kontakt o nas intro kronika makulatura archiwalia filmy

Luigi Ghirri, „Capri”, 1979. Fot. (© Eredi di Luigi Ghirri / Courtesy Editoriale Lotus
Luigi Ghirri, „Marina di Ravenna”, 1986. Fot. (© Eredi di Luigi Ghirri / Courtesy Editoriale Lotus
Luigi Ghirri, „Trani”, 1986. Fot. (© Eredi di Luigi Ghirri / Courtesy Editoriale Lotus
OSTATNIE DNI LATA

Julia Korzycka

Nawet dla niewprawionego oka fotografie Luigi Ghirrego (Scandiano, 1943 – Roncocesi, 1992) są łatwo rozpoznawalne. W czasach, kiedy każdy może pozwolić sobie na filtr vintage w telefonie, jego dzieła mogą wydać się banalne. Purystyczny wizjoner, poeta mglistych równin zawieszonych w ciszy, szlaków i kanałów znikających gdzieś w oddali pomiędzy Modeną a ujściem Padu, pozostaje jednak pionierem fotografii a colori we Włoszech. Autor słynnego projektu fotograficznego „Viaggio in Italia” z 1984 roku, do realizacji którego zaprosił artystów takich jak Olivio Barbieri, Gabriele Basilico czy Gianni Leone, badał ideę tu i teraz.

Luigi Ghirri, wykładowca teorii fotografii na Uniwersytecie w Parmie, skupia się na konceptualnym aspekcie medium. Analizuje przestrzeń, interwał pomiędzy fotografią-efektem a samą jej realizacją. Jego uwagę przykuwają zapomniane peryferie miast, ziemie niczyje, przedmieścia, anonimowe i ciche krańce wsi, jednym słowem miejsca, gdzie nie ma nic „do zobaczenia”. Ghirri patrzy na krajobraz, na architekturę tak, jakby to był pierwszy i ostatni raz. Inspiruje się zastygłymi pejzażami Breugla, czarnobiałymi portretami Walkera Evansa czy piosenkami Boba Dylana. Atmosferę dawnych mistrzów gdzieś w jego fotografiach można odnaleźć.

Wystawa usytuowana w mediolańskim Palazzo dell’Arte, Muzeum Sztuki Współczesnej i Designu, zajmuje jedną z największych jego przestrzeni. Składa się z setek oryginalnych fotografii, slajdów, publikacji i tekstów krytycznych włoskiego fotografa pejzażu. Wszystko pochodzi z archiwum magazynu „Lotus International”, magazynu, który został założony w 1964 roku i poświęcony najważniejszym przedstawicielom architektury współczesnej i urbanistyki we Włoszech oraz na świecie.

Nie było łatwo zrobić wystawę o Luigim Ghirrim, bowiem jest on jednym z najbardziej wszechstronnych i płodnych fotografów ubiegłego wieku. Dlatego kurator wystawy dokonał pewnego wyboru, skupił się na ostatniej dekadzie twórczości Ghirriego, kiedy to był odpowiedzialny za fotografie obiektów architektonicznych do magazynu „Lotus”. To ostatnia, dojrzała faza jego twórczości, związana z architekturą pejzażu i wszechobecną architekturą codzienności. Projekty takie jak „Paesaggio Italiano” (1986), seria fotografii „Atlante Metropolitano” (1991) reprezentują dojrzały język wypowiedzi artystycznej włoskiego fotografa.

Monograficzną wystawę Luigi Ghirriego charakteryzuje już na pierwszy rzut oka nietypowa aranżacja przestrzeni muzealnej. By rozpocząć kontemplację fotografii, zmuszeni jesteśmy do przejścia przez wysokie schody, na szczycie których zaczyna się droga do siedmiu przestrzeni wystawy. Każda z nich zaznaczona jest kolorowym neonem przywołującym obraz nocnych miast lat 80-tych. Oryginalne fotografie, niewielkich rozmiarów, składają się na pierwszą część wystawy.  Nie zostały powieszone na ścianach a ustawione na postumentach, tak jak stawia się fotografię na komodzie, biurku czy stoliku nocnym. Fotografie które oglądamy w Triennale ukazane są w chwili swojego tworzenia. Kurator zdecydował się pokazać cały, złożony warsztat pracy włoskiego fotografa. Widzimy klisze, na których widać ingerencję w fizyczną stronę samej fotografii. Kolejna część wystawy pogrążona jest w półcieniu, gdzie pięć projektorów wyświetla dziesiątki oryginalnych slajdów ukazujących serie fotograficzne Ghirriego poświęcone architekturze Aldo Rossi, Carlo Scarpy i Jožefa Plečnika.

Sam podmiot fotografowany przez Ghirriego, czyli architektura i krajobraz, to raczej nie-miejsce (non-lieu), gdzie nie powinna być zauważona jakakolwiek zmienność. Artysta uważał, że sfotografowanie na przykład krzywej wieży w Pizie nie jest tylko sfotografowaniem tego obiektu w danym momencie, ale jego całej historii w ogóle, zastygłej w osobistej percepcji fotografującego.  Fotografia jest procesem, który zatrzymuje w czasie i tym samym zawiera różne czasy. Krajobraz włoski jest tego najlepszym przykładem, gdzie znaki historii i teraźniejszości od zawsze ze sobą współistnieją. Idea doczesności ukazana w ulotnych chwilach zjawisk atmosferycznych, w konkretnych momentach dnia czy nocy, w postaci kobiet wpatrzonych w morski horyzont w Polignano a Mare, splata się nieustannie z czymś trwałym i wiecznym.

Spojrzenie totalne, jakie kreuje Ghirri, jest spojrzeniem poznawczym otaczającego świata. Czysta estetyka i dokumentacja ustępują tu miejsca głębszej idei. Tytuł wystawy „Pejzaż Architektury” wymaga klucza interpretacyjnego, gdzie architektura w swoich przeróżnych odsłonach i momentach jest ponownie umiejscowiona w teraźniejszości - tu i teraz zamrożone jest w surowej fizyczności medium fotograficznego. Bo to, co interesuje Ghirriego w architekturze jako takiej, to jej wielopoziomowość ukryta za naszymi wspomnieniami, historiami, ideami, które tworzą naszą percepcję otaczającego świata. Architektura towarzyszy nam od zawsze i jest wystawiona na próbę poprzez nieustanny proces użytkowania i oglądania.

Fotografie Ghirriego są pełne melancholii, która przedziera się zarówno przez medium, jak i widoczna jest w podmiotach fotografowanych. Rzeczywistość, która tak naprawdę jest pełna ruchu i życia, zostaje pozbawiona chaosu i nieporządku. Place, ulice, plaże są dziwnie puste, pojawiają się tylko czasami pojedyncze grupy osób sfotografowane z oddali.  Wszystko znika, pozostaje czas. Delikatna kolorystyka, wyblakłe barwy krajobrazu, zawieszają w czasie nasze spojrzenie. Chaos miasta zostaje uporządkowany w koherentnej, artystycznej wizji. Obiekty zdają się tracić swoją tożsamość na rzecz zupełnie nowej. Strach przed paradokumentalizmem fotografii jest obecny zawsze. Bo chodzi tu o coś zupełnie innego. Ghirri nie chce tworzyć dokumentów, chce sfotografować coś, czego nie da się sfotografować, i jemu się to udaje.

Potrzeba obrazu, fotografii nie ogranicza się tylko do konieczności zaprezentowania tego, co widzimy, ale artysta chce za jej pomocą stworzyć inną rzeczywistość. Tak jak w filmach robił to Michelangelo Antonioni. Fotografie Ghirriego to synteza świata zewnętrznego i wewnętrznego.

Artluk nr 2/2018

powrót