kontakt o nas intro kronika makulatura archiwalia filmy

Yayoi Kusama, „Życie dyni recytuje, wszystko o największej miłości do ludzi”, instalacja, 2019, FIAC Hors les Murs, Place Vendôme, Paris Courtesy Ota Fine Arts, David Zwirner and Victoria Miro. © YAYOI KUSAMA Photography © Marc Domage. Fot. Mat
Robert Rauschenberg, „Everglade (Borealis)”, 1990. Courtesy Galerie Thaddaeus Ropac. Fot. Materiały prasowe FIAC 2019
Erik Dietman, „Tureckie przysłowie”, 1998. Courtesy Galerie Papillon. Fot. Materiały prasowe FIAC 2019
FIAC 2019

Joanna Sitkowska-Bayle

Paryski sezon jesienny nie byłby równie atrakcyjny bez odbywających się tu corocznie w październiku targów sztuki współczesnej FIAC i całego szeregu towarzyszących mu imprez. Bogata oferta handlowa w połączeniu z ambicjami artystycznymi organizatorów zapewniają wysoki poziom temu najważniejszemu we Francji wydarzeniu na rynku sztuki, w którym wzięło udział w tym roku 199 galerii z 29 krajów.

Już w dniu otwarcia stało się jasne, że dla najpotężniejszych galerii ta 46. z kolei edycja stanęła pod znakiem sukcesu. Galeria Thaddaeus Ropac (Paryż, Londyn, Salzburg) sprzedała serigrafię na mosiądzu Roberta Rauschenberga z 1990 roku za 1,7 miliona dolarów, czyli za cenę, za którą zakupiono tego samego dnia dzieło Louise Bourgeois w galerii Hauser & Wirth (Londyn, Nowy Jork, Los Angeles, Hong Kong, Zurich). Podobnych transakcji zawarto na targach więcej. Chociaż wysokość obrotów i zysków poszczególnych galerii nie jest znana, rozczarowanych marszandów, zdaniem organizatorów, można było policzyć na palcach jednej reki.

Satysfakcja uczestników nie zawsze jednak pokrywała się z opinią odwiedzających targi. Nie należy zapominać, że FIAC stawia sobie również jako cel przyciągnięcie szerszej publiczności, licząc na potencjalnych kolekcjonerów, a nie tylko na środowisko znawców i kupców. Strategia przyjęta przez organizatorów, którzy dbają o obecność marchandów rynku lokalnego i międzynarodowego z nastawieniem na tzw. „mega galerie”, gwarantuje pewien procent spektakularnych zakupów. Wydaje się, że sprzyja ona natomiast mniej galeriom i reprezentowanym przez nie artystom, którzy nie osiągnęli jeszcze szerokiej międzynarodowej renomy. Lista uczestniczących galerii, z 25 jedynie wyjątkami wśród prawie 200 biorących udział w tej edycji, powtarza się od kilku lat, zapewniając FIAC-owi dobry poziom kosztem jednak ewentualnych niespodzianek. Galerie francuskie stanowiły niewiele ponad jedną czwartą, co nie znaczy, że przewaga marszandów spoza Francji przyczyniła się automatycznie do różnorodności prezentowanych artystów i dzieł. Rzeźby i instalacje pod postacią barwnych wklęsłych luster Anisha Kapoora, malarstwo Lee Ufan, obrazy Georga Baselitza, Jean Dubuffeta, Roberta Longo i Mimmo Rotelli pojawiły się na wielu stoiskach. To właśnie ci klasycy współczesności, wywodzący się z grupy najbardziej znanych artystów drugiej polowy XX wieku, cieszyli się największym powodzeniem. Dał się zauważyć powrót do okresu Nowego Realizmu we Francji z obrazami Martial Raysse'a i wystawianymi regularnie przez galerie Valois (Paryż) dziełami Niki de Saint Phalle. Ponad 30 galerii zdecydowało się na pokazy indywidualne. Wystawę Kiki Smith można było obejrzeć na stoisku galerii Pace, geometryczne abstrakcje na płótnie (tendencji bardzo skromnie reprezentowanej na targach) Julije Knifer w galerii Frank Elbaz (Paryż), malarstwo Roberto Matta w galerii Gmurzynska (Zurich), Hélène Delprat w paryskiej galerii Christophe Gaillard, Katherine Bradford w Canada Gallery z Nowego Jorku. Niektórzy marszandzi pokusili się o próbę dialogu miedzy artystami rożnych generacji. Malarstwo spod znaku ekspresjonizmu Miguela Barcelo i Franka Auerbacha sąsiadowało ze sobą w galerii Ben Brown Fine Arts (Londyn, Hong Kong), a obrazy Jean Dubuffeta z pracami Ophélie Asch w paryskiej galerii Hopkins.

Fotografia, która nigdy nie należała do medium bogato reprezentowanego na FIAC-u, była obecna na nielicznych tylko stoiskach i przede wszystkim dzięki pracom artystów z najwyższej półki, takich jak: Cindy Sherman, Wolfgang Tillmans, Candida Höfer czy Bernd & Hilla Becher. Równie po macoszemu marszandzi potraktowali w tym roku rzeźbę i instalacje. Dużym zainteresowaniem cieszyły się prace Genesis Belanger i Jean-Michel Othoniel w galerii Perrotin obok bardziej klasycznych dzieł Louise Bourgeois czy Anthony Gormley'a w galerii Xavier Hufkens. Zmalał w tym roku udział marszandów proponujących sztukę z pierwszej połowy XX wieku. Jak zwykle ciekawe sąsiedztwo mistrzów międzywojennych awangard, takich jak Kurt Schwitters ze współczesnymi artystami (Penck, Baselitz), zaproponowała galeria Michael Werner (Londyn, Nowy Jork).

W poszukiwaniu twórców mniej znanych na scenie międzynarodowej należało udać się na pierwsze piętro Grand Palais, gdzie dzięki finansowemu wsparciu Fundacji Lafayette zainstalowały się galerie o krótszym stażu rynkowym. Wśród dziesięciu laureatów wyłonionych spośród stu pięćdziesięciu kandydatów znalazła się galeria Dawida Radziszewskiego z Warszawy wystawiająca prace młodej szwajcarskiej artystki Louisy Gagliardi. W jej obrazach realizm codziennych czynności spotyka się z fantasmagoryczną obecnością odbić wizerunków i innych elementów, nadając im intrygujący, ambiwalentny charakter. Dzięki technice wydruku na PCV, przydającej miękkości i nieostrości, artystka poddaje w wątpliwość realistyczny aspekt przedstawianych scen. Piętro to udostępniono także galeriom dysponującym dużo mniejszą powierzchnią stoisk w porównaniu z galeriami umieszczonymi bezpośrednio pod szklaną kopułą pałacu. Galeria Marcelle Alix (Paryż) pokazała instalacje i rysunki Laury Lamiel łączącej w swych pracach chłód używanej materii (szkło, metal, biała tkanina) ze zmysłowym użyciem elementów czerwieni. Subtelne, delikatne kształty odcisków przedmiotów, uzyskane dzięki śladom pozostawionym przez dym ze spalonych przedmiotów na obrazach Claudio Parmiggianiego, znalazły się w galerii De Clerc (Bruksela). Prace Daigi Grantiny, łotewskiej artystki obecnej na tegorocznym Biennale w Wenecji, można było zobaczyć w galerii Jospeh Tang (Paryż).

Wzorem poprzednich lat, przestronne sale usytuowane na przeciwko Petit Palais wykorzystano do prezentacji dziel monumentalnych. Znalazła się tam, miedzy innymi, instalacja Erika Dietmana w postaci kilkudziesięciu odlanych w brązie butów z umieszczonymi w nich świeczkami na tle olbrzymich rozmiarów obrazu Pierre Alechinsky'ego, tkanina i rzeźba Laure Prouvost reprezentującej Francję na weneckim biennale, a także realizacja Alicji Kwade, polskiej artystki, która mieszka i tworzy w Berlinie. Odlane w brązie gałęzie i korzenie drzew wyrastające niejako z metalowych cylindrów i ułożone w niechronologiczną sekwencje kwestionowały naturalny porządek, poddawały w wątpliwość logikę percepcji.

W tym samym czasie odbywało się w Paryżu dziesięć mniejszych targów o dużo węższym profilu (np. Outsider Art Fair, Asia Now), a w ogrodach Tuileries wystawiono prace ponad dwudziestu artystów. Na pobliskim placu Concorde umieszczono instalacje zmarłego niedawno twórcy sztuki kinetycznej - Carlosa Cruz-Diez. Podświetlona wieczorem dynia Yayoi Kusama stanęła natomiast na placu Vendome. Dzięki temu także publiczność spoza kolekcjonerskich kręgów mogła skorzystać z tej jedynej w swoim rodzaju okazji obcowania ze sztuką współczesną w jej najprzeróżniejszych odmianach. 

powrót