Agnieszka Rożnowska, „Wafuku”, montypia na washi, 140 x 160 cm, 2015. Fot. archiwum autorki
Paweł Jasiewicz, „Czaple SAGI”, 2015-2018. Fot. A. Rożnowska
Agnieszka Rożnowska, „Moje katagami”, papier washi, 31 x 39 cm, 2015. Fot. archiwum autorki
Magdalena Durda-Dmitruk
Graficzka Agnieszka Rożnowska i designer Paweł Jasiewicz to dwójka artystów, których wspólne życie spajają także wspólne działania i pasje. Na co dzień są nie tylko parą i niezależnymi twórcami, ale także cenionymi dydaktykami związanymi z Wydziałem Wzornictwa warszawskiej Akademii Sztuk Pięknych. W ostatnich latach szczególną uwagą otaczają kulturę i sztukę japońską, czego efektem była wystawa zatytułowana „Spotkania” zorganizowana na przełomie lipca i sierpnia 2018 roku w Muzeum Sztuki i Techniki Japońskiej „Manggha“ w Krakowie. Projekt powstał jako podsumowanie trzymiesięcznej artystycznej rezydencji twórców w Japonii w 2015 roku. Oboje pracowali w odosobnieniu, w małych, prowincjonalnych, oddalonych od siebie niewielkich osadach górskich ASO – Ubuyama-mura i Minami Oguni, w prefekturze Kumamoto, na wyspie Kiusiu.
W naturalnym otoczeniu - jaskrawożółtych pól ryżowych, zieleni pejzaży górskich, lasów i wód chłonęli zarówno lokalne rytuały i tradycję, jak i wpisywali się w życie codzienne wiosek, nawiązując serdecznie stosunki z ich mieszkańcami.
„Spotkania” to z jednej strony zapis refleksji na temat odległej kultury, stosowanych tam od pokoleń praktyk i technik, z drugiej – komentarz na temat codzienności oraz spotkań z lokalną ludnością, mistrzami i rzemieślnikami.
Niewątpliwie ważnym obszarem zainteresowań artystów stała się nie tylko tradycja i sztuka japońska, ale także odniesienia do współczesności, do procesów twórczych, technologii i obróbki materiałów itp. W Kraju Kwitnącej Wiśni oboje odnaleźli pokrewny sposób myślenia, podobne, pełne szacunku podejście do drugiego człowieka, natury czy przestrzeni, a także wspólne wątki, tematy, które w ich twórczości gościły od dłuższego czasu.
Agnieszka Rożnowska to artystka posługująca się zarówno klasycznymi technikami grafiki warsztatowej np. monotypią, ale też chętnie sięgająca po nowe media (np. fotografię, film) czy poszerzająca swoje obszary o sztukę konceptualną, działania, performens. Znana jest m.in. z cykli: „Wyrwane z kontekstu”, „Ciało, znak, przestrzeń“, „Rysunek ciałem“, „Ćwiczeń z przestrzenią” oraz performensów, w których kaligraficzne zapisy wykonywała ekspresyjnymi ruchami przy użyciu nasączonych tuszem własnych, długich włosów.
Na wystawie w Krakowie zaprezentowała prace z kilku cykli powstałych na Kiusiu, w których analizie poddała własną relację z otoczeniem, przestrzenią zarówno tą dosłowną, ale też i metaforyczną. To zarówno cykl kameralnych monotypii „Aso – Kujū, Kujū – Aso” z widokiem z okna pracowni na największy w Japonii, wciąż aktywny wulkan ASO, w którym pokazuje piękno i grozę natury (prace dopowiadają fotoobiekty „Dicambo” z wpisaną w zastaną przestrzeń figurą ciała autorki), jak i wielkoformatowych (140 x 160 cm) grafik. Inspiracją do nich stał się japoński rytuał składania, opakowywania i przechowywania kimon Wafuku[1]. Prace wykonane zostały na przygotowanym przez lokalnego rzemieślnika papierze ryżowym washi. Ilustrują serię monumentalnych, abstrakcyjnych form. Autorkę zaintrygowało nie tyle kimono, co bardziej proces jego składania i opakowania. Elementy wafuku zostały ukazane w oszczędnej czy wręcz zgrzebnej kolorystyce i formie, jako przeskalowane, a zapis rytuału, niczym w filmie - poklatkowo, dzięki czemu proces patrzenia został rozbity na etapy, a uwaga widza skupiona na detalu. Prace wpisują się w większy cykl „Wyjęte z kontekstu”. Zbudowany został w oparciu o ważną w ostatnich latach inspirację autorki ubraniami (np. rozkrojami ubrań czy np. kimonami), które traktuje osobowo. „Ubrania przynależą do człowieka, noszą go, są jak żywe byty, zachowują pamięć obecności człowieka. Ciało rodzi się pomiędzy nimi i umiera w otoczeniu rzeczy. Jean Toussain Desanti twierdził, że to właśnie one wiążą człowieka ze światem. Jednak wyrwane z kontekstu, rozkrojone i zdekompletowane tworzą nową jakość. Stają się złożonym obrazem, rodzajem mapy, z której możemy odczytywać dowolne znaki”[2].
Przestrzeń ekspozycji wypełniły także wielkoformatowe Keirō no hi. Pionowe rulony z washi (wielkością precyzyjnie odpowiadające rozmiarom kuponów jedwabiu na kimona) z płasko i syntetycznie rysowanymi sylwetkami leciwych mieszkańców Ubuyama-mura dawały skojarzenia z abstrakcyjnymi zdobieniami tkanin. W minimalistycznym, czarno-białym zapisie autorka nawiązała do Dnia Szacunku dla Starszych, obchodzonego w Japonii we wrześniu od lat 60. Zainteresowana marginalizowanym w sztuce europejskiej tematem przemijania i starości, podjęła wątek jakby na przekór temu, co dzieje się na Zachodzie, gdzie panuje kult młodości i pięknego ciała.
Cykl „Moje katagami” stanowi nawiązanie do japońskiej tradycji szablonów z washi służących do barwienia tekstyliów. Własne rysunki z Ubuyamy Rożnowska poddała cięciu laserowemu. Wykonane w bardzo prosty i jednocześnie wyrafinowany sposób monochromatyczne ‘wycinanki’, rzucające w przestrzeni galerii długie cienie, dały efekt przenikania się różnych wymiarów i rzeczywistości. Prezentację dopełnił swoisty Linearbook, którym artystka nawiązała do idei szkicownika, jako zapisu procesów myślenia. Wrażenia z otoczenia, spotkań z ludźmi oddała w formie wyabstrahowanych, przenikających się i nakładających na siebie linii.
Agnieszka Rożnowska w swoich grafikach, rysunkach, instalacjach czy działaniach poddaje „(...) rewizji język rysunku, nierozłącznie związany z grafiką, projektowaniem i każdą kolejną aktywnością artystyczną”[3]. Prace stanowią także rodzaj pogłębionej refleksji egzystencjalnej, ślad pochylenia się nad człowiekiem, jego otoczeniem, wpisywaniem się w życie i przestrzeń. Wynikają z natury autorki, ale też zamysłu nad interesującą literaturą. Tym razem dodatkowo twórczą pożywką stał się dla niej dziewiczy pejzaż Kiusiu oraz spotkania z jego mieszkańcami, kulturą i codziennością.
Paweł Jasiewicz to designer, ale też znawca i technolog drewna. Podczas rezydencji na Kiusiu z zamiłowaniem przyglądał się wielkiemu szacunkowi jakim Japończycy obdarzają różnego rodzaju materiały czy drewno. Zgłebiając zarówno tradycyjne, jak i współczesne sposoby przygotowania tworzyw, opracował wiele własnych koncepcji i realizacji. Próbując przełożyć pewne właściwości związane z obróbką drewna w Japonii na polskie realia, na zasadzie kontrastów i podobieństw, zestawiał elementy popularnego i szlachetnego, naznaczonego też niezwykłymi właściwościami japońskiego cedru z polskimi tworzywami i gatunkami drewna np. modrzewiem, jodłą, świerkiem, porcelaną. W swoich pozornie prostych obiektach i formach, w przemyślany sposób odniósł się zarówno do właściwości materiałów, ale też ich walorów estetycznych czy użytkowych (np. cedru jako drewna lekkiego, wonnego, niedeformującego się, wodoodpornego po opaleniu zgodnie z tradycją japońską). Za każdym razem urzekają nie tylko walorem użytego surowca, ale też samym zamysłem.
W „Yosegi objects” (2015-2018)[4], cyklu zainspirowanym z jednej strony fauną regionu Kiusiu, z drugiej japońską techniką łączenia drewna, autor nawiązał także do dzieł polskiego artysty międzywojnia, Jana Szczepkowskiego. Łącząc tradycję polską i japońską z własnymi doświadczeniami, w obiektach o przemyślanym układzie słojów uzyskał niepowtarzalny efekt prostoty i dekoracyjności.
Na wystawie pokazane zostały zarówno jego wieloelementowe zabawki, jak „lampy Hani” z prasowanego, pozaginanego jak w origami, cedrowego forniru, a także ceramiczne wazony wytwarzane na kole poruszanym siłą własnych rąk. W pracach tych odnajdujemy jednocześnie zachwyt nad technologiami japońskimi, związanymi z obróbką drewna czy tradycyjnym warsztatem ceramicznym i fascynację kulturą japońską (np. wszechobecnym motywem karpia czy czapli).
Koi, czyli karp, w japońskiej tradycji jest symbolem miłości, długowieczności, szczęścia, zdrowia oraz wolności absolutnej. Natomiast w wizji Jasiewicza przyjmuje formę prostego, wieloelementowego obiektu z drewna z możliwością poruszania poszczególnymi jego częściami. Prosty „Wazon MELON I Meron” stanowi nawiązanie do minimalizmu japońskich designerów, ale też do sztuki układania kwiatów, ikebanów.
Koncepcję wystawy uzupełnia „Dziennik-szkicownik” zrealizowany w nietypowym materiale - na drewnianych deseczkach. „Dziennik” wraz z cyklem „Szkiców wody MIZU” (2018) z wytoczonymi na kwadratowych deskach zarysami kręgów kropli wody to ślad fascynacji Jasiewicza japońskim otoczeniem i taflą wody.
„Drewno jest czymś niezwykle tradycyjnym, ale jest też budulcem przyszłości w ergonomicznym, zrównoważonym świecie. Samo w sobie jest cząstką natury, której w Japonii wszędzie towarzyszy woda. Woda i drzewo/drewno mają zatem wiele wspólnego dosłownie, metaforycznie (jako symbole życia) oraz – czego dowodzi Jasiewicz w tej pracy – estetycznie”[5].
Wspólna wystawa Agnieszki Rożnowskiej i Pawła Jasiewicza akcentuje potrzebę odnajdowanie przyjemności i piękna w detalu, w małych rzeczach, do których na co dzień przeważnie nie przywiązujemy wagi. Stanowi umiejętne przełożenie japońskiego myślenia na polską filozofię i sztukę. Opowiada zarówno o zjawisku ulotności, jak i o pięknie codzienności.
Artluk nr 2/2018
[1] Wafuku to określenie dla japońskich ubiorów, w odróżnieniu od tych europejskich.
[2] Agnieszka Rożnowska. Wyrwane z kontekstu, Międzynarodowe Centrum Sztuk Graficznych - Galeria Centrum, Kraków 2017.
[3] Ibidem
[4] Yosegi - japońską techniką łączenia drewna, przypominająca markieterię lub intarsję.
[5] Spotkania, wystawa w Muzeum Sztuki i Techniki Japońskiej Manggha, Kraków 2018.