kontakt o nas intro kronika makulatura archiwalia filmy

Barokowa dekoracja pseudokopuły, Fara Poznańska. Fot. P. Łubowski
Malarstwo ścienne z Pompejów, Villa Boscoreale, I w. p.n.e. Fot. P. Łubowski
ARCHITEKTONICZNI CZARODZIEJE

Anna Borzeskowska

Od zarania dziejów architekci (często pospołu z malarzami) oszukują nasz wzrok. Sprawiają, że małe wydaje się duże, bliskie jest dalekie, a krzywe udaje proste. Sekrety iluzjonistów sztuki kryją się w ludzkim oku i tylko dzięki wiedzy można je wykorzystywać. Stosowanie różnorodnych sztuczek ma na celu jedno – przekroczenie fizycznych możliwości architektury. W ciągu stuleci próbowano to osiągnąć za pomocą środków architektonicznych, imitacji czy wreszcie malarstwa kwadraturowego.

O ile malarstwo iluzjonistyczne bywało wykorzystywane bardzo często i jego stosowanie jest widoczne gołym okiem, o tyle sztuczki architektów częściej pozostają w ukryciu. Popatrzmy na specyficzne ukształtowanie greckich kolumn. Obserwującemu starożytną świątynię może wydawać się, że kolumny mają taki sam obwód na całej swojej wysokości. Greccy architekci szybko jednak zauważyli, że oko ludzkie taką równą kolumnę postrzegać będzie jako wklęsłą. Dlatego w przypadku kolumn doryckich stosowali lekkie wybrzuszenie trzonu, najczęściej do około 1/3 jej wysokości. Działanie to pozornie odciążało belkowanie, likwidując wrażenie jego ugięcia.

Wirtuozerią w myleniu ludzkiego wzroku jest też rozwiązanie urbanistyczno-architektoniczne placu przed Bazyliką św. Piotra w Rzymie. Giovanni Lorenzo Bernini, który w 1656 roku otrzymał zadanie uporządkowania okolicy świątyni, musiał uporać się z wrażeniem dominowania zbyt szerokiej fasady kościoła nad placem. Bernini podzielił przestrzeń na dwa części. Ta przylegająca do bazyliki (w kształcie trapezu), ujęta po bokach niskimi pawilonami, zwęża się i opada łagodnie ku leżącemu nieco niżej owalnemu placowi, otoczonemu monumentalną kolumnadą. Wykorzystanie różnic poziomów i zasad perspektywy pozwoliło na optyczne skorygowanie zbytniej przysadzistości fasady. Bernini jest też zresztą autorem iluzjonistycznie ukształtowanej klatki schodowej (Scala Regia), prowadzącej do apartamentów reprezentacyjnych i Kaplicy Sykstyńskiej. Wzdłuż schodów rozmieścił kolumny o zmniejszającej się stopniowo wysokości i przyspieszonym rytmie interwałów. Wąski i ciemny tunel został tym samym zamieniony optycznie w niekończącą się perspektywę gigantycznej kolumnady.

Iluzją w architekturze może być też naśladowanie, imitowanie jednego materiału przez inny. W starożytnym Egipcie z powodu ograniczonej ilości drewna dość popularnym budulcem była trzcina. Wiązki trzciny przewiązane sznurami i ustawione pionowo stanowiły podpory. Tymczasem w budownictwie sakralnym używano głównie kamienia, który czasami kształtowano na wzór snopów trzciny. Widać to np. w zespole sepulkralnym Dżesera (z III dyn. – XXVII w. p.n.e.) w Sakkarze: w sali procesyjnej architekt ustawił kamienne kolumny o trzonach imitujących trzcinę. We wczesnym średniowieczu bywało również, że kościoły przykrywano kopułami z drewna, które miały udawać kopuły murowane. Równocześnie wiele angielskich kościołów posiadało drewniane stropy, pozorujące sklepienie kamienne.

Najważniejszym jednak i najpopularniejszym sposobem oszukiwania naszego wzroku pozostaje malarstwo iluzjonistyczne, stosowane już w Pompejach. W stylu pompejańskim drugim (od ok. 90 r. p.n.e. do 15 r. p.n.e.) na ścianach pojawiają się obrazy z przedstawieniami pejzażu i motywów architektonicznych. Dekoracja miała wywołać wrażenie większych przestrzeni. Pomysł ten kontynuowano w ramach malarstwa pompejańskiego czwartego, nazywanego stylem architektury fantastycznej (lata 50-100 n.e.). Ściany pokrywano obrazami przedstawiającymi ogromne prześwity, w których widoczne były kolejne sale, komnaty o otwartych drzwiach i oknach, loggiach, balkonach. Ukazywana architektura była nierealna, budynki i ich fragmenty nie spełniały wymogów perspektywy ani zasad stosowanych w ówczesnym budownictwie. Celem tych piętrzących się obrazów było jedynie stworzenie iluzji głębi.

Nowożytne malarstwo iluzjonistyczne rozwinęło się we Włoszech w II połowie XV stulecia. Tu wspomnieć należy o Andrei Mantegni, który wykonał freski w Palazzo Ducale w Mantui (1473–1474). Najbardziej znane są malowidła w Camera degli Sposi (Komnacie Małżonków). Artysta na ścianach namalował postaci w pejzażu (łączącym realne motywy okolic Mantui z wyimaginowanym starożytnym Rzymem na wzgórzach), a niski strop przekształcił w otwartą na niebo kopułę, na obramieniu której przysiadły putta i ptaki. Dzieło uważane za cud włoskiego artystycznego geniuszu wyprzedziło o dwa stulecia barokowe malarstwo iluzjonistyczne. Wtedy to bowiem malarze tworzący dekoracje we wnętrzach zaprezentowali pełnię swoich możliwości. Artyści wykonujący ścienne malowidła, dzięki mistrzowskiemu zastosowaniu zasad perspektywy starali się przekonywać obserwujących o istnieniu trójwymiarowej przestrzeni tam, gdzie jej nie było. Pojawiło się wówczas pojęcie kwadratury. Termin ten oznaczał symulację elementów architektonicznych przy wykorzystaniu efektów złudzenia optycznego. Jednym z mistrzów kwadratury był Andrea Pozzo, którego najsławniejszą pracą pozostaje polichromia kościoła Świętego Ignacego Loyoli (Sant’Ignazio) w Rzymie (1685–1694). Pozzo w swoim traktacie-wzorniku wydanym w 1693 roku polecał umieszczanie siatki-wykresu ze sznurów na wysokości sklepienia. Za jej pomocą szkic mógł zostać przeniesiony na każdą nieregularną powierzchnię, nawet jak najbardziej odległą. Źródła mówią, że Pozzo przy tworzeniu fresków do Sant‘Ignazio narysował 544 szkice i potem jeszcze 1088, żeby przenieść obraz na kolebkowe sklepienie o długości 36 metrów i szerokości 17 metrów. Swoistą wizytówką artysty stały się jednak iluzjonistyczne kopuły, niejednokrotnie powielane prawie dosłownie (w Polsce – w Henrykowie, Świętej Lipce, Krzeszowie, Tarnopolu).

Interpretacja kształtu opiera się zawsze na dokonywaniu uproszczeń stosowanych przez nasze oko i mózg. Jak pisze Rudolf Arnheim, „zgodnie z podstawowym prawem percepcji wzrokowej odbiorca skłonny jest widzieć każdy wzór bodźcowy w taki sposób, by powstająca struktura była w zależności od warunków możliwie najprostsza”. Warto czasami dać się oszukać artystom.

Artluk nr 2/2010

powrót