kontakt o nas intro kronika makulatura archiwalia filmy

Halil Altindere, „Mirage”, 2008. Fot. M. Smolińska
Aydan Murtezaoğlu, Bez tytułu (after Ramir Gökçe), 2001. Fot. M. Smolińska
Sarkis, „Imzali Anonim III / Anonym signiert III”, olej na płótnie z neonem. Courtesy Dr. Nejat F. Eczacibasi Foundation Collection©Istanbul Modern. Fot. Materiały prasowe Martin Gropius Bau w Berlinie
LODOWATE UKĄSZENIE IRONII
Z René Blockiem o współczesnej sztuce tureckiej rozmawia Marta Smolińska

Marta Smolińska: Od dwóch lat w Berlinie działa galeria, która została przez Pana założona z myślą o tureckiej sztuce współczesnej. Galeria ta znajduje się w pobliżu muzeum Hamburger Bahnhof i nosi nazwę TANAS – nazwa jest anagramem słowa Sanat, tureckiego określenia na sztukę. Jak zaczęła się Pańska fascynacja turecką sztuką? Kiedy to nastąpiło?

René Block: Moje pierwsze spotkanie z tureckimi artystami w Stambule miało miejsce w roku 1991. Zostałem zaproszony na sympozjum poświęcone Beuysowi i obok mnie przy stole siedział artysta Hüseyin Alptekin, mieszkający wówczas w Ankarze. Natychmiast poczuliśmy do siebie wielką sympatię, która trwała aż do jego nagłej śmierci przed dwoma laty. Jedynym tureckim artystą znanym mi przed sympozjum od późnych lat 60., z którym pracowałem przy różnych projektach, był mieszkający w Paryżu Sarkis. Od niego też przed wyjazdem otrzymałem nazwiska kilku artystek: Ayse Erkmen, Gülsün Karamustafa, Füsün Onur. Wizyty u tych artystek, ich nieznane mi wcześniej prace oraz rozmowy z nimi pozostawiły pierwsze i głębokie wrażenie, które utrzymywało się na tyle długo, że w kolejnym roku ponownie udałem się do Stambułu a następnie podjąłem decyzję, aby pokazać te emocjonujące i nieznane u nas prace na wystawie. Wtedy pracowałem jeszcze dla Berliner Künstlerprogramm des DAAD  i udało mi się zaprosić do Berlina Ayse Erkmen, pierwszą artystkę z Turcji.

Marta Smolińska: Obserwuje Pan tureckie środowisko artystyczne już bardzo długo. Jak zmieniła się ta sztuka? W którym kierunku ewoluuje? Czy można taki kierunek określić?

René Block: Całe środowisko zmieniło się w ciągu tych już prawie 20 lat. W roku 1991 sztuka współczesna była w Stambule praktycznie niewidoczna, nie było jej. Dzisiaj dominuje w środowisku artystycznym. Istnieje kilkanaście galerii sztuki współczesnej. Prywatne instytucje, finansowane głównie przez fundacje największych banków, jak Akbank, Garantibank czy Yapi Kredi, otwierają się na sztukę współczesną. Od 5 lat istnieje muzeum Istanbul Modern, również prywatne, a od maja tego roku galeria ARTER. Oczywiście prezentowana w nich sztuka również uległa przemianom. Artyści są młodsi, stosują techniki powszechne na całym świecie: wideo, fotografię, instalację, performance.

Marta Smolińska: Czy dostrzega Pan różnice pomiędzy artystami tureckimi żyjącymi w Turcji i zagranicą?

René Block: Nie jest łatwo na to odpowiedzieć. Nie mogę również mówić za ogół artystów. Zawsze tylko o tych, którzy mnie interesują, z którymi pracuję lub chciałbym pracować. Stosując te kryteria powiedziałbym, że artyści żyjący poza Turcją częściej zajmują się tematami nawiązującymi do szerokiego pojęcia migracji. W przypadku artystów nie mieszkających w Turcji musimy znów rozróżnić trzy grupy. Tych, którzy jako dorośli sami podjęli decyzję, aby poszukać innego artystycznego otoczenia, tych, którzy urodzili się w Turcji, ale wyemigrowali z rodzicami jeszcze jako dzieci, a którzy jednak wynieśli z ojczyzny własne doświadczenia i język, oraz na koniec tych, którzy urodzili się już poza Turcją i wychowali się z językiem i w kulturze nowego kraju. Przy czym trzecia grupa jest nie tylko najmłodsza, ale i najswobodniejsza w wypowiedzi artystycznej.

Marta Smolińska: Jakie cechy są typowe dla tureckiej sztuki?

René Block: Do momentu, kiedy Kemal Atatürk stworzył nowoczesną Turcję, były to chyba ornament i kaligrafia, później nie odnajduję żadnych typowych cech. Ponieważ malarstwo figuratywne i malarstwo abstrakcyjne lat 30. do 70. znajdowały się pod wielkim wpływem francuskim. Współcześnie panuje indywidualizm. Nie istnieje École d´Istanbul.

Marta Smolińska: Jakie napięcia można zaobserwować w Turcji? Czy istnieje wiele różnic między prowincją i metropoliami, ewentualnie między różnymi kulturami, które można wyróżnić w tym wielokulturowym kraju? Czy można dostrzec ślady takich obszarów napięć w sztuce?

René Block: Na pewno istnieją napięcia pomiędzy Stambułem, wchłaniającym wszystko centrum, a prowincją, do której w obszarze nowoczesnej kultury zaliczają się również miasta takie jak Ankara i Izmir. Być może istnieją napięcia pomiędzy miastami. Względem właściwej prowincji nie ma ich. Wręcz przeciwnie, na prowincji kurdyjskiej, w miastach jak Diyarbakir czy Batman mieszka szereg artystów, którzy wnoszą świeży powiew do Stambułu, którzy robią karierę w Stambule, ale i międzynarodową. Na przykład kilkoro z nich zostało właśnie  zaprezentowanych w Berlinie przez TANAS na wystawie „Niełatwo uratować świat w 90 dni...”.

Marta Smolińska: Turecka sztuka współczesna jest estetycznie radykalna i politycznie mocno zaangażowana. Kraj znajduje się na progu między dostosowaniem i autonomią. Prowadzone są rozmowy z Unią Europejską o akcesie Turcji. Czy te tematy znajdują przełożenie w sztuce? Czy ta sytuacja pomaga w tworzeniu ciekawej sztuki?

René Block: Niektóre kluczowe kwestie poruszane w negocjacjach to demokracja, wolność, prawa człowieka i te negocjacje, naciski z zewnątrz, doprowadziły w ostatnich latach do ciekawych zmian. Turcja jest w trakcie procesu, który musi prowadzić i doprowadzi kraj do wyjścia z utajonej wojskowej dyktatury do otwartego społeczeństwa. Oczywiście kultura czerpie z tego procesu profity. Oczywiście artyści testują, jak daleko mogą się posunąć, kiedy napotkają na jeszcze istniejące tabu. Jednak również tutaj ma odniesienie zdanie: Stambuł to Europa, Turcja jeszcze nie.

Marta Smolińska: Jakie media wybierają tureccy artyści najczęściej? Jaka tradycja i gatunek sztuki są w Turcji najsilniejsze? Na jakich uczelniach artystycznych studiowali najlepsi tureccy artyści? Co jest typowe dla Akademii Sztuk Pięknych w Stambule?

René Block: System kształcenia w Turcji różni się od tego w Europie, bardziej można go chyba przyrównać do systemu w USA. Jest wiele uczelni państwowych i prywatnych, szkoły artystyczne często nie są samodzielne. Wykłada się teorię i praktykę. Sytuacja uległa sporym zmianom. Podczas gdy w roku 1995, kiedy realizowałem w Stambule swoje biennale, kilku profesorów uczelni artystycznej Mimar Sinan, położonej obok głównej hali wystawowej, jeszcze chciało zabronić studentom odwiedzin, dzisiaj współpraca jest oczywistością. Nawiasem mówiąc, ten zakaz miał wtedy fatalne skutki: spora część studentów odwróciła się od klasycznego medium malarstwa i zwróciła ku sztuce obiektu i konceptualnej. Ale wracając do Pani pytania, znam wielu interesujących artystów, którzy studiowali w Ankarze lub Izmirze. Jednak artystyczną dojrzałość osiągnęli dopiero w praktyce, w Stambule lub w Paryżu, Londynie czy Berlinie. I tu artyści tureccy nie różnią się od artystów z innych krajów.

Marta Smolińska: Berlin jest teraz miastem bardzo istotnym dla tureckiego środowiska artystycznego. W jakich miastach tureccy artyści uczyli się i pracowali wcześniej? Dlaczego?

René Block: Berlin ma bardzo dużą turecką społeczność. Są dzielnice, które są zdominowane przez tureckie sklepy, restauracje i zakłady. W Berlinie mieszka wielu tureckich twórców kultury, pisarzy, poetów, reżyserów filmowych, muzyków i oczywiście również artystów sztuk pięknych. Pochodzenie tych artystów w zależności od pokolenia jest bardzo różne. Wielu ze starszego pokolenia opuściło Turcję z powodów politycznych, dotyczy to zwłaszcza artystów, pisarzy i filmowców pochodzących z Kurdystanu, a ich liczba jest dość wysoka. Następnie artyści, którzy z jakichś powodów decydują się opuścić Stambuł, którzy chcą poznać inną metropolię. I Berlin po politycznym przełomie w 1990 r. stał się dla nich bardzo atrakcyjny. Do tego dochodzą również studenci uczelni artystycznych, których wielu studiuje na naszych uczelniach dzięki stypendiom, a później tutaj zostaje. Wreszcie – tutaj urodzeni, którzy tu studiowali.

Marta Smolińska: Czy istnieje tzw. fenomen tureckiej tożsamości? Mógłby Pan go opisać?

René Block: Jest taka praca artysty Nasana Tura (który urodził się i wychował w Niemczech), poruszająca kwestię tożsamości. Jako młody mężczyzna Tur nie miał wąsów. Jednak do zdjęcia paszportowego zapuścił je, aby wyglądać na nim jak „typowy Turek”. Opowiada, że przez to wielu Niemców odnosiło się do niego z większym dystansem, natomiast w tureckich restauracjach i kafejkach nagle był traktowany z wielką serdecznością. Po otrzymaniu paszportu zgolił wąsy.

Marta Smolińska: Których tureckich artystów ocenia Pan najlepiej? Dlaczego?

René Block: Musiałbym Pani teraz wymienić 20 nazwisk, gdyż prace tylu artystów znajdują się w mojej kolekcji. Jednak mogę wymienić trzy osoby, które miały szczególny wpływ na mój stosunek do tureckiej sztuki. Są to: Sarkis, Ayse Erkmen i z młodszego (a zarazem kurdyjskiego) pokolenia Halil Altindere.

Marta Smolińska: Turecka sztuka współczesna „zaczyna się” w latach 80. Czy Gülsün Karamustafa jest już uważana za klasyka? Czy młode pokolenie znalazło wśród artystów tureckich lub może zachodnioeuropejskich wzory dla siebie?

René Block: Na pewno, oczywiście też Ayse Erkmen. Jednak „Grand Dame” tego pokolenia jest Füsün Onur, u nas na północy Europy jeszcze dość nieznana. Miała wielki wpływ na średnie pokolenie, do którego należą np. Aydan Murtezaoglu czy Bülent Sangar, dając przykład konsekwentnej i bezkompromisowej postawy jako artystka uprawiająca wolny zawód. Wzorów szuka się – i myślę iż dotyczy to nie tylko Turcji – najpierw we własnym kraju. Kontakty międzynarodowe stają się istotne później. Z pewnością można powiedzieć, że artystyczne środowisko Stambułu zdecydowanie się zmieniło dzięki odbywającemu się tam co dwa lata biennale. Nie tylko pod względem młodych artystów, ale również odbioru sztuki współczesnej – dzięki zainteresowaniu nowego pokolenia miłośników sztuki, które ze sporym zaangażowaniem zaczyna kolekcjonować sztukę.

Marta Smolińska: Fascynuje się Pan już od wielu lat tzw. peryferiami świata i sztuką z tamtych rejonów. Uważa Pan tę sztukę za bardziej uderzającą niż sztuka ze „starej” Europy? Co urzekło Pana w tej sztuce peryferii? Jest ona świeższa niż sztuka z „centralnych” krajów świata?

René Block: Ale przecież również w „starej Europie” istnieją peryferia. Kiedy w roku 1964 założyłem swoją galerię, amerykański i angielski pop-art rozpoczynał swój triumfalny pochód w Europie Zachodniej. Wspaniały i emocjonujący nurt w sztuce dla nas, młodych ludzi. Ponieważ jednak istniały już galerie (może nie w Berlinie), które angażowały się w taką sztukę, nie musiałem do nich dołączać. W Niemczech jednak istniało nowe pokolenie: Beuys, Polke, Richter, Vostell i był międzynarodowy Fluxus. O nich nikt się nie troszczył, a więc ja to zrobiłem. To w roku 1964 były artystyczne peryferia a Fluxus pozostał nimi do dzisiaj. Natomiast peryferia geograficzne są związane również z naturą odkrywcy. W latach 80. w centrum mojego zainteresowania znajdowały się Australia/Nowa Zelandia. Kulminacją było zaproszenie na Sydney biennale, abym był jego pierwszym kuratorem nie-Australijczykiem. To było w roku 1990. W Europie zawsze interesowała mnie północ, kraje skandynawskie, Finlandia, Islandia. Miałem szczęście móc pracować z wieloma artystami z krajów północnoeuropejskich.

A później, po politycznym przełomie, nastąpiła fascynacja i odkrycie południowej Europy, rejonu Bałkanów, która zresztą zaczęła się od Stambułu. I muszę skonstatować: tak, ta sztuka jest świeższa. Artyści mają nam do zakomunikowania rzeczy, w które my nie jesteśmy wtajemniczeni, coś jest na rzeczy. Sztukę mainstreamową, sztukę rynkową z reguły uważam za nudną.

Marta Smolińska: W TANAS odbywają się wystawy tureckiej sztuki, ale wśród odwiedzających prawie nie widać Turków. Czy chciałby Pan tę sytuację zmienić? Kto jest najbardziej zainteresowany młodym tureckim środowiskiem artystycznym?

René Block: TANAS stanowi płaszczyznę dla tureckiej sztuki w Berlinie. Dla publiczności berlińskiej i międzynarodowej tworzymy program, który jest estetycznie wymagający i zakłada stosowne obycie wizualne. Turcy mieszkający w Berlinie w 95% pochodzą z tureckiej prowincji. Nawet nie są w stanie otworzyć dobrej tureckiej restauracji à la Stambuł. Nie chodzą do muzeów z klasycznymi zbiorami. Tak więc jeszcze nie mogą stanowić naszej publiczności. Ale pracujemy nad tym. Przy użyciu własnego tureckiego PR-u i w ostatnim czasie nasze wystawy cieszą się sporym uznaniem w lokalnych tureckich mediach.

Marta Smolińska: Z TANAS związane jest Edition Block. Publikuje Pan serię monografii tureckich artystów. Ile książek Pan już opublikował? Kto pisze teksty o tych artystach – tureccy krytycy sztuki czy krytycy z innych krajów?

René Block: TANAS i Edition Block dzielą pofabryczne piętro i biuro przy Heidestraße, jednak działają zupełnie oddzielnie. W TANAS jestem dyrektorem ds. artystycznych, w Edition Block pełnię tylko funkcję doradczą w kwestii publikacji. Wydano w nim w ostatnich latach różne publikacje o tureckich artystach. Zaczęło się od wideoinstalacji Ayse Erkmen, która, o ile mi wiadomo, jest pierwszą instalacją wydaną w formie zestawu płyt. Następne były teki grafik artystów: Bülenta Sangara i Aydana Murteazoglu, każda po 8 arkuszy. Ostatnią jest zestaw z DVD Ebru Özsecen, mieszkającej od kilku lat w Monachium, a w opracowaniu znajduje się teka z rycinami Nasana Tura. Myślę, że są one edycyjnymi pionierskimi przedsięwzięciami dotyczącymi tureckiej sztuki, gdyż galerie w Stambule jeszcze nie odkryły tego interesującego obszaru powielania.

Seria monografii, o której Pani wspomniała, powstaje we współpracy z dużym wydawnictwem ze Stambułu. Dystrybucja książek rządzi się własnymi prawami. Autorów do poszczególnych tomów wybieramy w porozumieniu z artystami. Są to nie tylko autorzy tureccy. Należy też zwrócić uwagę na jeszcze jedną szczególną cechę tej serii 11 książek, mianowicie każda z nich jest opakowana w grafikę wykonaną przez artystę. Każdy nabywca otrzymuje więc dodatkowo oryginalną grafikę. W przypadku kupna całej serii staje się posiadaczem małej kolekcji. Przy cenie 15,- € jest to atrakcyjne również dla studentów. No i seria cieszy się powodzeniem.

Marta Smolińska: Istnieją dzieła tureckich artystów, które są dla nas tak kulturowo „hermetyczne”, że ich nie rozumiemy? Czy może takie bariery są niedostrzegalne?

René Block: Och tak, istnieją. Ale ponieważ sam ich nie rozumiem, nie potrafię ich objaśnić.

Marta Smolińska: Które z wystaw zaprezentowanych w TANAS uważa Pan za najlepsze? Jakie wystawy planowane są w przyszłości?

René Block: Najlepsza jest zawsze ta właśnie prezentowana. A jest to duża instalacja z ośmioma pracami wideo artysty Ali Kazma pod tytułem „Obstructions”. Rozpoczęliśmy przed dwoma laty instalacją wideo zatytułowaną „Küba” artysty Kutluga Atamana, która również zajmowała całą przestrzeń i pokazywała na monitorach równolegle 50 opowieści o życiu. Następną była wystawa zbiorowa „Mahrem”, traktująca o fenomenie zakwefienia. Rok 2009 rozpoczął się trwającą dwa miesiące instalacją/performance artystów Aydana Murtezaoglu i Bülenta Sangara, pokazaną później na biennale w Stambule. Również następny projekt był połączony z biennale, kiedy zaprosiłem team kuratorów WHW z Zagrzebia, aby opracowali koncepcję prologu biennale dla Berlina. W ten sposób wiele prac mogło zostać zrealizowanych najpierw dla Berlina i dzięki temu odciążyć budżet biennale. Kolejne indywidualne wystawy mieli Nasan Tur i Esra Ersen. Kulminacją ostatniego roku był z pewnością projekt „Niełatwo uratować świat w 90 dni...”

Program opieram na bardzo prostej koncepcji. Zapraszamy tureckich artystów na indywidualne prezentacje i zapraszamy młodych tureckich kuratorów do kuratorowania wystaw istotnych w danym kontekście. Takie wystawy są również otwarte na udział międzynarodowy.

Marta Smolińska: Z którymi instytucjami, muzeami i fundacjami z Turcji Pan współpracuje?

René Block: TANAS współpracuje z fundacją Vehbi Koç, która całkowicie finansuje galerię. W przypadku monografii współpracuję z wydawnictwem YKY. Ta seria otrzymuje również wsparcie od fundacji.

Marta Smolińska: Kiedy ogląda się prace tureckich artystów, można zauważyć sporo ironii, dystansu i humoru. Czy tureccy artyści potrafią śmiać się ze swojej sytuacji, tożsamości i korzeni? Wideo pokazujące drogę do Tate Modern w Londynie, w którym dwaj artyści na osłach (niczym Don Kichot i Sancho Pansa) podróżują przez dzikie krajobrazy Turcji, wydaje się być bardzo komiczne, ale bardzo trafnie odzwierciedla sytuację tureckiej sztuki, która jeszcze przed dziesięciu laty prawie nikomu nie była znana. Kiedy odbędzie się w Tate Modern wystawa tureckiej sztuki współczesnej, jak Pan sądzi?

René Block: Właśnie ta wspomniana przeze mnie wystawa „Niełatwo uratować świat w 90 dni...” jest pełna ironicznych prac. Została na niej pokazana ta opisana przez Panią praca Şenera Özmena z Diyarbakir z roku 2003, jak również „Theorists” Fikreta Ataya, „Mirage” Halila Altindere czy „Everything you heard about Turkish Men is True”, duża konstrukcja z wyszywanych liter Serveta Koçyğyita. Wspólnie tych dziesięcioro artystów posługuje się jasnym estetycznym językiem – czy chodzi o rozprawę na temat konfliktów i uprzedzeń, czy opozycję do autorytarnych struktur, czy o zdemaskowanie lub przełamanie kulturowych albo politycznych tabu istniejących jeszcze w Turcji. Wspólnie tych dziesięcioro artystów pokazało również w subtelny sposób krytykę, stosując – powiedziałbym – lodowate ukąszenie ironii. A to, że przy użyciu sztuki wysokich lotów, rozumie się już samo przez się.

Marta Smolińska: Spoglądamy na Turcję i sztukę z tego kraju ciągle jeszcze z perspektywy zachodnioeuropejskiej, „wyższej”, a może ta sytuacja uległa już zmianie? Fascynujemy się turecką sztuką ponieważ jest dla nas trochę egzotyczna, czy – odwrotnie – ponieważ wykazuje wiele wspólnych cech ze sztuką globalną i bardzo dobrze możemy te dzieła zrozumieć?

René Block: Właśnie powiedziała Pani coś bardzo istotnego, co dotyczy nie tylko sztuki tureckiej, ale całego globu, na którym jest jeszcze do odkrycia tyle nowych środowisk. Jednak założeniem dla tego odkrywania dla nas jako Środkowoeuropejczyków jest wspólna nowa globalna estetyka, nasz wspólny język sztuki. Tylko tak możemy zrozumieć, co artyści mają nam do przekazania. Ich problemy, życzenia, nadzieje.

Artluk nr 3/2010

powrót