kontakt o nas intro kronika makulatura archiwalia filmy

NeSpoon, „Drzewo. Trace VI”, ceramika; Warszawa, 2009
Space Invader, ceramika; Paryż, 2011
NeSpoon, Mur pomiędzy Izraelem a Palestyną,„West Bank Wall”, szablon, ceramika; Betlejem, 2011 NeSpoon, „Zagubiona promenada. Lost boardwalk”, szablon, porcelana; Synaj, 2011
CERAMIKA W PRZESTRZENI MIASTA
STREET ART CORNER

Michał Bieżyński

Działania artystyczne w przestrzeni publicznej w ciągu ostatnich kilku lat znalazły rzesze fanów, ale przede wszystkim naśladowców na całym świecie. Street art – gdyż takim mianem zaczęto je określać – choć kojarzony przede wszystkim z puszką sprayu, stał się kierunkiem w pełni synkretycznym, czerpiącym z różnorodnych technik i form ekspresji artystycznej. Jak pisze Nichlas Ganz, autor jednego z najważniejszych albumów prezentujących współczesną sztukę miejską („Świat graffiti. Sztuka ulicy z pięciu kontynentów”): „w przeszłości w graffiti dominowały litery, ale dziś ta kultura ma szersze granice – badane są nowe rozwiązania, a wraz z nimi rozszerzyła się gama postaci, symboli i form abstrakcyjnych”. Artyści zaczęli posługiwać się szablonem, wlepką, plakatem, tworzyć uliczne rzeźby, instalacje, rekonfigurować i przekształcać powierzchnie reklamowe, kreować różnego rodzaju interakcje z użytkownikami przestrzeni miasta, a także wykorzystywać medium cyfrowe. Należy zaznaczyć, iż duża część artystów „ulicznych” tworzy swoje projekty dowolnie wymieniając i łącząc ze sobą techniki plastyczne. W natłoku tak zróżnicowanych koncepcji twórczych swoje miejsce znalazła również ceramika. W stosunku do wyżej wymienionych nie stanowi ona najbardziej popularnego typu miejskiej interwencji, ale chyba dzięki temu właśnie tym cenniejsza i innowacyjna jest jej wartość.

Głównym prekursorem zastosowania tego medium w przestrzeni ulicy jest jeden z najbardziej znanych i charakterystycznych street artystów na świecie, Francuz ukrywający się pod pseudonimem Space Invader (http://www.space-invaders.com/). Zafascynowany kultową grą komputerową z końca lat 70. (pt. „Space Invaders”) artysta, na kanwie wizerunku jej cyfrowych bohaterów, stworzył swoistą ceramiczną „wizytówkę”, która dzięki częstotliwości jego ulicznych działań stała się po czasie rozpoznawana na całym świecie. Od strony czysto technicznej praca Invadera w gruncie rzeczy nie jest wielce skomplikowana: do wszelkiego rodzaju elewacji budynków, płaszczyzn i powierzchni miejskich Invader przykleja kwadratowe kostki ceramiczne układające się w kubistyczne mozaiki przedstawiające pikselowe postacie, które pochodzą ze wspomnianej wcześniej gry komputerowej. Zmianie ulegają oczywiście gabaryty, kolory i kompozycje tworzonych przez Invadera charakterów. Bardzo często nawiązują one w jakiś sposób do miejsca, w którym artysta je umieszcza. Mogą być to kolory odpowiadające barwom flagi danego kraju bądź krótkie sentencje odnoszące się do określonego miasta. W przypadku jego twórczości istotna jest również troska artysty o zachowanie odpowiedniego kontekstu architektonicznego, tak aby przyklejona do ściany mozaika była w interesujący i kreatywny sposób wyeksponowana. Jego prace tworzą dzięki temu zabawne zestawienie poszczególnych form, nadając „miejscu interwencji” świeży walor artystyczny.

Najistotniejszym elementem pracy Francuza wydaje się być jednak przyświecający całości zamysł konceptualny. „Space invading” to w rozumieniu artysty dokonywanie inwazji, pozyskiwanie przestrzeni, w tym wypadku stosunkowo wymownie – przestrzeni publicznej. Invader podróżuje po całym globie, umieszczając swoje mozaiki w różnych punktach świata. Na jego stronie internetowej znajduje się obszerna galeria fotografii, na których możemy prześledzić szlaki jego artystycznych wędrówek. Zdjęcia z  najważniejszych „inwazji” są drukowane i publikowane w specjalnych albumach – mapach prezentujących poszczególne interwencje w danym mieście. Dla Invadera jest to rodzaj gry miejskiej, która posiada również swoje podłoże symboliczne: „Posługuję się postaciami zaczerpniętymi z gry Space Invaders, ponieważ stanowią one dla mnie symbol nowej ery i początek nowoczesnej technologii, w której prym wiodą komputery, Internet, telefony komórkowe, hakerzy i wirusy.(…) Dokonanie ‘inwazji’ zajmuje mi co najmniej dwa, trzy tygodnie. Skrupulatnie dobieram miejsca swoich interwencji, starając się ‘pokryć’ nie tylko samo centrum, ale całe miasto. Jedni mówią, że zaśmiecam przestrzeń miejską, inny nazywają mnie artystą. Ja postrzegam siebie w kategoriach najeźdźcy (Invadera)” [http://www.space-invaders.com/faq_uk.html].

Francuz jest bezsprzecznie jedną z najciekawszych i najbardziej prominentnych postaci światowego street artu, swoistym prekursorem zastosowania ceramiki w ulicznych, nielegalnych działaniach artystycznych. Uczestniczy także w wielu wystawach galeryjnych, w których prezentuje znacznie bardziej złożone obrazy, stworzone oczywiście z różnokolorowych kostek ceramicznych. Międzynarodową sławę zdobył jednak dzięki działaniom ulicznym i to dzięki nim w tej chwili jego prace galeryjne sprzedawane są na najważniejszych aukcjach sztuki w Paryżu, Londynie czy Nowym Jorku.

Najwartościowszą w mojej opinii jest właśnie uliczna strona jego twórczości, a przede wszystkim globalna skala interwencji, których przykłady znajdują się na wszystkich kontynentach, w ponad 35 miastach świata. Przeszło dziesięcioletni upór i konsekwencja Invadera z pewnością zasługują na uznanie, które w przyszłości będzie wyraźnie odnotowane w książkach, albumach i podręcznikach opisujących zjawisko, jakim jest współczesny street art. Warto w tym miejscu podkreślić, iż w przeciwieństwie do wielu street artystów, którzy wykorzystują przestrzeń publiczną jako rodzaj trampoliny dla swojej kariery artystycznej, trzonem miejskich interwencji Invadera są działania nielegalne i to one nadają tej pracy najważniejszy sens.

Pomimo iż historia jego ulicznej twórczości rozpoczęła się pod koniec lat 90., nie znalazł on jednak zbyt wielu naśladowców, a sama ceramika stała się jego szczególnym znakiem rozpoznawczym. Istnieje jednak od tej zasady pewien wyjątek. Mowa tu o młodej polskiej artystce żyjącej obecnie w Warszawie, znanej w szerszych kręgach pod pseudonimem NeSpoon [http://nespoon.blox.pl/html]. W porównaniu do „stażu artystycznego” Space Invadera znajduje się ona dopiero na samym początku swojej kariery, jednak biorąc pod uwagę innowacyjność tworzonych przez nią prac, ma chyba szansę zdobyć szeroki rozgłos. Podobnie jak Invader, NeSpoon przykleja obiekty ceramiczne do różnego rodzaju powierzchni znajdujących się w przestrzeni miasta. Są to najczęściej „odbite” w okrągłych, staropolskich koronkach niewielkie „designerskie” kompozycje wykorzystujące elementy otaczającej ikonosfery. W przeciwieństwie jednak do francuskiego artysty, który swoje „charaktery” tworzy z fabrycznie pociętych mini kafelków ceramicznych, NeSpoon sama przygotowuje całą swoją pracę – od wypalenia gliny rozpoczynając, a na dokumentacji fotograficznej kończąc. W jej twórczości nie powinniśmy doszukiwać się wątków konceptualnych, odniesień do problemów społecznych czy politycznych bądź jakichkolwiek innych prób manifestacji zagadnień natury filozoficzno-socjologicznej. Jak sama artystka mówi, jej prace mają na celu ozdobienie przestrzeni publicznej, ożywienie szaty miejskiej poprzez wprowadzenie w jej obszar elementów dekoracyjnych. Niekiedy również potęguje siłę oddziaływania swoich prac, otaczając je „koronkowym” szablonem stanowiącym wyraziste i przyciągające wzrok passe-partout dla samej ceramiki.

Twórczość NeSpoon to rodzaj miejskiej biżuterii, która umieszczana jest w specjalnie wyselekcjonowanych przez nią miejscach, nie zawsze przynależnych tylko i wyłącznie do przestrzeni ulicy. Poza miastem, „galerią” artystki stają niekiedy również warszawskie parki, a przede wszystkim znajdujące się tam drzewa, w struktury których NeSpoon wplata swoje prace. Interwencja artystyczna, która wydawać się może stosunkowo prosta, wiąże się tak naprawdę z mozolnym i uciążliwym procesem wypalania gliny, obrabiania jej formy, korygowaniem jej zmieniającej się objętości, szlifowaniem i szkliwieniem każdego elementu, dbaniem o odpowiednie proporcje i kolory, a także dopasowywaniem do określonego kształtu. Medium, które artystka wybrała, jest wyjątkowo niewdzięcznym materiałem twórczym, ale dzięki temu właśnie jej praca jest unikatowa w skali kraju czy Europy, ale także praktycznie chyba całego świata. Ciekawym, a zarazem wartościowym, wydaje mi się „kobiecy”, subtelny pierwiastek jej twórczości, której miejska biżuteria artystyczna, w przeciwieństwie do większości street artowych interwencji, zachowuje delikatny i urokliwy charakter. Zgodnie jednak z tym co pisałem wcześniej, NeSpoon stawia w tej chwili „pierwsze kroki” na płaszczyźnie street artu i dopiero przyszłość pokaże, czy jej praca nie stanowi tylko i wyłącznie sezonowego hitu, który podsycony jest światową popularnością sztuki miejskiej, a co za tym idzie – łatwością osiągnięcia statusu „artysty”.

Tym, co najbardziej lubię w pracach zarówno Space Invadera, jak i NeSpoon, to odwrócenie pewnego porządku i sposobu obserwacji przestrzeni publicznej. W czasach, kiedy zdecydowana większość elementów ikonosfery miejskiej swoimi gabarytami oraz krzykliwą kolorystyką próbuje w jak najbardziej napastliwy sposób zwrócić na siebie uwagę, ceramika tych dwóch artystów znajduje się zupełnie na obrzeżach naszej percepcji i musimy być w odpowiedni sposób wyczuleni, aby ją w ogóle dostrzec. Nie jest to street art, który próbuje przedrzeć się przez ekspansję wielkoformatowych powierzchni reklamowych, który stara się afiszować swoją obecność w mocno zagęszczonej (żeby nie powiedzieć wizualnie zaśmieconej) tkance miasta. Jego siła polega właśnie na łagodnym i niemal „bezgłośnym” dostrajaniu się do zastanych struktur i układów przestrzeni ulicy.

Artluk 2/2011

powrót