kontakt o nas intro kronika makulatura archiwalia filmy

Adel Abdessemed, "Pluie Noire", 2006 ©Adel Abdessemed / Courtesy the artist & Galerie Kamel Mennour, Paris. Fot. B. Mauras KAMEL MENNOUR. Fot. Materiały prasowe FIAC 2006
David Hockney, "Wheat Field near Fridaythorpe", August, 2005 ©Courtesy Annely Juda Fine Art, London ANNELY JUDA. Fot. Materiały prasowe FIAC 2006
Aleksandra Mir, "Che Guevara", collage, 2006 ©Courtesy Galerie Laurent Godin, Paris Laurent Godin. Fot. Materiały prasowe FIAC 2006
POKUSA KONFORMIZMU
FIAC 2006

Christine Coquillat

Kolejny FIAC i... kolejna zmiana strategii. Tegoroczna, 33. edycja Międzynarodowych Targów Sztuki Współczesnej, które, tradycyjnie już, „otwierają” paryski sezon artystyczny – w tym roku odbywały się między 26 do 30 października – była próbą nadania imprezie większego prestiżu. Decyzja o przeniesieniu ekspozycji do samego serca historycznego Paryża – do Grand Palais, na dziedziniec Luwru i do Ogrodów Tuilleries – była, zdaniem Martina Bethenoda, głównego komisarza, i Jennifer Flay, dyrektora artystycznego, wyborem strategicznym, ilustrującym wzrost znaczenia targów.

Był to istotnie wybór strategiczny. Organizatorzy dobrze zrozumieli, iż warunkiem potwierdzenia międzynarodowej pozycji FIAC jest nie tylko większy niż w latach ubiegłych udział wystawców z zagranicy, ale także ściągnięcie do Paryża najważniejszych galerii, gdyż to właśnie one nadają targom prawdziwie światową rangę. I w tym to właśnie celu sięgnięto po „kartę” prestiżu. Obyło się bez niespodzianek: Grand Palais i Luwr doskonale spełniły zleconą im misję i organizatorzy mogli z zadowoleniem ogłosić 55. procentowy - o 5% większy niż rok temu – udział galerii zagranicznych. Drugie zamierzenie też udało się w znacznej części zrealizować, jako że na FIAC 2006 zawitały ponownie najbardziej znane galerie sztuki nowoczesnej, takie jak Gmurzyńska (Kolonia), Waddington Galleries (Londyn), James Goodman et Max Lang (Nowy Jork), a także Barbara Gladstone (Nowy Jork), Sadie Coles (Londyn), Rafael Jablonka, Michael Werner i Kewenig (Kolonia) – spośród tych wyspecjalizowanych w sztuce najnowszej.

Obecność tych wszystkich galerii dowodzi niewątpliwie wzrostu notowań paryskiego spotkania na międzynarodowym rynku sztuki, niemniej jednak ofiary, jakie poniesiono dla osiągnięcia tego rezultatu każą zastanawiać się czy zastosowana metoda, w ostatecznym rachunku, okazała się skuteczna. Z pewnością hale paryskiego centrum targowego przy Porte de Versailles, w których FIAC gościł przez kilka ostatnich sezonów, nie należą do najbardziej prestiżowych, oferują natomiast ogromną i funkcjonalną przestrzeń ekspozycyjną, jakiej trudno szukać w Grand Palais czy na dziedzińcu Luwrze. Ceną, którą trzeba było zapłacić za prestiż, była ostra – i trudna do zaakceptowania – selekcja. W ubiegłorocznych targach wzięło udział 220 galerii, w tym roku „zmieściło” się ich tylko 168: 98 – w Grand Palais, w sekcji „sztuka nowoczesna i najnowsza”, i 70 – Luwrze, w ramach prezentacji „sztuka współczesna – nowe tendencje”.  Nowa strategia przyniosła więcej strat niż korzyści, gdyż nie tylko ograniczono przestrzeń ekspozycyjną przyznaną każdemu z wystawców, ale, co gorsza, najbardziej awangardowe ubiegłoroczne propozycje „Earth Quake” i „Perspectives”, zarezerwowane dla najmłodszych galerii, zostały wycofane z programu. Sugestia, że okazując zainteresowanie najmłodszym FIAC stara się „wybiegać” w przód, towarzysząca zeszłorocznemu wydaniu targów, zniknęła całkowicie, a szczupłość i brak komfortu tymczasowych hal, wzniesionych na dziedzińcu Luwru na przyjęcie sztuki najnowszej, kontrastując z obszerną i wygodną przestrzenią Grand Palais, podkreślały nieprzyjemne wrażenie różnicy wagi obu części prezentacji.

Na tych działaniach nie ucierpiał – na szczęście – poziom artystyczny. Widzowie mogli podziwiać doskonałe wystawy monograficzne Tony Cragga, zorganizowaną przez galerię Thaddaeus Ropac (Paryż, Salzburg), Arroyo, u Louis Carré, Georges’a Matthieu, w Malborough Gallery, czy Gerarda Schneidera, u Applicat-Prazan (Paryż), a także tematyczne, jak „La Figuration Narrative” w galerii Salvator (Paryż), z dziełami Erro, Lainga, Monory’ego i Rancillaca, czy „Signes et prodiges”, u Jérôme’a de Noiremont (Paryż), przedstawiającą Jean-Michela Basquiat, Keith Haring, Jeffa Koonsa i Bettinę Rheims. Barbara Gladstone i Sadie Coles wystawiały wspólnie swoją „supergwiazdę” Matthew Barneya, wraz z Sarah Lucas i Richardem Prince. Powódź wielkich nazwisk nie mogła jednak usunąć dominującego – i  męczącego – poczucia konformizmu prezentacji. Nie było tu nic nowego, nic nieoczekiwanego, żadnych perfomances, żadnych znaczących wydarzeń. Brakowało tego odcienia twórczego entuzjazmu i radosnego wrzenia, które ubiegłoroczny FIAC zawdzięczał udziałowi najmłodszych galerii. Z tego powodu hasło „wszechstronności”, którym szczycił się FIAC 2006, miało w tym roku posmak konserwatyzmu, sprawiającego wrażenie kroku wstecz.

Sekcja designu została utrzymana, a poszczególne ekspozycje – podporządkowane wspólnej scenografii, którą organizatorzy przedstawili jako nowy sposób prezentacji dzieł. Przydzielona przestrzeń okazała się jednak zbyt mała i design wypadł zdecydowanie zbyt blado. Kontynuując tradycję z poprzedniego wydania targów na FIAC zaprezentowano twórczość laureatów nagrody Marcela Duchampa, przyznanej w tym roku Philippowi Mayaux.

FIAC 2006 mógł pochwalić się tylko dwiema nowościami: połączoną ze sprzedażą ekspozycją dzieł monumentalnych, zorganizowana przy współpracy z Luwrem w Ogrodach Tuilleries, oraz programem ICI – International Curators Invitational – zaproszeniem na czas targów dziesięciu młodych kuratorów z zagranicy aby umożliwić im zapoznanie się z francuską sceną artystyczną.

Prawdziwych nowości szukać należało poza FIACiem, na imprezach offowych, takich jak DIVA (Digital and Video Art Fair), które od kilku już lat towarzyszą wielkim światowym targom sztuki współczesnej, ale przede wszystkim Slick01 et Show Off, wydarzeniom organizowanym przez galerie poszukujące oryginalności. Slick01, umiejscowiony na Menilmontant, w opozycji do FIAC walczył o demokratyzację sztuki, prezentując w oryginalnej scenografii trzydziestkę wystawców, proponujących dzieła sztuki w cenach dostępnych przeciętnemu odbiorcy. Show Off, zorganizowany przez kilka galerii, wśród których znalazły się Magda Danysz (Paryż) i Olivier Houg (Lyon), umieścił się w Espace Pierre Cardin, przy Polach Elizejskich. Definiując się jako salon odkryć artystycznych Show Off zaprosił do udziału w prezentacji 28 galerii z różnych krajów; w programie znalazły się performances, konferencje i pokazy wideo.

Mimo prestiżu przestrzeni ekspozycyjnych i jakości prezentowanych dzieł FIAC 2006 raczej rozczarowywał. Nadzieje na ewolucję imprezy ku większej awangardowości, rozbudzone przez poprzednie edycje, nie znalazły potwierdzenia. Wyraźnie głoszone hasło prestiżu i elitarności ściągnęło wprawdzie do Paryża wielką międzynarodową klientelę, ale selekcja i złe warunki ekspozycyjne nie tylko wywołały wiele niezadowolenia wśród wystawiających, ale w pewnym sensie, zubożyły prezentację. W swoim konwencjonalizmie tegoroczne targi nasuwały skojarzenia z niegdysiejszymi, wielkimi i nieruchliwymi „machinami, raz do roku „przyczajającymi się” pod szklanym dachem Grand Palais. Jeśli w ciągu ostatnich kilku lat FIAC nabrał atrakcyjności stało się to dzięki nowej sile i dynamizmowi. Można więc zastanawiać się czy tegoroczna gwałtowna zmiana polityki, w momencie gdy podjęte wysiłki zaczynały już przynosić owoce, nie była pomyłką.

Tłumaczenie: Agnieszka Kluczewska 

powrót