kontakt o nas intro kronika makulatura archiwalia filmy

„Obrazy ze zmianami chorobowymi”, odlewy obrazów w gipsie i ceramice sanitarnej, 1993. Fot. archiwum Artluka
„Obrazy ze zmianami chorobowymi (postać zwyrodnieniowa)”, odlew obrazu w ceramice sanitarnej, 1993. Fot. archiwum Artluka
JAK MINAŁ ROK?

Piotr Wełmiński

Jest to pytanie bardziej retoryczne i niepozbawione ironii, niż domagające się konkretnej, poważnej odpowiedzi. Do marca 2020 roku wydawało się, że w sztuce już nie może być gorzej, a okazało się iż nastąpiło coś wręcz przeciwnego. Nie dość, że polityka zdominowała naszą rzeczywistość, a autocenzura instytucji wystawienniczych przestała dopuszczać jakikolwiek dyskurs, to nadeszły fale pandemii i pozamykano galerie. Może dla niektórych stało się dobrze, bo nie musieli kompromitować się dalej swoim konformizmem, ale dla sztuki jako istotnej części naszego życia kulturalnego była to katastrofa. Przerwana została więź łącząca bezpośrednio artystów z odbiorcami, dla pism o sztuce nastał czas, w którym nie było o czym pisać, a w dodatku struktury władzy powołane po to, aby w takich sytuacjach pomagać kulturze, przestały spełniać swoje funkcje, poprzestając wyłącznie na samozadowoleniu. Stan chorobowy sztuki polskiej przeszedł w fazę krytyczną, porównywalną ze stanem wojennym w 1981 roku. Przyszło jak wtedy artystom tworzyć „do szuflady”. Przypuszczalnie są ośrodki, w których coś nowego zaczyna wykluwać się z „popiołów”, a najbardziej poszkodowani tą sytuacją młodzi artyści tworzą dzieła godne tych z czasu stanu wojennego. Zobaczymy to dopiero po powrocie normalności, a teraz możemy jedynie poddać się głębszej refleksji. Zastanowić się, co doprowadziło do takiej sytuacji. Trzeba jednak mieć nadzieję i wierzyć, że po katastrofach nadchodzi czas odrodzenia. Można przypuszczać, iż zapaść, jaka nas spotkała, zmieni nasz stosunek do rzeczywistości, ale i też sztukę, która jest jego wyrazem. Tak było zawsze. Może nie będziemy jak po epidemii dżumy w XIV wieku malować szkielety w tańcu śmierci i nie pojawią się pochody biczowników, ale na pewno zmieni się nasz stosunek do natury i do nas samych. Nie można zignorować faktu, że pandemia jaka nas spotkała, to reakcja i rodzaj regulacji samej przyrody wobec jej niszczenia i przeludnienia. Poznaliśmy właśnie jedno z wielu zagrożeń globalizacji – tej globalizacji, której tak wiele zawdzięczamy.

W 2020 roku pojawiały się wystawy w okresach miedzy lockdown'ami. Do marca można było zobaczyć ciekawe wystawy, a w okresie letnim i wczesnojesiennym, w przerwie między zamknięciami pojawiały się próby uruchomienia życia artystycznego. Były też takie w reżimie sanitarnym. W tym numerze pokazujemy kilka przedsięwzięć wystawowych, jakie miały miejsce w 2020 roku.  Przedstawiamy też tekst Józefa Robakowskiego polemizujący z książką wydaną na początku 2021 roku przez jednego z głównych ideologów „dobrej” zmiany w sztuce - Jakuba Banasiaka – zatytułowaną „Proteuszowe czasy. Rozpad państwowego systemu sztuki 1982-1993”. Czyżby potwierdziła się znowu reguła, iż łatwość pisania nie wiąże się często z mądrością piszącego? Przedstawimy też reakcje artystów na pandemiczne realia i covidową rzeczywistość oraz wspomnienia o niedawno zmarłych artystach.

powrót