kontakt o nas intro kronika makulatura archiwalia filmy

Wolf Vostell, „Betonstuhl als Sprungschanze”, Blatt 4 aus dem 5-teiligen Zyklus „Berliner Stadtlandschaften“, 1976, Collage und Aquarell, 36 x 50 cm, © VG Bild-Kunst, Bonn 2020. Fot. Kai-Annett Becker
Thomas Bayrle, „Kennedy in Berlin”, 1964, Farblithografie, 43,1 x 61 cm, © VG Bild-Kunst, Bonn 2020, Fot. Anja Elisabeth Witte
Werner Heldt, „Häuserstillleben”, 1948, © VG Bild-Kunst, Bonn 2020. Repr. Kai-Annett Becker
NARYSUJ MI TO MIASTO

Marek S. Bochniarz

Przytłoczony rozmachem ekspozycji, historyczną skalą i tematyczną rozpiętością „Drawing the City: Paper-based works 1945 to the present”, zastanawiałem się nad specyfiką tej wystawy z pogranicza muzealnictwa i alternatywnej turystyki. Czy za jej pomocą da się zrozumieć współczesną historię Berlina, złożoną tożsamość tego miasta, zmierzyć się z powojennymi traumami jego mieszkańców, a wreszcie - odbyć „spacer” po interlinkach spajających miejsca reprezentacyjne z bocznymi zaułkami metropolii? Pandemiczne rozwiązanie w postaci slotów czasowych, rejestracji i zabookowanych terminów wizyt na miesiąc czy dwa naprzód trochę odstraszały od tegorocznej edycji Berlin Art Week, a na ekspozycję w Berlinische Galerie zachodziłem wielokrotnie podczas pobytu w mieście, przyciągany jej dostępnością i sensualnymi przynętami.

Na wystawie mamy do czynienia z bardzo szerokim rozumieniem „prac na papierze” – i także samego „rysunku” – bliskich temu, w jak (tylko pozornie) paradoksalnych ramach sytuuje je choćby Jarosław Kozłowski na wystawie „Narysowane głową, pomyślane ołówkiem albo czymkolwiek” w poznańskim Archiwum Idei. Dają one obraz bezliku możliwości, jakimi dysponują artyści w zakresie wytwarzania wariantywnych projektów, map, szkiców osobnych pomysłów. Trochę pretensjonalnie brzmiąca „inwencja twórcza” sprawia, że „Drawing the City” pozwala odbyć podróże tematyczne w czasoprzestrzenie kilku różnych Berlinów. „Wystawa dla turystów” w kontekście sztuki brzmi zgoła deprecjonująco, choć prace zebrane przez kuratorkę faktycznie zaspokoją oczekiwania zwiedzających względem ilustracyjności zapowiedzianej w tytule ekspozycji. Jeśli jednak przyjrzymy się bliżej jej koncepcji, charakterowi składających się na nią sześciu „rozdziałów” – zauważymy, że Annelie Lutgens próbuje pogodzić sprzeczne potrzeby różnych typów galeryjnej publiczności.

Rozdział 1 – „Sen w ruinach” jest co prawda bardzo oczywistym, przytłaczającym i pozornie dość historycznym punktem wyjścia, lecz nucąc za Marlene Dietrich in den Ruinen von Berlin, trudno nie przeżyć silnych emocji. Od Thomasa Bayrle'a przejmiemy nadzieję na lepsze jutro i energię dzięki pracy „Kennedy w Berlinie”, oddającej ducha wizyty prezydenta, żywiołowość witających go tłumów. W tej części kuratorka próbuje sprawić, abyśmy zapomnieli o przyswojonych już widokach zniszczonego miasta, znanych nam z kronik, w celu identyfikacji z tragedią mieszkańców. Przykładem tego są brutalne, monumentalne w wyrazie rysunki Wernera Heldta.

Centralne miejsce ekspozycji – w tematycznie wydzielonej jako rozdział 3 „Subiektywnej topografii” - zajmuje prezentacja wizualno-dźwiękowego projektu Terry’ego Foxa „Berlin Wall Scored for Sound” z lat 1980-81. W czasie osiemnastu miesięcy pobytu w mieście artysta posiadał studio przy Berlińskim Murze, w ramach którego miał bardzo dobry widok z dachu budynku. „Mogłem zobaczyć, jak Mur dzielił ulice, place, a nawet domy. Aby lepiej zaznajomić z moją nową sytuacją, zdecydowałem się stworzyć dźwiękową mapę, partyturę, rodzaj słyszalnej geografii tej struktury” – wspomina. Mamy wgląd w proces twórczy Foxa - na ścianie galerii odwzorowano w dużej skali wstępny proces separacji Muru, który dokonał na mapie miasta. Przeliczając długość ogrodzenia separacyjnego na jednostki czasu oraz obserwując topograficzne osobliwości jego konstrukcji, podzielił je na sześć kategorii, którym przypisał litery, a samym literom przyporządkował zarejestrowane przez siebie nagrania. Słuchanie wykonania tak skomponowanej partytury nie jest jednak tylko snobistyczną rozrywką, gdyż Fox nadał utworowi pewien niepokojący, ciemny urok – identyfikowany z symbolem Muru jako Zimnej Wojny.

Transpozycje wizualności na dźwięki są z natury kwestią intuicji i gustu, lecz wielkoformatowy rysunek białą kredką na czarnej tekturze Kathariny Meldner pt.„Stadtkarte Berlin” pokazuje, jak bardzo nawet racjonalna topografia, wyznaczona przez nasze sąsiedztwo i uczęszczane przez nas szlaki, nie uniknie czarnych plam. Nie sposób nie uśmiechnąć się przy tym obłą graficznością cyfrowych programów do nawigacji, którym dała wyraz Theresa Lükenwerk w serii ascetycznych dziesięciu linorytów „Mapy Berlina”. Czy dziś większość wjeżdżających do miasta nie postrzega jego topografii właśnie poprzez grafiki Google Maps i samochodowe nawigacje – by potem zapełniać geometryczne siatki własnymi postrzeżeniami? Mapy to – jakby nie patrzeć – inspirowane rzeczywistością, uproszczone rysunki.

W kontekście kreślenia prywatnych planów i prezentowania przez artystów ich subiektywnej perspektywy na miasto, nie dziwi na wystawie obecność prac wideo. KP Brehmer w cyklu „Walking” oddaje drgający obraz Berlina z perspektywy pieszego za pomocą ruchów kamery i przypadkowych kompozycji, wyznaczanych przez rytm spacerującego operatora. Nie tylko jest to „Kunst für alle”, ale i również jawi się ruchomy obraz zarejestrowany przez everyman’a. Prace wideo Brehmera poprzez ich metarefleksyjną formę i polityczne zaangażowanie sytuują się blisko japońskiej lewicy, a zrealizowany w tym samym roku projekt „Po wojnie tokijskiej” Ōshimy Nagisy ilustruje, że tokijczycy odbywali wówczas bardzo podobne spacery po swojej stolicy. Świadomi ograniczeń przez przemoc symboliczną metropolii stawiali pytania o przyszłość życia w mieście po upadku ruchu studenckiego. W dziele „Walking” wyczuwalne jest przeczucie tego, co przyniesie ze sobą polityczny radykalizm, aczkolwiek sam wątek terroryzmu został na wystawie pominięty.

W ostatnim rozdziale pt. „Populacja miasta” – poza prezentacją wizerunków „lokalsów” i przybyszy – zarówno osobowości medialnych, jak bohaterek i bohaterów codzienności, jest również i miejsce na lekkie krotochwile, czyli na bliższą znajomość ze zwierzęcymi mieszkańcami Berlina. Ironia obecna wśród wielu prac, różnorodność porządków (berlińskie hekatomby przeszłości a współczesne przybytki seks biznesu) sprawia, że na koniec wizyty w Berlinische Galerie nie popadamy w zwyczajowy stan zmęczenia przykrą i nużącą lekcją historii współczesnej. Polskim miastom pozostaje pozazdrościć Berlinowi tego alternatywnego przewodnika po mieście.

„Drawing the City: Paper-based works 1945 to the present”, Berlinische Galerie, kuratorka: Annelie Lutgens, 14 sierpnia 2020 - 4 stycznia 2021

powrót