kontakt o nas intro kronika makulatura archiwalia filmy

Grzegorz Sztabiński podczas montażu wystawy „Dwoistość” w Galerii Szyperska, 2009. Fot. P. Łubowski
Grzegorz Sztabiński, „Pamięć obrazu”, instalacja malarska ( drewniana rama, papier, fragmenty pejzażu malowane na deskach), 2008. Fragment wystawy „Dwoistość” w Galerii Szyperska, 2009. Fot. P Łubowski
Grzegorz Sztabiński, „Milczenie”, akryl, olej kredka, płótno, 1986-2000. Fot. archiwum artysty
„DWOISTOŚĆ”
Z Grzegorzem Sztabińskim rozmawia Jacek Kasprzycki

Urodzony w Łodzi w 1946 roku. Ukończył studia w Państwowej Wyższej Szkole Sztuk Plastycznych w Łodzi oraz filozofię na Uniwersytecie Łódzkim. Obecnie jest profesorem zwyczajnym w obu uczelniach. Opublikował wiele tekstów z zakresu estetyki i historii sztuki. Zajmuje się malarstwem, rysunkiem, sztuką instalacji oraz sporadycznie performansem. Prace swe dzieli na cykle: Pejzaże logiczne, Obiekty, Symbolizacje, Autocytaty, Cięcia i Między-rzeczy. Towarzyszą im komentarze teoretyczne. Zorganizował 63 wystawy indywidualne w Polsce i za granicą. Najnowsze z nich: 2005 – „Między-rzeczy”, Galeria XX1, Warszawa; „Wędrujące obrazy”, Galeria Studio, Warszawa; 2006 – „Wędrujące obrazy II”, Galeria Labirynt 2, Lublin; „Retrospekcja”, Ośrodek Propagandy Sztuki, Łódź. Brał udział w wielu wystawach zbiorowych. Zmarł 20 listopada 2020 roku.

Jacek Kasprzycki: Skąd zainteresowanie zagadnieniem „dwoistości w sztuce”?

Grzegorz Sztabiński: Moja ostatnia wystawa w galerii „Szyperska” w Poznaniu („Dwoistość"- 2009”) jest ściśle związana z moją działalnością artystyczną. W latach siedemdziesiątych byłem związany z ruchem konceptualnym i post-konceptualnym w Polsce i międzynarodowym. Później w latach osiemdziesiątych zadałem sobie pytanie: jak w zmienionej sytuacji sztuki, właśnie już po tych latach konceptualizmu i postkonceptualizmu, można kontynuować podobny rodzaj postawy twórczej, jaki mnie przedtem ukształtował? Polegało to na tym, że uprawiając jednocześnie działalność naukową i teoretyczną, założyłem, że będę podejmował pewne problemy artystyczne w relacji do zagadnień teoretycznych. „Dwoistością” interesowałem się jako czytelnik tekstów Jeana Boudrillarda, który zwracał uwagę, że w świecie, który nas otacza można wszędzie odkryć występowanie dwoistości zjawisk. Boudrillard pisał na przykład, że polityka występuje wszędzie, poza samą polityką, np. w sporcie, nauce, podobnie jak seks. Myśl ta zainspirowała mnie i zadałem sobie kolejne pytanie: jaka jest rola „dwoistości” w sztuce? Uczono mnie w szkole i na studiach, że zasadą sztuki i nie tylko, w ogóle myślenia w naszej kulturze, jest „jedność”. Wywodzę się z łódzkiej Akademii Sztuk Pięknych imienia Władysława Strzemińskiego, gdzie uważano, że założenia „teorii unizmu” pozostają nadal aktualne do dzisiaj i trzeba się z nimi liczyć. Dlatego właśnie tę zasadę dwoistości zakwestionowałem w poszczególnych pracach, jakie wykonywałem. Starałem się na tej wystawie wybrać te z nich, z różnych okresów, gdzie dostrzegłem zasadę dwoistości. A poza tym zakwestionowałem zasadę jedności na rzecz dwoistości. Przyjmuje się, że wystawa, przynajmniej tak tradycyjnie zakładano, powinna dotyczyć konkretnego okresu, czy to w działalności jednego artysty, czy wielu artystów. Pokazywać jego postawę w danym okresie. Ja tutaj uwzględniłem prace pochodzące z różnych lat. To jest związane z przekonaniem teoretycznym, którym teraz się zajmuje, czyli zakwestionowaniem tejże właśnie „jedności” i zakwestionowaniem porządku historycznego w sztuce. Zakwestionowaniem teorii sztuki, wywodzącej się od Hegla, który przekonywał mnie, że rozwój sztuki przebiega w określonym porządku, według określonych praw i reguł i zmierza do określonych celów oraz że dotyczy to zarówno całej historii sztuki, jak i historii i działalności poszczególnych artystów. Na tej wystawie zastosowałem zasadę, że porządek historyczny mój indywidualny, mojej działalności i mojego rozwoju, zakłócałem, zmieniałem, przeplatałem. Wprowadzałem także pewne elementy zwodnicze dla widza, pokazując związki pomiędzy poszczególnymi pracami z różnych lat, przekazując i sugerując, że porządek następstwa czasowego jest inny od tego, który jest związany z datami napisanymi na odwrocie poszczególnych dzieł.

Jacek Kasprzycki: W Twoim przypadku teoria sztuki przeplata się z praktyką artystyczną. To rzadki przypadek, gdy teoretyk i historyk oraz artysta „trzymają się razem za ręce”.

Grzegorz Sztabiński: Wystawa „Dwoistość” i teoria jej dotycząca związana jest ściśle z moimi zainteresowaniami, które kształtowały się w latach siedemdziesiątych. Już w tamtym okresie stanęło przede mną zadanie, jak pogodzić moje pasje artystyczne i zainteresowania teoretyczne, bo równolegle ze studiami na łódzkiej uczelni plastycznej, studiowałem filozofię na uniwersytecie łódzkim. Nie chciałem tych dwóch dziedzin mojej działalności traktować jako niezależnych sposobów realizowania drogi życiowej. Postanowiłem stworzyć coś takiego, co byłoby swoistym rodzajem „teorio-praktyki”. Wtedy właśnie doszedłem do wniosku, że działalność teoretyczna może inspirować mnie jako artystę i odwrotnie. Działalność artystyczna może być punktem wyjścia wyrażania i pogłębiania zagadnień teoretycznych. Jeżeli chodzi o porządek, to był on zmienny. W wypadku wspomnianej wystawy pewne materiały, czytane teksty i refleksje zapisywane na papierze stawały się punktem wyjścia do powstania prac malarskich i rysunków oraz do opracowania całej koncepcji wystawowej. Dziedziny, którymi zajmowałem się od początku, od czasu studiów, to rysunek, malarstwo, instalacje, dawniej zwane environment. Tak więc w swojej twórczości odwołuje się raczej do tradycyjnych środków. Zwracałem w związku z tym uwagę na to, czy w obiektach przeze mnie stworzonych zjawiają się elementy „dwoistości”. Te prace wybrałem na wystawę „Dwoistość”. Jeżeli chodzi o jej konstrukcję, starałem się, aby zestawione prace tak pokazać, aby powstały mylne wrażenia dotyczące ich chronologii. W związku z tym, jeśli ktoś zadał sobie trochę więcej trudu i zapoznałby się z katalogiem, ustaliłby daty powstania pracy i zajrzałby na drugą stronę, zauważyłby, że mamy tu do czynienia z „dwoistością” polegającą na tym zakłóceniu porządku czasowego. I dostrzeżeniu wielości, zmienności czasów, które na wystawie były prezentowane. O tym zagadnieniu pisałem też wielokrotnie w tekstach teoretycznych.

Jacek Kasprzycki: Co dla Ciebie jest najważniejsze w sztuce? W Twoich pracach? Które z nich są dla Ciebie najważniejsze, najcenniejsze?

Grzegorz Sztabiński: W swoich pracach myślę raczej nie o poszczególnych „obiektach”, ale o problemach, które podejmowałem i podejmuję, i ich charakterze w pewnych okresach. Natomiast co oceniam najlepiej? To może zabrzmi nieskromnie, ale za najlepsze uważam to, co dopiero zrobię. Mam ciągłe wrażenie, że realizacje, które już istnieją, są jedynie (tylko) przygotowaniem zagadnień, co pozwoli mi zrealizować to, co jest właściwe dla mojej postawy w przyszłości. Natomiast bardzo intrygujące jest dla mnie to, co w moim dorobku można uznać za najgorsze. Tu też nie potrafię wskazać konkretnej pracy. Jest bardzo wiele takich, jakich nigdy nie pokazywałem, ale z którymi nie potrafię się rozstać, na tej zasadzie, że na przykład dokonam ich destrukcji, zniszczenia. Zalegają u mnie w pracowni, ale biorąc pod uwagę to, co powiedziałem na początku, wydaje mi się tym, co jest dla mnie najtrudniejsze do zaakceptowania, są problemy związane z artystycznym ekshibicjonizmem! Mianowicie w pewnym okresie zajmowałem się sztuką performance. Brałem nawet udział w festiwalu w Lyonie u boku takich sław jak, Carolee Schneemann, Hermann Nitsch i inni. Jednak tym, co w sztuce performance wywoływało u mnie największy sprzeciw, to konieczność obnażenia się, tak fizycznego, jak przede wszystkim psychicznego. Zawsze preferowałem takie rodzaje działalności, gdzie między moim zamierzeniem a wykonaniem, oraz tym, co prezentuję publiczności, jest zawsze jakiś element pośredniczący i umożliwiający ujawnienie refleksyjności, która jest bardzo dla mnie charakterystyczna. Dlatego i w malarstwie i rysunku, które wykonywałem, unikałem na ogół ekspresyjności. Właśnie w moim katalogu prac „Retrospekcja” jest pewien  cykl prac ”wstydliwych” z lat osiemdziesiątych, kiedy pod wpływem występujących wtedy szeroko tendencji ”neoekspresjonistycznych”, sam podjąłem tego typu próby. Właśnie to jest dla mnie z jednej strony rodzajem „doświadczenia granicznego”, a z drugiej - czymś, czego się wstydzę. Dlatego przechowując te prace, zastanawiam się co z nimi zrobić. Ostatnio rozpocząłem cykl, który pokazywałem również na wystawie „Dwoistość”, zatytułowany „Milczący collage”. Polega to na tym, że kwadracikami jednakowymi, czarnymi, zakrywam fragmenty wykonanych przeze mnie obrazów i rysunków. Zastanawiam się, czy rozwiązanie to nie będzie odniesieniem do moich „ekshibicjonistycznych” prac. Właśnie na zasadzie „zakrycia”. To będzie taki „listek figowy”. Uważam, że problem „dwoistości” dotyczy również  i mnie samego, jako osoby, przede wszystkim jestem „dwuzawodowcem”. W tym sensie, że zajmuję się równocześnie teorią i praktyką artystyczną. Dla wielu trudne jest to do zrozumienia, czy zaakceptowania. Wielokrotnie słyszałem pytania, czy w dalszym ciągu zajmuję się sztuką, dlatego, że przez pewien czas zajmowałem się pisaniem książek o sztuce. Łączę te dwie dziedziny i jest to dla mnie najbardziej intrygujące.

Jacek Kasprzycki: Jak oceniasz teorie „postmodernistyczne” w sztukach wizualnych?

Grzegorz Sztabiński: Jeżeli chodzi o moją działalność naukową, to nie zmierzam do ”postmodernistycznego” jej uprawiania, takiego, żeby zbliżyć się do literatury. Cenię przede wszystkim precyzję myśli, jasność wypowiedzi. Jest to związane ze szkołą filozoficzną, z której się wywodzę: byłem uczniem Tadeusza Pawłowskiego, który z kolei był uczniem Tadeusza Kotarbińskiego. A z drugiej strony uważam, że zachowanie tych rygorów jest dzisiaj także potrzebne. Jeżeli chodzi o działalność artystyczną, to mogę powiedzieć, że nie przenoszę, i nigdy nie przenosiłem, pewnych problemów naukowych do sztuki na zasadzie ilustrowania, również odwrotnie. Czasami stawiano mi tego rodzaju zarzut, że inspirując się jakimś problemem filozoficznym, chcę go zilustrować. Dlatego, jeżeli interesują mnie jakieś problemy, które dają się wyłożyć słownie w postaci twierdzeń, to raczej wolę je sformułować w postaci pytań. Jeżeli miałbym szukać jakiś ekwiwalentów słownych dla moich prac plastycznych, to sformułowałbym je właśnie jako pytania. Tak sądzę, że wymieniona „dwoistość” w moim przypadku jest tym, z czego nie mogę zrezygnować, z czego też nigdy nie rezygnowałem w przeszłości i uważam, że być może uprawianie tej podwójnej działalności jest interesujące niezależnie od tego, czy odnoszę sukcesy artystyczne, czy nie, czy sukcesy naukowe, czy przychodzą takie okresy, gdy mam poczucie, że pracuję tylko dla siebie. To jest pewna gra, którą rozgrywam sam ze sobą. To jest na tyle interesujące, że stanowi wystarczającą gratyfikację i powód do tego, żeby uprawiać tego rodzaju praktykę.

Poniższą rozmowę przeprowadziłem z okazji wystawy „Dwoistość” w Galerii Szyperska 2 w Poznaniu, w roku 2009.

powrót