kontakt o nas intro kronika makulatura archiwalia filmy

Maurizio Cattelan, bez tytułu, wypchany koń naturalnych rozmiarów, 2007. © Axel Schneider, za zgodą Galerie Emmanuel Perrotin, Miami & Paryż. Fot. Materiały prasowe FIAC 2008
Pilar Albarracin, „Pata negra” (2/3), fotografia barwna na aluminium, 125 x 190 cm, 2008. © Za zgodą Galeria Filomena Soares, Lizbona. Fot. Materiały prasowe FIAC 2008
Erwin Wurm, „Leopoldstadt” (1/5), 2004. © Xavier Hufkens. Fot. Materiały prasowe FIAC 2008
KURACJA ODMŁADZAJĄCA... Z KRYZYSEM W TLE
FIAC 2008

Christine Coquillat

35. wydanie Foire Internationale d’Art Contemporain (Międzynarodowych Targów Sztuki Współczesnej) w Paryżu zgromadziło 189 wystawców w trzech – tradycyjnie już – miejscach: Grand Palais, ogrodach Tuilleries i Cour Carrée w Luwrze. Choć trudno mówić o radykalnych zmianach w organizacji, tegoroczny FIAC, z 60 % udziałem galerii zagranicznych, wzmocnił swój międzynarodowy charakter, wyraźnie podkreślając także chęć wsparcia sztuki najnowszej. Tę ostatnią tendencję potwierdziła jedyna nowość tej edycji „Ouvertures/Openings” program performance’ów obejmujący serię wydarzeń artystycznych, łączących sztuki wizualne, muzykę, teatr i taniec.

Bywalec targów, zwiedzając Grand Palais, w którym prezentowano sztukę nowoczesną i najnowszą oraz artystów o ustalonej już pozycji, mógł stwierdzić, że kryzys, wyraźnie ciążący nad imprezą, nie znalazł jednak odbicia we frekwencji. Dostrzec mógł również, iż liczba galerii prezentujących sztukę nowoczesną została ograniczona na korzyść tych wyspecjalizowanych w sztuce najnowszej. Sukces organizowanych równolegle „Show Off” i „Slick” – ich świeżych, pełnych inwencji, odważnych propozycji – miał z całą pewnością wpływ na te zmiany; konieczne okazało się „przeprofilowanie” FIAC-u, który w porównaniu z „młodymi” targami sprawiał wrażenie zanadto zapatrzonego w przeszłość i konserwatywnego. Kuracja odmładzająca miała jednak swoją cenę: kilka prestiżowych galerii, które towarzyszyły FIAC-owi od początków jego istnienia, nie zostało w tym roku zaproszonych do Paryża!

Oczywiście, sztuka nowoczesna i jej „historyczne” nurty były na targach obecne, choć zaprezentowane zostały w sposób bardziej skoncentrowany. Galeria Henze & Ketterer pokazała dużą wystawę ekspresjonistów,  w tym dzieła Emila Noldego, którego retrospektywę oglądać można właśnie w Grand Palais. Zlotowski wystawiał kubistów, Jeanne-Bûcher – Marię Elenę Vieira da Silva, zaś Applicat-Prazat poświęcił swoją ekspozycję Jean-Michelowi Atlanowi. Galeria Salvator prezentowała figurację narracyjną, a Marwan Hoss – rzeźby Etienne-Martin.

Prawdziwym wydarzeniem była obecność londyńskiej White Cube z wystawą braci Jake’a i Dinosa Chapmanów. Gwiazdą była także galeria Hopkins-Custot, ze świetną prezentacją Marca Quinna w scenografii samego artysty.

Z wielką siłą powróciły dzieła niefiguratywne, także te operujące formami geometrycznymi i uproszczeniami – trudno orzec, czy był to czysty przypadek, czy też świadomy zamiar rozładowania napięcia w obliczu widma kryzysu. Galeria Denis René, pod szyldem „Mes Années 60/70” („Moje lata 60./70.”), zgromadziła wszystkie ważne nazwiska op-artu. Vedovi & Tornabuoni wystawiali Lucio Fontanę, Timothy Taylor – Bridget Riley, zaś Waddington – Petera Halleya. Arndt & Partner pokazali dzieła Antona Henninga, galeria Carcenas-Bellanger – Rodzielskiego, a Luhring Augustine – najnowszy dorobek Christophera Woola. Galeria Invernizzi zaprezentowała Morelleta, Charltona, Sonego i Toroniego.

We wzniesionych na dziedzińcu Luwru – Cour Carrée tymczasowych halach gościły młode galerie i sztuka „debiutującą”. Warunki ekspozycyjne, choć znacznie lepsze niż w roku ubiegłym, odbiegały jeszcze od standardu – optymalnego – jaki oferuje Grand Palais. Wielki, oszklony czworobok, którego przestrzeń ograniczały dodatkowo ustawione we wszystkich kierunkach ruchome ścianki, przypominał labirynt, a zdezorientowany zwiedzający z trudem odnajdował drogę ku wyjściu. Szkoda – bo doskonale wybrane dzieła zasługiwały na lepszą prezentację! U Nadji Vilenne można było zobaczyć instalację Jacquesa Lizène’a, zaś Maike’a Freessa – u Evy Hober. Także i inne galerie zdecydowały się pokazać tylko jednego ze „swoich” artystów: Jocelyn Wolff – Erharda Walthera, Max Wigram – Mustafę Hulusiego, Isabella Bortolozzi – Josa de Gruyetera i Haralda Thysa, galeria B.A.N.K. – Amala Kenawy. Uwagę zwracały też ekspozycje zbiorowe: Gelitin u Nicoli Von Senger, General Idea u Giroux, Assume Vivid Astro Focus u Peres Projects, Anity Molinero w galerii Alain Gutharc. W halach na Cour Carrée prezentowano również artystów nominowanych do Prix Marcel Duchamp: Michela Blazy’ego, Stéphanie Calais, Didiera Marcela i Laurenta Grasso – zdobywcy tegorocznej nagrody.            

W kronice FIAC-u – raczej obyczajowej niż artystycznej –  najmocniej zapisał się drugi dzień targów, kiedy to policja wkroczyła do Grand Palais żeby zarekwirować fotografie Olega Kulika wystawione przez moskiewską XL Gallery. Artysta nie został wprawdzie zatrzymany, ale rozpoczęto śledztwo w jego sprawie, oskarżając go o zoofilię i pornografię. Ten drobny w gruncie rzeczy skandal, wywołując dyskusję na temat granic sztuki, paradoksalnie uświadomił, do jakiego stopnia dzieła pokazywane na FIAC-u pozbawione były pierwiastka wywrotowości, skoncentrowane bardziej na poszukiwaniach formalnych niż na komentarzu społecznym.

Tłumaczenie: Agnieszka Kluczewska

powrót