kontakt o nas intro kronika makulatura archiwalia filmy

Krzysztof Zarębski, Sesja na Siennej (2), 1972, fot. Leszek Fidusiewicz, czarno-biała odbitka na papierze fotograficznym z 1972 roku, oprawiona w ramę metalową pod szkłem, edycja 1/5, 60 x 50 cm; bez sygnatury na oprawie. Własność Kolekcja Sztuki Galerii B
Krzysztof Zarębski, Performance (Hełm), modelka: Hanna Hołubowicz (Fidusiewicz), Czyszczenie sztuki, Klub Sigma, Warszawa, 1972, fot. Leszek Fidusiewicz, błękitna tempera, czarno-biała odbitka na papierze fotograficznym z 1972 roku, oprawiona w ramę metalo
Zbigniew Warpechowski, 15. Biuro Poezji – Warszawa, 1 stycznia 1975 r. godz. 0.01: „MANIFEST O DOKŁADNOŚCI Zb. Warpechowski, MANIFEST O NIEDOKŁADNOŚCI A. Partum”. Plansza 60,8 x 61,6 cm z płyty pilśniowej 3 mm pomalowanej na biało; naklejone dwie fotografi
PERFORMANS RADYKALNY W KOLEKCJI SZTUKI GALERII BIELSKIEJ BWA

Agata Smalcerz

Kolekcja sztuki Galerii Bielskiej BWA jest obecnie zbiorem około 700 różnorodnych obiektów, którego początek datuje się na połowę lat 70. XX wieku. Jak wiele innych galerii (powstałych po wojnie lub w pamiętnym 1975 roku, kiedy utworzono 49 nowych województw, a w każdym niemal mieście wojewódzkim – lokalne Biuro Wystaw Artystycznych), tak i bielska, obok organizowania wystaw i wydarzeń artystycznych, rozpoczęła gromadzenie dzieł sztuki współczesnej. W tym okresie radosnego budowania socjalizmu sztuka wydawała się być jedną z dziedzin, które władze powinny wspierać finansowo (a że nie musi to być oczywiste w każdym ustroju, zrozumieliśmy po 25 latach od politycznej transformacji). Punkt taki, jak gromadzenie kolekcji sztuki, znalazł się więc w każdym statucie wojewódzkiej galerii, wypełniany lub nie, w zależności od preferencji jego kierownictwa. Zdarzały się więc w budżetach Biur Wystaw Artystycznych pieniądze na zakupy wprost od artystów lub na plenery, z których plon, przynajmniej częściowo, trafiał do tych zbiorów. W większości galerii, a na pewno było tak w Bielsku-Białej, trafiały tam dość przypadkowe zestawy, często związane z chęcią udzielenia pomocy socjalnej miejscowym plastykom, a nie przemyślaną strategią kolekcjonerską. Tak więc te początki kolekcji są dość zaskakujące, ale przez to stanowią swoisty znak tamtych czasów.

Galeria Bielska BWA, jeszcze zanim powstała jako Biuro Wystaw Artystycznych na przełomie 1975 i 1976 roku, była galerią prowadzoną przez miejscowych plastyków, zrzeszonych w jedyny możliwy wówczas sposób, w bielski okręg Związku Polskich Artystów Plastyków. Jak silne i aktywne było to środowisko w powojennych latach, w niewielkim przecież mieście, świadczy fakt, że już w 1960 roku powstał tu pawilon wystawowy, pierwszy w województwie śląskim (katowicki pawilon BWA został zbudowany w 1972 roku), zainaugurowany wielką prezentacją sztuki całego województwa. To zasługa kilku najbardziej aktywnych artystów, wśród których głównym inspiratorem był Tadeusz Bajwoluk, przybyły tu po studiach we Wrocławiu, orędownik nowoczesności i rozwijania szerokich horyzontów. W tejże galerii, nazywanej wówczas Pawilonem Plastyków (to nowoczesne wtedy słowo zdeprecjonowało się z czasem, choć nadal brzmi dumnie, gdy myślimy o pawilonach narodowych na Biennale Sztuki w Wenecji), zainicjowano w 1962 roku ogólnopolski przegląd sztuki, który z czasem przekształcił się w konkurs malarstwa „Bielska Jesień” (nazwany tak poprzez analogię z „Warszawską Jesienią”, z ambicją kursu na nowatorstwo). Obecnie, po 50 latach istnienia, Biennale Malarstwa „Bielska Jesień” to poważna, opiniotwórcza „instytucja”, konsekwentnie promująca malarstwo jako wciąż ważną, jeśli nie najważniejszą dziedzinę sztuki.

Malarstwo jest więc głównym trzonem tej kolekcji, która od początku lat 90. XX wieku jest systematycznie budowana przez prace najciekawszych uczestników „Bielskiej Jesieni”, głównie laureatów Grand Prix. Wśród nich znaleźli się tacy artyści, jak Andrzej Szewczyk, Wilhelm Sasnal, Wojciech Leder, Rafał Borcz, Karolina Zdunek, duet Wojciech Kubiak/Lidia Krawczyk, Kamil Kuskowski czy Jakub Ciężki. O ile jednak w czasach socjalizmu osobom zarządzającym BWA udało się wygospodarować środki finansowe na zakupy, o tyle obecnie, w mocno krojonych z roku na rok budżetach, nie ma szans na znalezienie wolnych pieniędzy na zakupy. Znakomitym pomysłem okazał się więc powołany w 2004 r. przez Ministra Kultury program finansowego wspierania takich regionalnych kolekcji sztuki. Wspaniale, że program, choć miał okres perturbacji, jest kontynuowany i wiele ciekawych kolekcji regionalnych ma dzięki temu szansę na rozbudowę i uzupełnianie o nowe dzieła sztuki.

Galeria Bielska BWA jednak nie tylko malarstwem stoi. Program galerii opiera się na prezentacji najbardziej znaczących zjawisk w sztuce współczesnej; od połowy lat 90. XX wieku jest to sztuka krytyczna i performans. Odbył się tu szereg wystaw i prezentacji najbardziej znaczących artystów polskiej neoawangardy: Natalii LL, Marii Pinińskiej-Bereś, KwieKulik, Andrzeja Partuma, Jerzego Truszkowskiego, Leszka Przyjemskiego, Zbigniewa Warpechowskiego, Marka Rogulskiego, Zbigniewa Libery, Andrzeja Paruzela, Andrzeja Dudka-Dürera, Przemysława Kwieka, Andrzeja Lachowicza, Krzysztofa Zarębskiego, Łodzi Kaliskiej, Aleki Polis i wielu innych. Galeria wydała szereg książek w tej dziedzinie: Natalii LL Texty oraz Sny i śnienia, Jerzego Truszkowskiego Artyści radykalni oraz Post Partum Post Mortem czy Adama Soboty Konceptualność fotografii.

Fotografia autorska dokumentująca performans, traktowana na równi z dziełem sztuki, stała się lejtmotywem najnowszego zestawu prac zakupionych w 2013 roku do Kolekcji Sztuki Galerii Bielskiej BWA. Strategię zakupu tak uzasadnił autor koncepcji, Jerzy Truszkowski: „W kolekcji znalazło się już kilka prac artystów sztuki krytycznej i performansu, m.in. Przemysława Kwieka, Zofii Kulik i Zbigniewa Libery. Galeria zamierza stworzyć reprezentatywny zbiór, składający się z najcenniejszych artefaktów bądź autorskich dokumentacji artystów klasyków w tej dziedzinie: Zbigniewa Warpechowskiego, Jerzego Beresia, Krzysztofa Zarębskiego, Pawła Kwieka, Zygmunta Rytki, Zbyszko Trzeciakowskiego, Jerzego Truszkowskiego, Jacka Kryszkowskiego. Ich twórczość miała największy wpływ na zmiany, jakie zaszły w sztuce polskiej pod koniec XX wieku. Jednak do tej pory w zbiorach publicznych brak jest reprezentatywnego zestawu fotografii, filmów, dokumentacji łączącej fotografie z autorskimi tekstami, czy też obiektów pozostałych po performansach tych artystów. Sztuka kobiet artystek performansu tych dekad: Marii Pinińskiej-Bereś, Natalii LL, Ewy Partum, Zofii Kulik, jest już dobrze udokumentowana na problemowych wystawach zbiorowych oraz indywidualnych. Natomiast twórczość wymienionych wyżej artystów jest słabo reprezentowana w zbiorach publicznych oraz słabo zbadana. Konieczność utworzenia tego zbioru wynika z braku zasobów archiwalnych, które byłyby pomocne w tworzeniu w przyszłości wystaw muzealnych oraz baz danych cyfrowych. Galeria Bielska BWA ma warunki do tworzenia podstaw takiej bazy zbiorów oraz informacji. Dyrektorka Galerii zna osobiście wymienionych artystów od lat 80. i jest autorką pierwszej w Polsce pracy magisterskiej poświęconej polskiej sztuce performansu. Zespół Galerii Bielskiej BWA ma duże doświadczenie w eksponowaniu dzieł sztuki najnowszej, od dawna opanował doskonale najnowsze technologie komputerowej obróbki oraz archiwizacji obrazu”.

Dzięki dofinansowaniu Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego, w ramach programu Regionalne kolekcje sztuki współczesnej, w 2013 roku Galeria Bielska BWA wzbogaciła się o następujące prace:

Jerzy Bereś, Msza Romantyczna, 1978 – dzieło o burzliwej historii, zniszczone lub ukradzione w stanie wojennym, zostało zrekonstruowane przez autora. 20 płócien zawiera tytuły i daty pierwszych 20 manifestacji artysty (jak nazywał swoje akcje i performansy) z lat 1968-1978; planszom towarzyszy obiekt – Ołtarz spełnienia.

Zbigniew Warpechowski, 24 plansze z fotografiami i tekstami artysty – stanowią autorską dokumentację najważniejszych performansów z lat 1968-1979. To samodzielne dzieła, w których autor łączy sztukę ciała i sztukę konceptualną.

Krzysztof Zarębski, Leszek Fidusiewicz, fotografie dokumentujące performansy z lat 70. XX wieku – zestaw 24 fotografii z najważniejszych performansów Krzysztofa Zarębskiego wykonywanych przez Leszka Fidusiewicza, jedynego fotografa, który towarzyszył artyście podczas jego działań w tamtych latach. Fotografie sygnowane przez Krzysztofa Zarębskiego, z których każda jest pierwszą odbitką z serii numerowanych pięciu w całym nakładzie. Dodatkowo fotografie uzupełnia sześć unikatowych prac Krzysztofa Zarębskiego o charakterze kolażu z lat 70., które wraz z opisanymi wyżej fotografiami tworzą pełną dokumentację działań artysty w latach 70. XX wieku.

Każdy zestaw ma odmienny charakter, tak jak różna była sztuka tych trzech najstarszych polskich performerów. Rzeźbiarz Jerzy Bereś podczas swoich manifestacji zawsze tworzył obiekt materialny, który był ostatecznym efektem działania. Tytuły, nawiązujące do terminologii religijnej, miały element delikatnego pastiszu, ale zasadniczo podkreślały poważny, rytualny, niemal mistyczny charakter tych wystąpień. Artysta nie dbał o dokumentacje fotograficzną (czy później wideo), gdyż najważniejszy był dla niego żywy kontakt z widzem.

Również Zbigniew Warpechowski z wielką powagą podchodził do sztuki i swojej w niej aktywności. Każdy jego performans był starannie opracowany i przemyślany, artysta wykorzystywał swoją wiedzę filozoficzną, a działania miały charakter body artu: nie stronił od tak radykalnych kroków, jak podpalenie włosów czy przebicie gwoździem dłoni. Fotografie, ofiarowane mu przez fotografów dokumentujących działanie, wybierał starannie i umieszczał na planszach z opisem performansu, często dodając rysunki, wykresy, elementy nadające im charakter konceptualny.

Najbardziej „lekkie” w tym kontekście wydają się być performansy Krzysztofa Zarębskiego: mieszkający w Warszawie, mający kontakt z międzynarodowym środowiskiem (także dzięki karierze sportowej – w lekkoatletyce) artysta nie stronił od udziału  innych osób (modelek, muzyków) w jego wystąpieniach, a także przedmiotów: wykonanych przez siebie, trochę surrealistycznych, trochę erotycznych obiektów. Angażował różne zmysły, a jednym z najważniejszych był dotyk, uczucie, jakie wywołuje na skórze lód czy ciepłe powietrze. Dźwięk i muzyka pojawiały się nie tylko na żywo – jednym z ulubionych motywów artysty była taśma magnetofonowa i zamrożony w niej dźwięk, czasem dosłownie, w bryle topniejącego lodu. Szczęśliwie bliskim przyjacielem Zarębskiego z klubu sportowego był fotograf Leszek Fidusiewicz i dzięki niemu część ówczesnych aktywności artysty zostało utrwalonych.

Ostatnia głośna sprawa z bezprawnym użyciem przez Piotra Uklańskiego slajdu Krzysztofa Zarębskiego pokazuje, że dokumentacja performansu w Polsce ciągle jest traktowana jako odpad, z którym każdy może zrobić co mu się żywnie podoba. Dopiero artysta, który via Londyn i Nowy Jork pokazuje w polskiej narodowej galerii wystawę, zwraca uwagę na siłę leżącą w tamtych odległych czasowo działaniach. Szkoda tylko, że czyni to kosztem ich głównych protagonistów.

Artluk nr 3/2013

powrót