Tomasz Domański, „1 m3 wody = 1m3 ognia”, obiekt performatywny, V Biennale Sztuki Nowej w Zielonej Górze, 1993. Fot. archiwum autora
Tomasz Domański, „Industrialna grota”, obiekt performatywny, 2018. Fot. archiwum autora
Tomasz Domański, „I am more a tree” , performans, 2007. Fot. archiwum autora
TWÓRCZOŚĆ TOMASZA DOMAŃSKIEGO
Katarzyna Jeleń
„Żaden żywioł nie może stać się źródłem wyobraźni, jeśli brak mu wieloznaczności”.
Gaston Bachelard
EKOLOGICZNA KONCEPCJA ŚWIATA SZTUKI
Czym jest dla nas natura? Czym są dla nas żywioły? Czym jest dla nas to, co naturalne? Już od czasów nowożytnych natura była postrzegana w dwojaki sposób: jako coś wrogiego, niezrozumiałego, nieczułego, groźnego oraz jako coś naturalnego, dobrego, pozytywnie odbieranego przez człowieka[1]. Oba poglądy, określone jako jasny i ciemny, działały na równi ze sobą. Negatywny odbiór natury odwołuje się do czasów archaicznych, do dogmatu traktującego ją jako groźne narzędzie nie do okiełznania przez człowieka. Drugi natomiast – jasny, kreuje naturę jako mistyczne doznanie, harmonijną wizję świata, raj utracony. Jednak nieważne jaki pogląd przyjmiemy za słuszny, niezaprzeczalnym dla obu jest fakt, że natura jest po prostu pierwotna.
W sztuce natura była przedstawiana w różnych kontekstach. Wracając do czasów zaprzeszłych, nie była zestawiana z pewnością z tematyką ekologii, której definicja ukształtowała się dopiero pod koniec XIX wieku. Sztuka ekologiczna, sztuka-jako-natura wywodzi się ze schyłku lat 60. XX wieku. W Polsce tendencja ta przejawiała się w pracach Jerzego Beresia, Teresy Murak czy Jerzego Rosołowicza. To wtedy artyści zaczęli tworzyć swoje dzieła świadomie, współgrając z naturą, w szczególności wykorzystując ją na własny użytek, przy jednoczesnym zachowaniu dla niej szacunku. Natura wraz z postępem, industrializacją i postępującą ekspansją człowieka stała się materiałem użytecznym oraz nadmiernie wykorzystywanym, podporządkowanym całkowicie działaniom ludzkim. W momencie rozwoju i kreowania się sztuki eko przyroda stała się wartością samą w sobie, użyteczną, ale nie wrogą, potrzebną, ale nie obojętną. Już w tamtych latach świadomość człowieka zaczęła się zmieniać.
„Człowiek podbił i udomowił naturę, zmienił planetę w wielki ogród, ale jest to ogród barbarzyńców (…) Sztuka lat 90. stawia pytanie, jak oczyścić ogród barbarzyńców w jaki zamieniliśmy ziemię?”[2]. I w tym cytacie zawarta jest problematyka związana chociażby ze zmianami klimatycznymi. Topniejące lodowce, podnoszenie się poziomu wód, problem przetrwania niektórych gatunków zwierząt, roślin czy samego człowieka. To tylko kilka przykładów, które można tutaj przytoczyć. Człowiek zaczyna traktować naturę jako ogród, o który musi zadbać, jako coś dalej dzikiego, ale już plastycznego.
Tomasz Domański tę problematykę rozumie i w swoich pracach często używa naturalnych materii do zaprezentowania swojego pojmowania sztuki.
TWÓRCZOŚĆ TOMASZA DOMAŃSKIEGO
W 2018 roku została wydana książka prezentująca twórczość wrocławskiego artysty Tomasza Domańskiego. Pokazuje ona jego aktywność artystyczną oraz samą genezę jej powstania. Czas jest tu głównym wyznacznikiem.
„Pomniki czasu” – bo taki tytuł nosi książka na temat twórczości Tomasza Domańskiego - są cyklem prac, które autor sam określa jako: „heroiczną próbę wizualizacji Czasu i przedstawienia go w formie plastycznego komunikatu”[3]. Artysta stara się przekroczyć czas, próbuje odkryć na nowo naturalną materię i nadać jej własny, niepowtarzalny sens. W jego rękach takie materiały jak drewno czy lód nabierają nowej jakości. Materie te są dla artysty narzędziem plastycznego przedstawienia i wizualizacji tego niewidocznego zjawiska, a mianowicie czasu. Autor również wyprzedził, jeśli chodzi o aspekt ekologiczny, problematykę zmian klimatycznych i topniejących lodowców. W latach 90. XX wieku ludzie nie zastanawiali się nad istnieniem zagrożenia ekologicznego i innych problemów związanych ze zmianami klimatycznymi: „niewątpliwie «Pomniki czasu», nawet jeśli oparte tylko na intuicji, antycypowały zagrożenie topniejących lodowców z jakimi ludzkości przyszło się zmierzyć na początku nowego stulecia. Ekosztuka wyprzedziła rosnącą świadomość ludzi, wynikającą z dostrzegania negatywnej strony technologicznej ekspansji”[4].
Sam artysta utożsamia się z naturą, z drzewem. Jest nierozłącznym elementem przyrody, tworzy ją, koegzystuje. Podkreśla to często w swojej twórczości, chociażby w wideoperformansie z 2008 roku „Jestem bardziej drzewem niż człowiekiem”. W tym dziele Tomasz Domański nadaje nowej symboliki samemu drzewu (metaforycznie będącego w tym wypadku pniem), które nosił na plecach, wędrując po ulicach i polach. I tutaj także symbolicznie nie była to wędrówka samotna, ponieważ artysta zespolił się z nim, był jego kompanem, jednością: „doświadczałem ciężaru krzyża, samotności Don Kichota, a nawet uczestniczyłem w osobistej terapii z drzewem”[5]. Artysta tym działaniem pokazał również, że nie wykorzystuje natury, nie próbuje sobie jej przywłaszczyć, ale chce z nią współpracować, brać z niej i zarazem dawać.
„ŻYWOTNE” INSTALACJE
W latach 1992-1993 artysta znajduje nowy sposób tworzenia instalacji rzeźbiarskich. Po obejrzeniu filmu na temat życia mieszkańców Grenlandii odkrywa nowe tworzywo, które później włącza do swojej twórczości, a mianowicie lód. „Zmieniło się moje spojrzenie nie tylko na sposób obróbki materiału, ale także na niematerialny charakter materii – jej nietrwałość”. Materiał ten jest efemerycznym spojrzeniem na sztukę i działaniem w czasie. Odpowiednio przygotowany i zaprezentowany staje się „nieożywionym”, jednakże performatywnym, dziełem artystycznym. Wydawać by się mogło, że to właśnie topnienie materii konstytuuje cały odbiór i symbolikę dzieła sztuki. Materia nie niszczy się, „nie umiera”, zmienia natomiast swój stan skupienia, nadając formie instalacji nową jakość. Lód jest tematem wielu jego prac, zestawiając go często z innymi materiałami, takimi jak kamień, drewno i stal. Przykładem takich dzieł mogą być instalacje z serii prac „Sublimatory”, gdzie autor poddaje lodową rzeźbę próbie czasu. Bryły lodu pozostawione same sobie w przestrzeni galerii topnieją, przeistaczają swoją formę, swoimi kroplami grają melodie mijającego czasu. Jednak samo topnienie nie jest fazą całkowitej śmierci, tylko przemijania i zmian. „Manipulując żywiołami, mówi o czasie i przestrzeni, ale nie o „tu i teraz”. Artysta pokazuje rzeczy pojawiające się i przemijające oraz czas, który nieprzerwanie mija odliczany kroplami topniejącego lodu”[6].
Innym ciekawym przykładem „igrania” z materią jest performatywna praca „1 m3 wody = 1m3 ognia” prezentowana podczas V Biennale Sztuki Nowej w Zielonej Górze (1993), powtórzona rok później na Rynku we Wrocławiu. Tomasz Domański zestawił dwa przeciwstawne ze sobą żywioły: wodę (lodową bryłę) z ogniem. W tym wypadku performerem jest nie sam artysta, ale jego dzieło. Na drewniano-stalowej konstrukcji postawił bryłę lodu, po czym całość podpalił. Możemy zastanawiać się, kto przegrał pojedynek w tej, wydawać by się mogło, nierównej walce. Jednak pod wpływem gorąca lód nieznacznie stopniał, ugaszając przy okazji płomień. Jak sam określa to artysta: „nie ma znaku równości pomiędzy współistniejącymi żywiołami, jest zasada ruchu, komplementarności energii, kształtu”[7]. Ogień jest swoistym symbolem przejścia (tak jak cała natura i żywioły nią rządzące), transformacji oraz pewnego rodzaju zniszczenia. W tym wypadku nie stopił lodowej materii, a współgrał z nią, zmienił, ale nie unicestwił.
Domański nie tylko korzysta z tej materii, realizując ją w formie wizualnej ekspresji. Próbuje także uruchamiać u odbiorców inny zmysł, jakim jest słuch. Jako przykład może posłużyć jego praca „Tabulatoria”[8], w której zawiesił lodowe stalaktyty nad miedzianą blachą, w którą uderzały krople topniejącego lodu, wydobywając dźwięk z membrany. Niematerialna, poniekąd nieożywiona, materia staje się „jednoprzedmiotową” orkiestrą, tworzącą dźwięk natury. Monotonna muzyka może tu być symbolem przemijalności i zmienności, w tym wypadku statycznej bryły, która w trakcie swojego performatywnego działania ożywa.
W pracach artysty, w których dużą rolę odgrywa lód, możemy zauważyć również inne materiały. Kamień, wosk, drewno czy metal. Wszystko to współgra i symbiotycznie działa na instalacje artystyczne ich autora. Jednakże zawsze posiada ten sam sens i istotę.
Materia jaką jest lód zaczyna przyjmować nową jakość. Oprócz samego postrzegania go jako materiał estetyczny, posiada również kontekst symboliczny. Nie tylko współgra ze światłem i poddaje się przestrzeni, ale i przechodzi transformację, działa, żyje, gra melodię ziemi. Jego wielowątkowość i bogata symbolika prezentuje zarówno główne założenie jednoczesnej nieprzemijalności, jak i przemijalności świata oraz przyrody. Artysta wydaje się chłodno patrzeć na otaczający go świat, stawiając go i układając w granicach czasu. Materia zimna jak metal i lód często ocieplana jest poprzez płomień ognia. Nie ma wyłącznie czerni, nie ma wyłącznie bieli. Wszystko istnieje i ginie dzięki innym czynnikom.
Wielowątkowość sztuki Tomasza Domańskiego polega na szerokim, ale i spójnym postrzeganiu czasu i przestrzeni. Pozwala godzić się z naturą, jednocześnie pokazując problematykę współczesnego świata. Wszystko jest w czasie, wszystko płynie, jest swoistym pantha rei. Każdy materiał, z którego inspiracje czerpie Tomasz Domański, spełnia swoją zasadniczą rolę: przedstawia swój własny, indywidualny proces. Tym są pomniki artysty: czasem, którego definiowanie w naszym myśleniu jest ciężkie do zobrazowania, jednak w przypadku działań tego twórcy jest wizualnym odzwierciedleniem przemijalności.
[1] Już w wieku XVIII szwajcarski pisarz Jean-Jacques Rousseau dowiódł tezie, że człowiek i postęp cywilizacyjny niszczy naturę i jej zagraża.
[2] G. Dziamski, Sztuka u progu XXI wieku, Poznań 2002, s. 141.
[3] Tomasz Domański. Pomniki czasu, pod red. T. Domańskiego, S. Świsłockiej-Karwot, Wrocław 2018, s. 324.
[4] Ibidem, s. 326.
[5] Ibidem, s. 326.
[6] Ibidem, s. 37.
[7] Ibidem, s. 75.
[8] Tabula rasa – niezapisana karta; tabulatura – instrumentalny zapis nutowy.