zgodzie z dźwiękami. Trudno myśleć o tańcu dalszym od baletu, z charakterystycznymi dla niego androgynicznymi gestami wykonawców. To, co pokazuje Rizzo jest twarde, męskie. Zarówno muzyka, jak i ruchy. Brak tu wdzięcznych skoków i piruetów. Rizzo stoi twardo nogami na ziemi.

Trudno oceniać jego spektakl w kategoriach techniki tanecznej czy elegancji. Głównym pojęciem opisującym jest tutaj siła. Lepiej mówić w kontekście „Autant…“ o industrialnym performance rockowym niż o przedstawieniu tanecznym. Niektórzy zjawisko „Christian Rizzo“ nazywają barokowym minimalizmem. Cokolwiek określenie to miałoby znaczyć, wskazuje na potencjał sprzeczności zawartych w jego interdyscyplinarnych realizacjach.

Christian Rizzo, l'association fragile, „Autant vouloir le bleu du ciel et m'en aller sur un ane“, Theatre de la Cite Internationale, Paris, 4.04.2006.

Artluk nr 1/2008

powrót