kontakt o nas intro kronika makulatura archiwalia filmy

Maja Beganovic, “Who Is on the Way is Already There”, interwencje w przestrzeń publiczną 2006/07. Fot. Archiwum M. Beganovic
Sanja Zdrnja, ”Tears”, fotografia 2005. Fot. Archiwum S. Zdrnja
Milorad Mica Staicic, “Street-Car”, interwencje w przestrzeń publiczną, 2006/07. Fot. Archiwum M.M. Staicica
EUROPA W NOWYM KSZTAŁCIE
Z Ješą Denegri rozmawia Paweł Łubowski

Historyk, krytyk i teoretyk sztuki Ješa (Jerko) Denegri jest jednym z najwybitniejszych znawców sztuki w południowo-wschodniej Europie. Urodził się w Splicie w 1936 roku. Od 1965 do 1989 roku był kuratorem w Muzeum Sztuki Współczesnej w Belgradzie. Obecnie jest profesorem historii sztuki nowoczesnej na Uniwersytecie w Belgradzie.

Paweł Łubowski: Przez wiele lat kierował Pan Muzeum Sztuki Współczesnej w Belgradzie. Jak sztuka bałkańska wpłynęła na sztukę europejską?

Ješa Denegri: Jeżeli pod pojęciem „sztuka bałkańska” rozumiemy sztukę byłej Jugosławii, to była ona częścią sztuki europejskiej. Tak to odbieraliśmy. Ciężko powiedzieć, czy wpływała – prędzej można stwierdzić, że była ona przesiąknięta, połączona ze sztuką europejską. Wielu artystów z byłych republik jugosłowiańskich, a teraz z samodzielnych państw, studiowało w Paryżu, wielu w Europie Środkowej, wielu w Polsce, m.in. w Krakowie. Doszło więc do pewnej wymiany idei i doświadczeń, przenikań, w których wymieniały się wpływy i z jednej, i z drugiej strony. Mogę tylko powiedzieć, iż sztuka jugosłowiańska jest integralną częścią sztuki europejskiej – tak wpływała na nią, jak i podlegała jej wpływom. Działo się to w zależności od okoliczności dziejowych, specyfiki artystycznych pokoleń. To bardzo złożone zagadnienie, które w tak krótkim wywiadzie nie jest łatwo wyjaśnić.

Paweł Łubowski: Jugosławia i Polska były jedynymi państwami w obozie socjalistycznym mającymi pewną swobodę (podobnie jak Czechy do 1968 r.). Bywał Pan w Polsce. Jakie różnice można było zauważyć w tym aspekcie pomiędzy Polską a Jugosławią?

Ješa Denegri: Przebywałem w Polsce trzykrotnie. Byłem gościem dyrektora Stanisławskiego w Muzeum Sztuki w Łodzi. Tutaj przez jakiś czas studiowałem polski konstruktywizm. Za drugim razem byłem członkiem jury na Biennale Rysunku we Wrocławiu. Trzeci raz przyjechałem do Warszawy na sympozjum. Dla nas w Jugosławii sztuka polska, w ogóle sytuacja kulturowa i polityczna w Polsce, była bardzo interesująca. Wiedzieliśmy, że między  Jugosławią a Polską istnieją pewne różnice dotyczące wolności politycznej i artystycznej, ale mieliśmy wielki szacunek wobec polskiej sztuki, nie tylko wobec historycznego konstruktywizmu i historycznych awangard, ale i wobec sztuki współczesnej. Odbieraliśmy polską scenę artystyczną jako pewną oazę wolności wyrażania przez artystów tych idei, które chcieli proponować. Bardzo ciekawa jest dla mnie lektura książki Piotra Piotrowskiego Sztuka w cieniu Jałty, gdzie autor analizuje i porównuje sytuację sztuki w Polsce z sytuacją sztuki w innych krajach bloku wschodniego: w Czechosłowacji, na Węgrzech, w Bułgarii itd., oraz w byłej Jugosławii. Można zauważyć, że klimat panujący w Jugosławii i w Polsce w wielu aspektach był podobny. Zakres wolności w sztuce był większy niż w pozostałych krajach bloku wschodniego. Istniały oczywiście i pewne różnice wynikające z lokalnych uwarunkowań, których my, podczas krótkiego pobytu, wystarczająco nie poznaliśmy i nie zrozumieliśmy. Jednak dla specjalistów i artystów w Jugosławii, polska scena artystyczna, polscy artyści, zarówno historyczni, jak i współcześni, byli bardzo interesujący i bardzo przez nich cenieni. Jak wielu innych w Jugosławii, z uwagą śledziłem to, co działo się w polskiej sztuce. Miałem wielu kolegów wśród kustoszy muzealnych i dyrektorów, podczas moich pobytów poznałem też wielu polskich artystów. W niektórych projektach w Serbii i w Belgradzie, jak np. Aprilski susreti, w składzie Studenckiego Centrum Kultury byli: Natalia LL, Andrzej Lachowicz, Janusz Haka, Zdzisław Sosnowski i wielu innych. Jako ludzie interesujący się teatrem, śledziliśmy zwłaszcza wielkie postaci, jakimi byli np. Kantor czy Grotowski.

Paweł Łubowski: Był Pan jedną z pierwszych osób, które promowały m.in. grupę Fluxus. Jak była ona odbierana w tamtym czasie w Belgradzie?

Ješa Denegri: Jugosławia, jak i Belgrad, posiadały w tym czasie rozbudowaną scenę artystyczną, na której miały miejsce różne wydarzenia, m.in. działania Fluxusu. Wydarzenia te integrowały grupy ludzi podobnie myślących, którzy śledzili je z wielka uwagą. Jednakże te bardziej radykalne, awangardowe manifestacje nie posiadały szerokiej publiczności. Wydarzenia te odbywały się głównie wewnątrz młodzieżowych, studenckich scen kulturalnych, a sceny te posiadały z kolei swoją wybraną, wtajemniczoną publiczność, która znała i rozumiała procesy zachodzące wewnątrz tej sceny.

Paweł Łubowski: Jak Pan ocenia współczesną sztukę w Polsce? Czy ulega ona podobnej ewolucji jak ta w Serbii?

Ješa Denegri: Nie mogę się uważać za kogoś bardzo obeznanego i wtajemniczonego w to, co obecnie dzieje się w Polsce. Brakuje mi wglądu i kontaktów tego rodzaju, ale to, co dzisiaj wiem o sztuce polskiej, potwierdza pogląd, iż jest ona całkowicie wpleciona w światowe wydarzenia artystyczne. Jest ona jedną z głównych światowych scen artystycznych. Wydarzenia i w Polsce, i w Serbii, i w innych państwach powstałych na obszarze sceny artystycznej byłej Jugosławii, są kompatybilne, są częścią wielokulturowej i globalnej sceny artystycznej. Artyści, kustosze i historycy sztuki wzajemnie się rozumieją, komunikują się tym samym językiem sztuki i śledzą to, co się na tych scenach artystycznych dzieje.

Paweł Łubowski: Czy wojna na Bałkanach wpływała na tamtejszą sztukę? W jaki sposób?

Ješa Denegri: Wojna miała na nią znaczny wpływ. Przede wszystkim doszło do rozpadu niegdyś jednolitego obszaru jugosłowiańskiego. Przez kilka lat najostrzejszych działań wojennych zostały przerwane praktycznie wszystkie kontakty między scenami artystycznymi. Artyści i poszczególne grupy w Serbii i w innych środowiskach zaangażowały się w działania antywojenne. Istniała milcząca solidarność między kręgami artystycznymi. Posiadające większą świadomość, postępowe środowiska nie stanęły przy elitach politycznych, które zainicjowały tak niekorzystne procesy. W miarę upływu czasu, w pewien sposób na nowo nawiązane zostały kontakty pomiędzy artystami i historykami sztuki – organizatorami życia artystycznego w poszczególnych środowiskach powstałych na obszarze byłej Jugosławii. Można więc powiedzieć, iż w dużym stopniu te antagonizmy zostały przezwyciężone i zaleczone. Ten proces trwa. W tamtym czasie jednak wydarzenia te były dla nas wszystkich bardzo bolesne, ponieważ wszyscy funkcjonowaliśmy jeszcze wewnątrz jednolitej jugosłowiańskiej przestrzeni artystycznej i jej rozpad stał się tragicznym wydarzeniem. Artyści przeważnie zachowali swoją moralną i polityczną godność, nie stanęli po stronie skrajnych opcji politycznych. Wraz z upływem czasu ponownie zostały zaleczone wszystkie te nieszczęśliwe wydarzenia. Dziś jest tak, jakbyśmy towarzyszyli narodzinom pewnej nowej przestrzeni na obszarze byłych republik jugosłowiańskich. To wszystko ma miejsce w nowym kontekście artystycznym w Europie, na licznych wystawach sztuki wschodnioeuropejskiej i bałkańskiej, sztuki Europy w nowym kształcie, Europy, w której artyści ze wszystkich tych środowisk są równoprawni. Wreszcie powraca pewna normalna komunikacja między artystami i pozostałymi uczestnikami życia artystycznego.

Tłumaczenie Milos Zecević

Artluk nr 4/2012

powrót