kontakt o nas intro kronika makulatura archiwalia filmy

Xavier Veilhan, „Thomas Bangalter & Guy-Manuel de Homem-Christo”, 2015. Fot. A. Kluczewska
1024 architecture, „Core”, instalacja, 2019. Fot. A. Kluczewska
Daft Punk, „Technologic Redut”, instalacja, 2019. Fot. A. Kluczewska
W PRZESTRZENIACH DŹWIĘKU
MUZYKA ELEKTRONICZNA
I SZTUKI WIZUALNE OD KRAFWERK DO DAFT PUNK

Agnieszka Kluczewska

Prezentowanie muzyki elektronicznej w muzeum wydaje się pomysłem odważnym, żeby nie powiedzieć dziwnym. Nie sposób przecież w formie statycznej ująć zjawiska tak ulotnego jak dźwięk. Wystawa „Electro – od Krafwerk do Daft Punk”, przygotowana przez Cité de la Musique i  Filharmonię Paryską dowodzi jednak, że jest to możliwe. Co więcej, ponieważ związki współczesnej muzyki i sztuk wizualnych są bardzo ścisłe, efekty takiego przedsięwzięcia okazują się niezwykle interesujące. 

Kiedy, w 1911 roku, Luigi Russolo, jeden z włoskich futurystów, w obrazie „La Musica” przedstawiał wizję przyszłej rewolucji muzycznej. Wyobraził ją sobie jako pianistę o „zwielokrotnionych” rękach, którego sylwetkę otaczają głowy publiczności, rozmieszczone spiralnie w tle, jakby pulsujące w kolorowym transie.  Dwa lata później Russolo napisał manifest „L’Arte dei rumori”, w którym zapowiadał narodziny „muzyki hałasu”, równocześnie podkreślając ubóstwo środków instrumentalnych, jakie mają do dyspozycji jej twórcy, i sugerując ich wzbogacanie. Dlatego też, w czasie prowadzonych przez siebie koncertów-performansów, posługiwał się zbudowanymi własnoręcznie intunarumori.

Historii muzyki elektronicznej rzeczywiście nie sposób oddzielić od historii jej „narzędzi” – wynalazków technicznych i nowych technologii. Większość z nich przypomniano na wystawie, poczynając od urządzeń, którymi posługiwali się prekursorzy techno, tacy jak Pierre Schaeffer, twórca „muzyki konkretnej” („Cinq études de bruits”, 1948), pracujący z nim Pierre Henry czy Karlheinz Stockhausen, jako pierwszy używający do przetwarzania dźwięku wyłącznie środków elektronicznych – syntetyzatorów. Instalacja „MR-8 Interactive” Moritza Simona Geista - gigantyczne pudło-maszyna do wytwarzania rytmu, ludyczna i interaktywna - jest rodzajem hołdu złożonego TR 8 Roland, a mianowicie jednemu z najsłynniejszych instrumentów w historii muzyki elektronicznej. Ale największe wrażenie robi należący do Jean-Michela Jarre’a zbiór rzadkich syntetyzatorów, ze słynnym Synthi A (1971), towarzyszących mu w trakcie całej kariery, zainscenizowany przez artystę w specjalne „studio nagrań”.

Organizatorom zależało jednak na czymś więcej niż tylko na przedstawieniu aspektów technologicznych muzyki elektronicznej. Jak mówi Jean-Yves Leloup - komisarz wystawy, muzyk, dziennikarz i pisarz - celem było zaproponowanie widzom swego rodzaju doświadczenia muzycznego i dźwiękowego. „Percepcja zmysłowa tancerza jest, moim zdaniem, kluczowym elementem fenomenu techno, house i electro. Club można widzieć jako rodzaj teatru à l’italienne,  o strukturze złamanej przez zanurzenie w muzyce, tłumie ciał i efektów świetlnych”[1].  „Zdynamizowaniu” prezentacji służy scenografia zaprojektowana dla paryskiej Filharmonii – prestiżowej realizacji Atelier Jean Nouvel – przez duet 1024 architecture, składający się z Piera Schneidera i François Wunschela. Metalowe industrialne konstrukcje odwołują się do wielkich instalacji koncertowych, są pogrążone w ciemności rozjaśnianej punktowo błyskami lamp neonowych. Towarzysząca jej ścieżka dźwiękowa przygotowana została przez muzyka i DJ Laurenta Garniera. Złożona z 11 mixów, długości około 30 minut, „opowiada” historię i geografię kultury electro, od Detroit, Chicago i nowojorskiego disco końca lat 70., przez French Touch i londyńską bass music, do nowego techno. Ścieżka rozwija się niezależnie od tematycznego układu samej wystawy, której kolejne sekwencje ilustrowane są dodatkowymi materiałami dźwiękowymi, dostępnymi przez słuchawki.

Prezentację otwierają dwie wielkoformatowe kompozycje Andreasa Gursky’ego, przedstawiające tłum zgromadzony na gigantycznych rave-parties, które niemiecki artysta, jeden z najwybitniejszych twórców współczesnej fotografii, dokumentował na przełomie lat 1990-2000. Włączone we wspólnotę ciał tańczące postacie, jakby powracające głowy z wizji Russolo, nawiązują do idei przewodniej ekspozycji. To właśnie Gursky, wraz z Xavier Veilhanem, są w największym stopniu odpowiedzialni za wizualny kształt wystawy. Obydwaj debiutowali na scenie artystycznej w ostatniej dekadzie XX wieku, a muzyka elektroniczna była ich naturalnym środowiskiem, łącznikiem pokoleniowym. Pozostała na stałe obecna w ich twórczości na zasadzie aluzji lub odwołania, a nie bezpośredniej ilustracji.  Na Biennale w Wenecji, w 2017 roku, Veilhan przekształcił pawilon francuski w studio nagrań, miejsce codziennej pracy muzyków i producentów. W Paryżu zobaczyć można jego rzeźby z serii „Producteurs” (2015) – portrety Briana Eno, Daft Punk, Giorgio Morodera czy Eliane Radigue.

Chociaż całość wystawy podzielona jest na cztery sekcje – Man & Woman-Machine, Dancefloor, Mix & Remix, Imaginaires & Utopies (Wyobrażenia i Utopie) – refleksja rozwija się raczej wokół głównych centrów kultury electro. Detroit, kolebka techno - to Frankie Fultz, Alan Oldham i Abdula Qadim Haqq oraz ich projekty dla Underground Resistance. Nowojorskie dancefloor ewokują fotografie Billa Bersteina. Z brytyjskim „Second Sommer of Love” związany jest Smiley, wymyślony przez Harweya Balla w 1963 roku. Berlin powraca w fotografiach Alfreda Steffena z Love Parade (1996), instalacją fotograficzną „Berlinights, the Occasional Feel-Good” George’a Nebieridze i „I’ve Never Been To Berghain” Philipa Topolovaca, rzeźbą-makietą mitycznego berlińskiego klubu. Francuską scenę artystyczną reprezentują reżyserzy i choreografowie zainspirowani kulturą dancefloor: Gisèle Vienne, Christain Rizzo i Alexandre Roccoli.

Najmocniejsze akcenty to przygotowany specjalnie do Paryża przez niemieckich pionierów muzyki elektronicznej - grupę Kraftwerk - video-koncert w 3D z dźwiękiem wielokanałowym, wyświetlany w specjalnej mini-sali kinowej i „Technologic Redux”, instalacja z robotem i krwisto czerwonymi piramidami francuskiego Daft Punk, zainspirowana „Technologic” z 2005 roku, ale odwołująca się do tradycji chicagowskiego house i … Kraftwerku. Mechaniczne, futurystyczne i epileptyczne French Touche to także porywająca instalacja „Core” – pulsująca w rytm muzyki świetlna rzeźba, dzieło duetu 1024 architecture.

Kultura electro to również typografia, okładki płyt i plakaty, takie jak inspirowane modernizmem i pop artem projekty Petera Savilla dla grupy New Order i klubu l’Haçienda z Manchesteru, czy ostre graficzne postery Anthony Burrilla, autora słynnego „Work Hard & Be Nice to People”, pracującego zarówno dla Google i Hermesa, jak i dla sceny muzycznej. Dla Christiana Marclaya, szwajcarskiego artysty konceptualnego, działającego na pograniczu sztuk wizualnych i dźwiękowych, okładki płyt są zaledwie materiałem wyjściowym, z którego metodą remixu i samplingu układa twarze lub sylwetki, jak w prezentowanych na wystawie seriach „Recycled Records” (1983-1984) i „Body Mix” (1991-1992). Brytyjski duet Sculpture tworzy drukowane płyty winylowe, złożone z setek obrazków w formie fotogramów, ułożonych koliście – dzieła plastyczne, których używają jako płyt w trakcie swoich performansów.

Celebrując związek człowieka z maszyną, kultywując formy ekspresji i nowe podejście do kwestii gender, twórcy muzyki elektronicznej chętnie korzystają z maski czy alter ego. Taka gra pozwala budować równoległe do rzeczywistości uniwersum fikcji i utopii oraz świat alter-robotów duetu Daft Punk. W przeciwieństwie do gwiazd rocka twórcy elektro preferują anonimowość. Na wystawie zaprezentowano jako ilustrację serię masek noszonych przez muzyków i DJ ze scen muzycznych całego świata, od Squarepushera do Denge Denge Denge i przedstawicieli sceny queer.

Czy można zerwać z tradycyjną formą sztuki rozumianej wyłącznie jako reprezentacja? Znieść  dychotomię między procesem tworzenia a recepcją, dziełem a jego kontemplacją? Dla artystów związanych z techno odpowiedź jest oczywista: autonomia ekspresji wizualnej jest złudzeniem. Obrazy i dźwięki, emocje i oczekiwania muszą łączyć się w jedną, podlegającą nieustannej fluktuacji, rozwijającą się w czasie całość. Inspirując się kulturą pop, czerpiąc dźwięki z disco, funk i hard-rocka, sięgając po obrazy kina autorskiego, science-fiction, gier video czy mangi, budują globalną estetykę, równocześnie graficzną, wizualną i sceniczną.  I chociaż zamykający paryską wystawę neon Claude’a Lévêque’a głosi, że La fête est fini (Zabawa się skończyła) – czekamy na więcej.

Elektro – od Krafwerk do Daft Punk,  Cité de la musique, Philharmonie de Paris, 9. 04 – 11. 08. 2019

Kurator Jean-Yves Leloup, ścieżka dźwiękowa Lauren Garnier, scenografia 1024 architecture

Artluk nr 3-4/2019

 


[1] Chambre d’échos, wywiad Ingrid Luquet-Gad z Jean-Yves Leloup, Les Inrockuptibles2 - 86, s. 6.

powrót